Finał 2. sezonu Upadku królestwa to kapitalny popis twórców. Ostatnie odcinki zachwycają.
Porwanie Ethelfledy przez Zygfryda i Eryka było mistrzowskim zagraniem ze strony twórców serialu. Obserwowanie księżniczki w nowym środowisku jest inne, ciekawe i angażujące. Pojawia się niepewność o los bohaterki, bo nie wiemy, co wikingowie jej zrobią. Plusem jest to, jak różni są ci bracia. Zygfryd jest impulsywny, nie myśli, tylko działa w oparciu o instynkt, a Eryk analizuje i podejmuje świadome decyzje. Trochę jest w tym skrótu, bo mijają miesiące w jednym odcinku, ale nawiązanie bliższej relacji Eryka z księżniczką wypada przekonująco. Zwłaszcza że kobieta po złych doświadczeniach z mężem dojrzała i zdecydowanie jest w typie wikinga. Pamiętamy, jak uczyła się walczyć, więc dobrze, że tym razem choć trochę wykorzystała lekcję i broniła się, gdy trzeba. Miłość Ethelfledy i Eryka kwitnie, a to ma wpływ na fabularne komplikacje.
Dobrze wypada też Alfred, który reaguje na wieści o córce jak ojciec, nie król. To buduje więcej emocji, gdy planowane są negocjacje. Po raz pierwszy żona Alfreda zrobiła na mnie dobre wrażenie. Podczas gdy on uparcie jest przeciwko Uhtredowi, ta chce jego pomocy. Jest to wielkie zaskoczenie, że rozsądek przeważa u postaci, która zawsze była na „nie”. Tak naprawdę w tym przypadku jedynym rozsądnym jest Odda, który sam poświęcił swojego syna dla dobra Wessex. Trudno nie zgodzić się z jego argumentami, które kilkakrotnie w obu odcinkach podaje królowi. Alfred jest zaślepiony i nie ma w sobie tyle odwagi, by podjąć decyzje dla dobra królestwa. Wszyscy wiedzą, że kiedy wikingowie dostaną okup, stworzą armię, której nikt w Anglii nie pokona. To wprowadza pomiędzy Alfredem i Oddą duży konflikt, który musi mieć tragiczny finał. Odda podejmuje dla kraju słuszne decyzje, których Alfred nie miał odwagi podjąć i koniec końców okazały się one dobre w skutkach. Szkoda Oddy, bo była to postać sympatyczna i wartościowa dla serialu. Jego śmierć w takich okolicznościach jest smutna. Chyba wolałbym, gdyby poległ w bitwie.
Same negocjacje wypadają dobrze pod wieloma względami. Eryk poniżający męża Ethelfledy to coś satysfakcjonującego i zabawnego (pobudka ze świniami). Gdy sprawiedliwość spotyka antypatyczną postać, trudno nie kryć radości. Dobrze, że w tym miejscu to Uhtred przejmuje prowadzenie rozmów, bo dzięki temu wypadają emocjonująco i momentami śmiesznie. Dziwi mnie jednak, że bohater tak łatwo godzi się złamać swoje słowo. Decyzja o pomocy Ethelfledy w sprzeczności ze swoim honorem wydaje się trochę nie na miejscu w stosunku do tego, kim jest Uhtred. To wprowadziło pod koniec 7. odcinka pewną konsternację, której nie byłem pewien.
Finał sezonu to jednak już majstersztyk twórców. Popis tego, jak to robić dobrze, emocjonująco i soczyście. Pogoń Alfreda za Oddą, rywalizacja pomiędzy Erykiem, a Zygfrydem z przeniesieniem Ethelfledy do głównej hali i ostatecznie atak Uhtreda i spółki – wszystkie te elementy grają wręcz idealnie. Emocje sięgają zenitu w momencie wejścia Uhtreda do bazy wikingów (walka na przystani dobrze ukazana z perspektywy przerażonego dzieciaka). Każdy kolejny etap trzyma w napięciu, aż ogląda się, siedząc na skraju fotela. Zmyłka z fałszywą księżniczką, śmierć Eryka (do przewidzenia, ale i tak dobrze działa) i ucieczka w momencie, gdy armie Wessex stoją pod nosem. Ależ tu są emocje! No i solidna bitwa jako wisienka na torcie. Dawno nie oglądałem perfekcyjnie przeprowadzonego finału!
Te odcinki też przypomniały mi o tym, jak nawet postacie trzecioplanowe w serialu
The Last Kingdom są na swój sposób ciekawe i wyraziste. Choćby ten wielki wiking, który zginął, dając szansę Uhtredowi i jego ludziom na ucieczkę z księżniczką. Pewnie wielu z widzów nie pamięta, jak się nazywa, ale postać sama w sobie zapada w pamięć, a jego relacje z kompanami choć proste, były jakieś. Twórcy tego serialu potrafią robić coś takiego nie tylko z pierwszoplanowymi postaciami, a osoby odpowiedzialne za
Wikingów nie potrafią tego zrobić z nowymi głównymi bohaterami. Różnica w tworzeniu takich aspektów to jest jak niebo i ziemia.
Rozmowa Uhtreda z Alfredem to dobre zakończenie. Choć byłem przekonany, że go zwolni w podzięce, ten jednak nadal chce go trzymać. Czuć jednak, że to powinno przeważać w kwestii zaufania do Uhtreda. Przynajmniej na to liczę. Wszystko gra idealnie, a narracja bohatera obiecuje, że dalej będzie związany z Wessex i marzeniem Alfreda. 2. sezon to kapitalna rozrywka na najwyższym poziomie, a finałowe odcinki jedynie to potwierdzają.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h