Serial The Crown dobiegł już w końca - w miniony czwartek na platformie Netflix zadebiutowały ostatnie odcinki produkcji. Teraz twórca ekranowej opowieści, Peter Morgan, postanowił rzucić nowe światło na ukazane w nich wydarzenia; przypomnijmy, że finałowe sekwencje rozgrywały się w 2005 roku, gdy królowa Elżbieta II rzekomo rozważała swoją abdykację przed ślubem księcia Karola i Camilli Parker Bowles.  Jak tłumaczy Morgan, od początku chciał on zakończyć serial 17 lat przed śmiercią monarchini w prawdziwym świecie:
Zawsze miałem wrażenie, że nie chcę przechodzić do teraźniejszości. Czułem, że muszę zachować odpowiedni dystans od miejsca, w którym jesteśmy teraz. (...) Musieliśmy dopracować pod względem narracyjnym odcinek, który przyniesie widzom satysfakcję - dotarliśmy do finału, choć do prawdziwego końca zostało ponad 20 lat. 
Showrunner dodaje:
Napisałem ostatni odcinek w formie wewnętrznej rozmowy, którą królowa przeprowadza z samą sobą. Dotyczy ona tego, czy powinna nadal sprawować władzę, czy jednak przekazać ją Karolowi. Pomyślałem, że ten wewnętrzny dialog można lepiej udramatyzować pokazując rozmowy z młodszymi wersjami postaci. To było wielkie wyzwanie, ale nieustannie zależało mi na tym, by nie przenosić historii do dnia dzisiejszego. 

Próbując zrozumieć królową, Morgan chciał zrozumieć własną matkę

Dlaczego Morgan poświęcił tak wiele zawodowego życia na ukazywanie na ekranie historii Elżbiety II? Przyczyny mają podłoże osobiste:
Moja matka była w tym samym wieku co królowa - i to co do miesiąca. Na początku szło więc także o to, aby lepiej zrozumieć pokolenie mojej matki. Po napisaniu 60 odcinków serialu sam nie wiem... Nie sądzę, abym był choć trochę bliżej odkrycia prawdy w tym temacie. 
fot. Netflix
+9 więcej
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj