Praktycznie cała akcja rozgrywa się w świętym miejscu, do którego udają się Ragnar i jego towarzysze. Twórcy pokazują nam inność ich wiary w sposób klimatyczny i nietypowy. Różne obrzędy i rytuały potrafią zaciekawić i rozwinąć przedstawiony świat bohaterów. Ciekawie wygląda w tym miejscu postać chrześcijańskiego kapłana, którego Ragnar zabrał ze sobą. Można rzec, że przyglądamy się temu wszystkiemu jego oczyma - nordyccy bogowie są inni, dziwni i barbarzyńscy. Dla tej postaci to jest prawdziwa próba wiary. Niczym apostoł Piotr kilkakrotnie musi zaprzeć się oddaniu Jezusowi, sam do końca nie wiedząc, co chce osiągnąć. Wydaje się on strasznie zagubiony.
Ragnar po raz kolejny sprawia świetne wrażenie. Postać rozwija się i jest niezwykle wielowarstwowa. Charyzma, inteligencja i spryt to jego nieodłączni kompani. Zaskakuje fakt, że w tak perfidny sposób chce oddać kapłana w ofierze bogom. Jednocześnie jest to urealnienie jego charakteru - jego przyjaźń z niewolnikiem nie pasuje do tego, co Ragnar sobą prezentuje. Wykorzystanie go w taki sposób wydaje się naturalne.
Pomimo niezłego klimatu i interesujących momentów budowania opowieści wokół wiary wikingów, tempo odcinka jest strasznie powolne. Nie wszystko twórcom wychodzi, sprawiając, że poziom jest nierówny. Są momenty, które nie potrafią zaciekawić i tylko zajmują miejsce intrygom i politycznym grom, które są podstawą każdego kostiumowego serialu. Bynajmniej nie chodzi o walkę i akcję - chodzi o rozwój fabuły, a tutaj tego nie mamy prawie w ogóle. A scena halucynacji kapłana to jeden z przykładów scen niepotrzebnych i męczących.
[image-browser playlist="591933" suggest=""]
©2013 History
Polityczne gry stoją w tym odcinku na drugim planie, ale odgrywają istotną rolę. Ragnar oddający lojalność królowi zapewnia sobie posłuch, szacunek i środki do realizacji celu, jakim jest porządny najazd na Anglię. To trochę zwiększa skalę historii, która z przygody wikinga z małego miasteczka rozrasta się na inne rejony kraju. Jednocześnie mamy relację Siggy z Rollo, którzy jednak są razem. Rollo nie docenia kobiety i myśli, że może ją traktować jak każdą inną dziewkę. Siggy jest inna - w mistrzowski sposób manipuluje mężczyznami, aby zdobywali to, czego ona pragnie. Widzieliśmy to w jej relacji z Haraldsonem, widzimy to i teraz w rozmowie z Rollo.
Przedsmak finału nie jest w stanie tak zaciekawić i wciągnąć, jak poprzednie odcinki. Skupienie na religii delikatnie rozwija otaczający bohaterów świat, ale danie jej zbyt wiele czasu ekranowego nie jest dobrym zabiegiem. Takie coś cieszy w mniejszych ilościach - w większych już trochę męczy. Zaledwie niezły odcinek, którego tematyki nie udaje się wznieść na wyżyny.