Sin City: Damulka warta grzechu to film, na który fani pierwszej części musieli czekać aż 9 lat. Mroczny komiks Franka Millera został wtedy w efektowny sposób przeniesiony na ekran przez Roberta Rodrigueza. Czy i tym razem należy spodziewać się sukcesu?
Kamil Śmiałkowski jest sceptyczny:
[cytat="Sin City: Damulka warta grzechu" - jak w tytule. Jest w tym filmie Eva Green w roli tytułowej damulki i cała reszta, która jest drugiej świeżości i z trudem porusza się na granicy pretensjonalności i totalnej wtórności. To nie jest zły film, ale z pewnością nie jest też dobry. I ktokolwiek widział jedynkę widział praktycznie już wszystko (oprócz Evy Green, która naprawdę dużo tu pokazuje). Więc ew. jako słabo podgrzana dokładka po daniu, które smakowało przed laty.] [/cytat]
Nie jest on w swojej opinii odosobniony. Dawid Rydzek dodaje:
[cytat=Jest taka scena, w której Eva Green jest w jacuzzi i ktoś komentuje to mówiąc, że nie chodzi o kąpiel, tylko spektakl. Jeśli słowo "kąpiel" zastąpimy "fabułą", wyjdzie nam zgrabne podsumowanie tego sequela. Warstwa wizualna jest równie dobra jak 9 lat temu (świetnie sprawdza się tu 3D), ale niestety widać, że najlepsze wątki z komiksu zekranizowano już wcześniej.] [/cytat]
Już niedługo na naszych łamach pełna recenzja filmu.