Przed ukrzyżowaniem Jezus obiecał swoim uczniom, że po trzech dniach wróci do żywych. Informacja ta została szeroko rozpowszechniona i aby nie dopuścić do tego, by lud uwierzył w nadejście Mesjasza, grób z ciałem został zapieczętowany, a przed wejściem postawiono straże. Mimo tego ciało zniknęło. Risen opowiada o rzymskim trybunie, któremu postawiono za zadanie odnalezienie ciała i raz za zawsze uciszenie plotek o człowieku, który twierdził, że może pokonać śmierć. W Zmartwychwstałym najlepszy jest właśnie pomysł. Ukazanie tamtych wydarzeń oczami człowieka niewierzącego w Jezusa i w ogóle z nim niezwiązanego stanowiło interesujący punkt wyjściowy. Obserwujemy więc drogę, którą przechodzi rzymski żołnierz - od znudzenia poprzez ciekawość aż do wątpliwości - i momentami możemy się z nim identyfikować. Przechodzi on bowiem etapy poszukiwania wiary, religii, duchowości w swoim życiu, a temat ten bliski jest każdemu człowiekowi. Klawiusz zresztą nie zakończył swojej drogi, historia nie zostaje zamknięta – wie tylko, że jest teraz innym człowiekiem. No url Ponieważ pomysł na film był niezły, żal jest przeciętnego, ledwie poprawnego wykonania. Błędy leżą zarówno w warstwie scenariuszowej, jaki i reżyserskiej. Dialogi, choć dopasowane do czasów starożytnego Rzymu, nie zawszę brzmią naturalnie i lekko, a ich dosłowność zabija niekiedy symbolizm tej historii. Kevin Reynolds nie do końca miał też pomysł na swoich wszystkich bohaterów, przez co drugi plan wypada bardzo blado – to schematyczne postacie bez żadnej głębi. Zastrzeżenia mam też do muzyki, która zbyt często jest mocno słyszalna, zwraca na siebie uwagę i irytuje, wybijając z filmowego rytmu. Joseph Fiennes w roli Klawiusza to największy atut filmu. Został najlepiej rozpisany, dano mu najwięcej czasu, a jego gra aktorska jest satysfakcjonująca. Widać, że dobrze się czuje, jest swobodny i zrelaksowany. Tom Felton, który także dostał wiele uwagi, już wypada gorzej, bo zdaje się, że został napisany tylko po to, by Klawiusz miał do kogo wygłaszać swoje wątpliwości. Cliff Curtis, który odegrał postać Jezusa, to świetny castingowy wybór, przede wszystkich przez wzgląd na jego aparycję – tak subtelnej, delikatnej i promieniującej dobrem twarzy faktycznie można zawierzyć. Zmartwychwstały to film, którego seans szybko uleci z pamięci, ale zdecydowanie jest to obraz, z którego mogą skorzystać wszelcy piewcy religii chrześcijańskiej. Kiedyś też upomni się o niego telewizja i do niedzielnego rodzinnego obiadu będzie jak znalazł.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj