Makoto Shinkai jako artystyczny spadkobierca Hayao Miyazakiego oferował w swoich poprzednich filmach – Weathering With You, Your Name, 5 centymetrów na sekundę – wizualne spektakle, które mimo prostych często historii potrafiły wywołać odpowiedni efekt emocjonalny. W przypadku Suzume jest podobnie – Shinkai prezentuje swoje największe atuty i chociaż często prostymi sposobami stara się utrzymać uwagę widza, to jednak dzięki wysokiemu poziomowi całości ta sztuka mu się zwyczajnie udaje. Bohaterką jest tytułowa Suzume, która pewnego dnia spotyka chłopaka szukającego tajemniczych drzwi. Gdy bohaterka wreszcie je znajduje i postanawia otworzyć przyciągnięta bijącą od nich mocą, dochodzi do katastrofy: w całej Japonii zaczynają otwierać się kolejne drzwi, siejąc zniszczenie. Dziewczyna będzie musiała zamknąć portale, zanim będzie za późno.
fot. Aniplex
Niezmiennie zachwycający jest sposób naturalnego ukazania rzeczywistości obecnej w kraju Kwitnącej Wiśni, a motyw z trzęsieniami Ziemi i pokazanie reakcji ludzi jest z perspektywy zachodniego widza zwyczajnie intrygujące. Koncept z zamykaniem drzwi nie jest szczególnie skomplikowany, ale ma w sobie tyle atrakcyjnych aspektów, że dobrze koresponduje z podróżą bohaterki. Jest to bowiem kino drogi, które pozwoli nam przejechać przez niemal całą Japonię i odwiedzić różne miejsca, w których bohaterka będzie poznawać nowych ludzi, uczyć się od nich i rozwijać, jednocześnie ciągle dążąc do celu. Suzume jest z jednej strony obrazem o silnych kobietach, z drugiej zaś pokazuje, jak krucha jest ludzka egzystencja i jak ulotne są chwile. Dlatego mimo że bardzo skrótowo zostaje zarysowana relacja Suzume z Zamykającym, czyli Sōtą, to jednak da się wybronić ewentualne niedociągnięcia w kreśleniu poszczególnych związków. Suzume straciła kogoś bliskiego, mając zaledwie cztery lata i mocno przywiązuje się do ludzi, a świadomość ich potencjalnej straty na pewno uderza ją dwa razy mocniej od innych osób. Nie brakuje fantastycznych konceptów, a szczególnie istotne są tutaj motywy... meblowe. Nie tylko wspomniane drzwi, ale też krzesełko Suzume będące jej ostatnią pamiątką po mamie.  Za pomocą tych banalnych mimo wszystko narzędzi Makoto Shinkai nadaje swojej produkcji wyjątkowego charakteru, co jest wartą docenienia umiejętnością twórcy. Jednocześnie nie da się ukryć, że w odbiorze dużo zależeć będzie od wrażliwości widzów i tego, na ile dadzą się porwać emocjonalnej stronie produkcji. W takiej sytuacji łatwiej jest potem przymknąć oko na niedociągnięcia fabularne. W tym ostatnim skuteczna jest na pewno warstwa wizualna i może to być pozytywne zaskoczenie dla widzów rzadko mających styczność z anime na dużym ekranie. Rozmach i sposób wykonania efektów specjalnych legitymizuje ten film nie tylko jako kino drogi o poszukiwaniu prawdy na temat własnej przeszłości, ale też jako spektakl właśnie. Ilekroć bohaterka trafia do nowych drzwi, zastanawiamy się, co tym razem przyjdzie jej „zamknąć” – rozsuwane drzwi przy opuszczonym gimnazjum czy może drzwiczki od wagonika Diabelskiego Młynu. Szkoda, że nie pokuszono się o drzwi obrotowe, ale tutaj rzeczywiście mogłoby to być już zbyt trudne zadanie.
fot. Aniplex // CoMix Wave Films
+4 więcej
Suzume zachwyca w momencie, gdy magiczne siły próbują spustoszyć japońskie ulice, ale też muzyczna oprawa potrafi przyciągnąć i zaangażować. Pod wieloma względami fabuła jest prosta, może czasem aż za bardzo, ale też przecież w życiu nie zawsze wszystko musi być skomplikowane – proste zdarzenia czasem opisują najlepiej to, co czujemy. Suzume aż tak prosto nie miała, ale dzięki temu jako widzowie możemy udać się w wyjątkową podróż po Japonii, która rękoma młodej dziewczyny broni się przed ogromnym kataklizmem.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj