Test na teściów to komedia inna niż te, do których przyzwyczaili nas Francuzi. Zazwyczaj są one dość szalone i pełne humoru sytuacyjnego, dzięki któremu śmiejemy się do łez. Nowy film korzysta z trochę innych narzędzi. W humorystyczny sposób porusza tematy ambitniejsze, głębsze i dające do myślenia. Nie jest to więc tylko pusta zabawa, mająca na celu nas zrelaksować. Ta mieszanka jakimś cudem działa. Na początku pojawia się motyw różnicy klas. Ona – z bogatej rodziny francuskiej arystokracji, on – reprezentant klasy średniej. Spotkanie ich rodziców musiało więc przypominać bombę zegarową czekającą na wybuch. Jednak to nie chwalenie się czy pokazywanie swojego ego komplikuje sytuację, a prezent od młodej pary – test DNA. Każdy jest twardo przekonany o swoim pochodzeniu, które z wiadomych względów jest szczególnie ważne dla klasy wyższej. Następuje więc sekwencja zdarzeń, które przyspieszają tempo tej historii. To właśnie w tym momencie twórcy zaczynają się bawić stereotypami i skrajnościami – tu nie ma w ogóle humoru sytuacyjnego, bo wszystko oparte jest na dialogach osób siedzących przy stole. Może się to kojarzyć z filmem Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie czy jego polską wersją Nieznajomi. Ogrywanie stereotypów jest tutaj podstawą. Wzajemne obnażanie przywar w sposób idący w przesadę ma zagwarantować humor. I rzeczywiście bawi, ale też ma głębsze znaczenie. Arystokracji słoma wystaje z butów, a klasa średnia ujawnia swoje nacjonalistyczne poglądy. Twórcy w prześmiewczej formie zaczynają odkrywać ludzkie wady, wybujałe ego, zapatrzenie w siebie, brak kultury czy otwartości na drugiego człowieka. Wypada to bardzo dobrze. Oczywiście z czasem popada to w totalną przesadę, która prowokuje do analizy ludzkiego zachowania. Czy w normalnym życiu ktokolwiek by się przejął tym, że jest w 20% Portugalczykiem i 80% Polakiem? To tylko liczby z testu DNA, które w rzeczywistości nie zmieniłyby człowieka tak drastycznie jak w filmie Test na teściów. Tutaj to narzędzie ma wiele celów. Chodzi nie tylko o humor, który dzięki przekraczaniu granic potrafi rozśmieszyć. W małżeństwie z klasy średniej pan odkrywa, że jest Niemcem (i tak naprawdę tylko on dostaje potwierdzenie od ojca, że to prawda), a pani zmienia się w księżną Dianę z Wielkiej Brytanii. Być może w ich przypadku uwidacznia się strach przed obcością i chęć bycia kimś więcej niż tylko – o czym często mowa w filmie – kurą domową. Przy elicie pojawia się za to strach przed tym, że nie są tak wyjątkowi, jak im się wydawało – test staje się odzwierciedleniem ich lęków. Takim sposobem na przykładzie francuskiego społeczeństwa udaje się opowiedzieć dość uniwersalną historię. 
fot. Kino świat
Test na teściów nie jest filmem, który rozbawi Was do łez, ale na pewno nie raz się zaśmiejecie. To przykład komedii, która za pomocą humoru opowiada o czymś ważnym. A przecież widz szybciej chłonie istotne, dające do myślenia treści w formie rozrywki. Produkcja na początku może wydawać się specyficzna, ale naprawdę warto ją obejrzeć.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj