Finałowy odcinek 10. sezonu The Walking Dead został poświęcony największemu antybohaterowi serialu, czyli Neganowi. Został wygnany do chatki, żeby nie powodować spięć między nim a Maggie, która powróciła do Alexandrii. A to był idealny pretekst do tego, aby mógł powspominać dawne życie, a nawet spotkać… samego siebie. Taki wewnętrzny dialog okazało się bardzo fajnym zabiegiem, aby teraźniejszy Negan po przejściach wymienił kilka zdań z tym z czasów Zbawców, gdy był złoczyńcą. Dzięki temu doskonale widać kontrast między tym, kim był kiedyś, a kim jest teraz, ponieważ nawet sam stwierdził, że był klaunem, co jest warte uwagi. W czasie tych kilku sezonów przeszedł wielką przemianę, którą można porównać w tym serialu do postaci Carol. Ponadto Jeffrey Dean Morgan nie zapomniał, jak się gra ten charyzmatyczny czarny charakter. Aż można było się stęsknić za czasami, gdy Negan wywijał Lucille, szeroko się uśmiechał i terroryzował grupę Ricka. Warto dodać, że Grimesa oraz Michonne też zobaczyliśmy w tym odcinku w formie wspominek, co wzbudziło jeszcze większą nostalgię. Podobnie jak w osiemnastym epizodzie, również w tym retrospekcje oglądaliśmy z kilku przedziałów czasowych. Dla urozmaicenia twórcy nie pokazywali ich chronologicznie. Na szczęście nietrudno było się odnaleźć w przebiegu historii, dzięki czemu emocje rosły w miarę upływu odcinka, a kolejne tajemnice z przeszłości były odkrywane. Co najważniejsze, widzowie mogli zobaczyć kilka twarzy Negana, które też zaskakiwały. Bohater był czuły i opiekuńczy przy chorej na raka Lucille, ale za to w „poprzednim życiu” ją zdradzał. Rzadko oglądamy w The Walking Dead flashbacki z czasów sprzed apokalipsy, co warto odnotować. Ponadto zobaczyliśmy nowe oblicze Negana tuż po przemianie. To wszystko pokazuje, jak barwną i wielowymiarową postacią jest ten bohater. Wiodącym wątkiem tego odcinka był ten związany z Lucille, po której imię dostał później słynny kij bejsbolowy Negana. Należy wspomnieć, że w tę postać wcielała się żona Jeffreya Deana Morgana, więc nie było im trudno zagrać z uczuciem. Hilarie Burton-Morgan stworzyła z mężem świetny ekranowy duet, a także wykreowała wyrazistą bohaterkę. Atmosfera ich wspólnych scen była bardzo intymna i chwytała za serce. Dzięki temu widok przemienionej Lucille, która popełniła samobójstwo potrafił wzruszyć. Również dlatego, że determinacja Negana w ratowaniu żony zakończyła się takim dramatem. Natomiast dobór piosenki You are so beautiful Joe Cockera można określić, jako tragikomiczny.
fot. AMC
+19 więcej
Jak się okazuje, to z powodu śmierci Lucille Negan przeszedł (płomienną) przemianę i stał się zły, co nieco różni się od komiksu Here’s Negan, którym inspirował się odcinek. Co ciekawe, ten pierwiastek złoczyńcy siedział w nim już przed apokalipsą. Świadczy o tym to, co opowiedział motocykliście (dobry Rodney Rowland) o sytuacji w barze, gdy pobił mężczyznę za błahostkę. Ten długi monolog przypominał słowa wypowiedziane, gdy Negan pojawił się po raz pierwszy w serialu. Tym razem był on w nieco innym tonie i nie trzymał aż tak w napięciu, ale Jeffrey Dean Morgan znowu był znakomity. Szkoda, że nie zobaczyliśmy go w pełnej akcji, jak zabija kolegów tego motocyklisty, ale mimo to wywołał spore emocje, więc cała przemiana wyszła wiarygodnie. Twórcy nie zapomnieli również wytłumaczyć, skąd wzięła się charakterystyczna skórzana kurtka Negana, co było całkiem urocze, bo wiązało się z jego żoną. Jednak to kij bejsbolowy, który jest jego znakiem rozpoznawczym, najbardziej interesował. Otrzymał go od Laury (ale bez drutu kolczastego), która później zasiliła szeregi Zbawców, co jest na pewno zaskakującą informacją. Cieszy to, że w retrospekcjach pojawiła się znajoma twarz. A poza tym jest w duchu komiksu, ponieważ tam Negan na swojej drodze spotkał Dwighta., Twórcy zaproponowali własną wersję genezy Negana i dodali nowe postacie (Franklin), ale wykorzystali ciekawsze motywy z materiału źródłowego - np. chorobę Lucille czy romans. Nie zabrakło również zniszczenia kija bejsbolowego, które w komiksie przydarzyło mu się w innych okolicznościach, ale rozpacz za nim była podobna. W serialu spalenie Lucille ma charakter pożegnania. Ale jest też nowym początkiem dla Negana, który powrócił z uśmiechem na ustach do Alexandrii. Końcówka odcinka daje nadzieję, że antybohater odżyje i zobaczymy jego kolejne oblicze. W The Walking Dead jest już ich tyle, co peruk w tym epizodzie. Ale mając tak wszechstronnego aktora, jakim jest Jeffrey Dean Morgan zbrodnią byłoby nie wykorzystać jego talentu do nowych wątków w 11. sezonie. Teraz ta wrogość i ewentualny konflikt na linii Negan-Maggie zapowiada się naprawdę interesująco. Ostatni odcinek 10. serii był bardzo dobry. Zgodnie z założeniem twórców rozwinął postać Negana, która zyskała jeszcze więcej sympatii i współczucia. Zrobili to na swój sposób, co było właściwą decyzją, bo wypełnili ten epizod uczuciem i emocjami. A przy okazji widzowie dostali wiele odniesień (również w wypowiedziach Negana) do poprzednich sezonów, dobrze honorujących tę postać. To był równie świetny i solidny odcinek co dziewiętnasty, który koncentrował się na Aaronie i Gabrielu. Dzięki nim przedłużenie 10. sezonu The Walking Dead można uznać za udane posunięcie, które wzbogaciło serial. Możemy zacierać ręce i niecierpliwie czekać na nową, finałową serię, której fabuła w końcu ruszy do przodu! Najwyższy czas!
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj