"Polskie prywatne zbrodnie” ukazują najbardziej szokujące morderstwa, które wydarzyły się w ostatnich latach w Polsce. W drodze do szkoły, w domowym zaciszu, w pracy – mordercy czają się na niewinne ofiary wszędzie. Każdy odcinek jest poświęcony innej, opartej na faktach zbrodni, która wydawała się przypadkową, tragiczną śmiercią. W rzeczywistości zabójca zaliczał się do grona najbliższych ofiary – był jej ojcem, matką, mężem, najlepszym przyjacielem lub kochankiem. Morderca posuwał się do zabójstwa najukochańszej osoby dla osiągnięcia osobistego zysku – popełniając tak zwaną "zbrodnię prywatną".
Najnowsza recenzja redakcji
Dwudziestominutowe dokumenty przedstawiają zbrodnie, jakie zdarzyły się w naszym kraju w ciągu ostatnich kilku lat – to prawdziwe morderstwa i prawdziwi bohaterowie. Historie jednostek czy całych rodzin są czasem równie tragiczne, jak słynna, nieschodząca z pierwszych stron tabloidów od roku, sprawa z Sosnowca. W przeciwieństwie do niej jednak, nikt o nich o nie mówi. Po kilku publikacjach w regionalnych gazetach, nieszczęśliwe wydarzenia najczęściej popadają po prostu w zapomnienie.
Fabuła każdego odcinka kanału tematycznego Polsatu jest oparta na innej zbrodni. To historie z zacisza domowego, szkoły, pracy, morderstwa planowane i dokonane w afekcie. Zawsze jednak "prywatne", niemające żadnego znaczenia politycznego czy społecznego. Studiuje się tutaj wyłącznie zbrodnię, właściwie nieistotne są jej późniejsze konsekwencje. Dwadzieścia minut, jakimi dysponują twórcy, zmusza ich do opisywania prostych, jednoznacznych historii. Nie ma tu kontrowersji czy niejasności, jak choćby we wspomnianej sprawie z Zagłębia Dąbrowskiego. Wszystko tu jest oczywiste - nie ma miejsca na snucie własnych teorii i domysłów.
[image-browser playlist="592731" suggest=""]©2013 CI POLSAT/Marcin Zięba
Polskie prywatne zbrodnie są skierowane do jak najszerszej widowni, dlatego też mówią zawsze wprost. Wielka szkoda, że twórcy zdecydowali się na wykorzystanie tak konwencjonalnego zabiegu jak inscenizacja, a przynajmniej oparciu konstrukcji w znacznej mierze właśnie na nim. Odgrywane scenki poprzedzające morderstwo często wyglądają dość groteskowo. Dodatkowo łączone są z komentarzem narratora, przez co widz jest zasypywany kolejnymi tautologiami.
Prosta historia idealnie wypełnia 20 minut odcinka, ale jednocześnie brakuje pogłębienia psychiki bohaterów. Ciekawy jest szczególnie komentarz Jana Gołębiewskiego, psychologa kryminalnego, który próbuje wyjaśnić przyczyny konkretnych zachowań i zdarzeń. Wykorzystanie profilera to świetny pomysł, ale wydaje się, że mógłby dostać on więcej czasu bez szkodzenia samej historii.
Serialowi CI Polsat, pomimo dokumentalnej konwencji, na szczęście znacznie bliżej do W11 Wydział Śledczy i "Detektywów" aniżeli "Trudnych spraw". Zdjęcia i montaż stoją na odpowiednio wysokim poziomie, nie ma tu niechlujnych realizacji znanych z popularnych paradokumentów. Brakuje jedynie oryginalności i nieco większych ambicji. Inscenizacja dokładnie pokazuje kolejne etapy zbrodni, skutecznie zamykając możliwość własnych interpretacji.
Ocena: 5/10
Czytaj więcej: Polscy agenci z archiwum X. Wywiad z profilerem Janem Gołębiewskim