"Mówiąc krótko, kontrowersyjnie i wulgarnie, obudziłem wszystkich w pomieszczeniu, a zdobycz, którą oferowałem, została sprzedana za 100 tysięcy funtów" - napisał Clarkson.Jego słowa z niedzielnej kolumny wyraźnie sugerują, że jest on bardziej niż pewny zwolnienia z BBC. Dokładnie napisał tak: "Pracowałem w programie telewizyjnym pt. »Top Gear«". Zobacz także: Stig jedzie czołgiem do siedziby BBC Na 27 i 28 marca zaplanowane były kolejne odcinki "Top Gear Live", które miały odbyć się w Stavanger w Norwegii. Teraz oficjalnie zostają one przełożone na późniejszy termin z uwagi na trwające śledztwo w sprawie incydentu z Clarksonem. Co ciekawe, na te wydarzenia do tej pory sprzedano 20 tysięcy biletów z 26 tysięcy dostępnych, więc wszystko to też może odbić się negatywnym echem. W oświadczeniu prasowym producenci oficjalnie wszystkich przepraszają za zaistniałą sytuację. Oczekuje się, że przed kwietniowymi programami na żywo w Australii wszystko ma wrócić do normy. Mówi się, że śledztwo w sprawie wyczynu Jeremy'ego Clarksona ma zakończyć się już niedługo. W tym tygodniu zapaść ma ostateczna decyzja dyrektora BBC Tony'ego Halla w sprawie przyszłości programu. W tej chwili włodarzom stacji zależy, aby afera zakończyła się jak najszybciej.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj