Obi-Wan Kenobi podzielił fanów i nie wszystkim nowa produkcja z uniwersum Gwiezdnych Wojen przypadła do gustu. Najczęściej krytykowanym elementem jest scenariusz napisany przez Joby'ego Harolda. Przypomnijmy, że projekt o postaci Obi-Wana Kenobiego planowano od lat, a początkowo miała to być kinowa trylogia. Do filmu zaangażowany był scenarzysta Stuart Beattie, który ujawnil w nowym wywiadzie kilka szczegółów związanych z planami Lucasfilmu i Disneya.

Trylogia ostatecznie nie powstała, bo - podobno - słabe wyniki finansowe filmu Han Solo: Gwiezdne wojny – historie sprawiły, że Disney zmienił swoje podejście. Ostatecznie w serialu Obi-Wan Kenobi widzimy liczne zmiany, których dokonano względem pierwotnego pomysłu na historię. Okazuje się, że Reva miała zginąć z rąk Dartha Vadera, natomiast w serialu przeżyła. Stuart Beattie ujawnił też, że ważną rolę miał odegrać komandor Cody. Z różnych pogłosek wiemy, że ten miał być związany z projektem do 2020 roku, a może nawet chwilę po przekształceniu filmu w serial. Na pytanie o postacie z poprzednich produkcji z uniwersum Gwiezdnych Wojen scenarzysta odpowiedział:

Tak. Cody był jedną z większych tego typu postaci. Uwielbiam pomysł, by Obi-Wan miał kumpla na Tatooine. Takiego sekretnego kompana. Zatem, gdy Obi-Wan idzie za pierwszym razem do miasta, Cody napada go i przystawia mu nóż do gardła krzycząc: "jesteś martwy!" I wtedy bohater zdaje sobie sprawę "Och, nie... Cody ma rację". Obi-Wan uświadamia sobie, że musi być bardziej ostrożny.
Lucasfilm

Beattie opowiedział również o tym, jak chciał eksplorować wątek postaci Cody'ego, pokazując widzom, jak zmienił się od Zemsty Sithów. Z serialu Gwiezdne Wojny: Wojny Klonów dowiadujemy się, że klony mają wszczepione chipy, które zmuszają ich do wykonywania rozkazów (nawet takich jak Rozkaz 66). W projekcie o Obi-Wanie, Cody miał być tego chipu pozbawiony, więc miałby nad sobą pełną kontrolę.

I zdajesz sobie sprawę, "Och, Cody teraz zmienił się z kogoś, kto próbował go zabić, gdy widzieliśmy ich po raz ostatni, w kogoś, kto teraz poświęca swoje życie, by go chronić". Zdał sobie sprawę z tego, co zrobił i, że nie było to dobre. Kieruje się poczuciem winy, tak samo jak Obi-Wan. Masz więc tych dwóch starych wojowników, którzy kłócą się jak stare małżeństwo, narzekając na to, że "Boże, było o wiele lepiej, kiedy mieliśmy armię za plecami, wiesz?".

Podobnie jak w serialu Disney+, w scenariuszu Beattiego Obi-Wan musiał opuścić Tatooine. Główna różnica polega na tym, że Cody otrzymał od Obi-Wana polecenie pilnowania Luke'a podczas jego nieobecności, podczas gdy w serialu nikt nie przejął obowiązków Obi-Wana. Zapytany, dlaczego jego zdaniem Cody nie pojawił się ostatecznie w serialu Disney+ odpowiada, że może tylko spekulować, że mogło to mieć związek z dostępnością Temeury Morrisona.

Nie wiem. Nie wiem. Po prostu tak zdecydowali, nie wiem... może Temuera Morrison był zajęta przy serialu o Boba Fettcie? Może uznali, że jego też nie potrzebują. Ja po prostu czułem, że Obi-Wan potrzebuje kogoś, z kim mógłby porozmawiać, kogoś, kto mógłby mu powiedzieć, wiesz, "nie wyglądasz najlepiej".

Beattie planował wykorzystać Cody'ego, by pokazać jak bardzo Obi-Wan był oddzielony od Mocy, nawet czerpiąc inspirację z Supermana II dla tego podejścia:

Zabierasz Supermanowi jego moce i teraz jest on człowiekiem. Śmiertelnikiem. I nikt nie wie, że stracił swoje moce, oprócz niego samego. I jest przerażony. Nie może wyczuć, kiedy Cody poluje w zaułkach i nie może nikogo popchnąć siłą. Nie może czytać w myślach. Zabrano mu wszystkie te rzeczy i jest po prostu zdesperowanym facetem, co pozwoliło mieć ten moment, kiedy w końcu uczy się znowu nawiązywania więzi z Mocą. Jego siły wracają i masz ten wspaniały moment, kiedy Superman klęczy i nagle zaczyna miażdżyć rękę Zoda.

Scenarzysta zauważa, że w pewnym sensie to zostało w serialu. Obi-Wan na nowo staje się potężnym Jedi, pokonując w walce Lorda Vadera. Beattie wspomina dodatkowo, że w jego wizji projekt miał zawierać sceny komediowe. Wspomina te momenty z udziałem Cody'ego i Owena na Tatooine, które miały być niezwykle zabawne. W między czasie, gdy Obi-Wan realizował swoją misję, napadli ich łowcy nagród, którzy poszukiwali ich znajomego, więc musieli ich pokonać, a potem we dwójkę ukryć ciała. A co robi się z ciałami na pustynnej planecie? Wrzuca się oczywiście do bebechów Sarlacca, a więc wspólna wyprawa Cody'ego i Owena była jedną z zabawniejszych rzeczy w scenariuszu zdaniem autora.

Lucasiflm

Beattie poruszył też temat poważniejszej sceny, która jego zdaniem była ważna w jego początkowym scenariuszu, ale ostatecznie została pominięta w serialu. Ujawnił, że w jego filmie miała się pojawić grupa uchodźców, którzy "mieli swoją własną religię", która miałaby dotyczyć Mocy, ale mieli używać innych określeń. Moc miała być po prostu "boginią". Miało dojść do spotkania Obi-Wana z przywódcą uchodźców, co doprowadziłoby do wizji byłego mistrza Jedi. W niej znalazłby się na Mustafar. Beattie wyjawił, że miał się w niej pojawić Mark Hamill jako Luke Skywalker. Dowiadujemy się, że miało dojść do krótkiego starcia między nimi, natomiast Luke dzierżył w tej wizji czerwony miecz. To miało być odniesienie do sceny z Imperium kontratakuje w jaskini, gdzie dochodzi do konfrontacji Luke'a z Vaderem w jego wizji. 

Scena kończy się Luke'iem, prawie zabijającym Obi-Wana, a Obi-Wan wyrywa się z tej wizji i uświadamia sobie, że to spojrzenie na przyszłość, jeśli Obi-Wan będzie chciał dalej trenować Luke'a, zrzucając całą swoją winę na barki tego dzieciaka, co popchnie go w Ciemną stronę.

W rozmowie poruszony został też temat Wielkiego Inkwizytora. Scenarzysta nie chciał go w swoim filmie, bo twierdził, że nie lubi, gdy nie może zabić swojej postaci. Wielki Inkwizytor odgrywa później rolę w Star Wars Rebelianci, więc nie mógł ingerować w kanon. 

Jednym z zabawnych problemów, jakie mam z filmami i serialami w dzisiejszych czasach, to że nikt w nich nie umiera. Nikt nie umiera naprawdę, wiesz? To odbiera stawkę historii. Jesteśmy teraz w świecie, w którym nikt tak naprawdę nie umiera. Więc, dlaczego mnie to ma obchodzić? Wierzę w zabijanie postaci i kazanie im pozostać zabitymi, więc... oczywiście [Wielki] Inkwizytor nie jest kimś, kogo możesz pozbawić życia.

fot. materiały prasowe
+7 więcej

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj