Darth Maul został wymyślony przez George'a Lucasa na potrzeby filmu Gwiezdne wojny: Część I - Mroczne widmo. Szybko stał się popularną, a w wielu kręgach nawet kultową postacią, dzięki charyzmie, wyglądowi i wybitnym umiejętnościom władania mieczem świetlnym, który w 1999 roku był czymś zaskakującym i spektakularnym. Zasadniczo jego walka z Obi-Wanem i Qui-Gon Jinnem po dziś dzień jest oceniana bardzo wysoko. Wielu widzów żałowało, że ta intrygująca postać została tak szybko zabita... Tym bardziej jego powrót do żywych w serialu Gwiezdne Wojny: Wojny Klonów był swego czasu przyczyną kontrowersji. Jedni chwalili decyzję twórców, mając nadzieję na wykorzystanie potencjału charyzmatycznego Sitha, innym nie podobało się wskrzeszanie zabitych postaci, bo jak to wyjaśnić? Wytłumaczenie powrotu jest proste, czytelne i zgodne z zasadami Gwiezdnych Wojen, a ściślej z pewnym cytatem z Zemsty Sithów, który wyjaśniał też powrót Palpatine'a w części IX. Ciemna Strona Mocy to droga do wielu możliwości, a niektóre z nich są nienaturalne. Maul napędzany nienawiścią do Obi-Wana Kenobiego przetrwał coś niemożliwego, dostał metalowe nogi i postradał zmysły na wiele lat. Wierzę, że niektórzy będą narzekać na to dość banalne objaśnienie powodów jego zmartwychwstania, ale to Gwiezdne Wojny, a nie filmy oparte na faktach. Mistyczna Moc to naprawdę proste i wiarygodne wyjaśnienie takiej rzeczy. Sam ten fakt jednak nie ma znaczenia, bo wydaje mi się, że wielu fanów, podobnie jak ja, szybko przekonała się do "nowego" Maula. Stał się on zupełnie inną postacią, co nie jest wcale zaskakujące. Te wszystkie wydarzenia miały wielki wpływ na jego umysł, ale dzięki magii Sióstr Nocy wrócił do dawnego siebie. Jednak Maul stał się inną postacią. W wykonaniu Sama Witwera to ktoś szalenie inteligentny, błyskotliwy i mający charakter. Nie był narzędziem w rękach Dartha Sidiousa. W końcu Maul – choć nie zatracił swojego wojowniczego charakteru – był napędzany zemstą nie tylko na Obi-Wanie, ale też na swoim dawnym mistrzu. By wziąć odwet, zrobił to, co Sithowie robili przez wieki – zaczął zdobywać władzę w galaktyce, polepszając swoją sieć kontaktów i stając się kimś, kto miał realny wpływ na wydarzenia. Pomimo tego, że przez Obi-Wana jego znaczenie dla historii galaktyki zostało zaprzepaszczone w formie, o którą walczył całe życie, szukał nowej drogi. Szybko okazało się, że Maul to nie tylko wojownik, a przywódca potężnego syndykatu kryminalnego, zwanego Kolektywem Cienia, który trząsł światem przestępczym galaktyki. Słuchali jego rozkazów bandyci z syndykatu Pyke'ów, Czarne Słońce, Szkarłatny Świt oraz kartel Huttów. Maul uknuł sobie plan stworzenia kryminalnego Imperium, które pozwoli mu obalić Republikę i Separatystów i zdobyć władzę. Ambitny plan z wiadomych przyczyn się nie powiódł, ale to przedstawia bohatera z innej perspektywy. Historia Maula ma wiele warstw i pokazuje go pod wieloma względami jako postać tragiczną. W odróżnieniu od Vadera czy Tyrannusa, Maul nie miał wpływu na decyzję, by stać się Sithem. Palpatine wziął go pod opiekę jako dziecko, kształtując na Sitha. Traktował go bardziej jako swoje narzędzie, broń i zabójcę, niż jako partnera w egzekwowaniu wielkiego planu. Jednak wszystko wskazuje na to, że nauka Maula nie była tak powierzchowna, jak się wydawało, bo umiejętności, które objawił po tym, jak oficjalnie przestał być Darthem, nie pojawiły się znikąd. Imperator jednak zabezpieczał się, jak mógł, stosując metody manipulacji w sposób perfekcyjny i świadomy. Przyczyna przecież jest prosta – w myśl Zasady Dwóch końców uczeń zabijał mistrza i zajmował jego miejsce we wprowadzeniu planu w życie. Palpatine nie chciał, by Maul poszedł tą drogą, więc stworzył idealnego ucznia, który nigdy mu się nie przeciwstawi. Takim sposobem Maul był tylko narzędziem, które zostało wyrzucone, gdy tylko przestało być użyteczne, a jego szaleństwa po latach i zaślepienie zemstą nie pozwoliło mu stać się przywódcą, którym pragnął być. Ostateczna śmierć z ręki Obi-Wana podkreśla, jak zatracił się w swojej krucjacie i w pewnym momencie praktycznie szukał śmierci. Nie miał już woli walki czy tej werwy, by nadal starać się zrealizować swoje plany po poniesionych porażkach. Jego słowa o Luke'u: "pomści nas", mówią wiele o całej sytuacji. Miał świadomość, że on i Jedi byli tylko pionkami w rękach Imperatora. Nie da się jednak ukryć, że Maul i jego historia to przede wszystkim Gwiezdne Wojny w pełnej krasie. Stał się on przecież postacią niezwykle charyzmatyczną, bardziej niż ten milczący wojownik znany z kina. Gdy przejmował władzę na Mandalore, wraz ze swoim bratem Savagem Opressem, zaczął mieszać się w politykę na większą skalę. Takim sposobem możemy oglądać, jak zdobywa władzę, manipuluje Mandalorianami ze Straży Śmierci i ich zlekceważy, gdy ostatecznie chce jedynie namieszać Palpatine'owi, porzucając swój większy plan. Ten moment, gdy Palpatine wyczuł, że Maul stał się zagrożeniem, doprowadził do jednych z najlepszych scen w historii Star Wars i walki, która świetnie wygląda za każdym razem. Maul przeżył, bo to była dla niego większa kara niż śmierć, więc koniec końców według oficjalnych wieści uciekł Imperatorowi. Te sceny w finałowych odcinkach Wojen Klonów, gdy walczy z Ahsoką i pojmuje plan Palpatine'a, aż ociekają wyjątkowym klimatem, dają głębsze pojęcie, jaki jest ten Sith z Dathomiry.  Patrząc na przekrój jego historii z obu seriali animowanych, to przykład wykorzystywania potencjału do maksimum. Na przestrzeni odcinków z pozornie bezmyślnej maszyny do zabijania stawał się Sithem w pełnym tego słowa znaczeniu. Polityk, manipulator, bezlitosny wojownik (scena z zabijaniem szturmowców w korytarzu statku Republiki...) i zarazem istota skrzywdzona, wykorzystana i porzucona. Świetnie to wygląda, jak po kolejnych ciosach staje się coraz bardziej szalony, zagubiony i pozbawiony celu. Chociaż film Han Solo: Gwiezdne wojny – historie ukazał Maula w wersji aktorskiej jako przywódcę Kolektywu Cienia, to nadal istnieje szansa na coś więcej. Historia Maula, stając się jedną z najciekawszych w Gwiezdnych Wojnach, pokazuje, jak czarny charakter może być niejednoznaczny w tym przecież baśniowym świecie. Trudno czasem nie współczuć mu i mu nie kibicować. Chciałoby się zobaczyć więcej z jego kariery przestępczej, bo to byłoby spojrzenie na zupełnie inne, nieznane rejony Gwiezdnych Wojen, które w wersji aktorskiej mogłyby nie tylko odsłonić coś kompletnie nowego, ale przede wszystkim przypomnieć wielu widzom, czym jest magia Star Wars.  Dla mnie historia Maula udowadnia, jak duży jest potencjał w tworzeniu postaci w Gwiezdnych Wojnach, zwłaszcza w serialach. Z pozornie jednowymiarowego złoczyńcy można stworzyć łotra z przejmującą historią, charakterem i niejednoznacznymi, rozbudowanymi motywacjami. Maul to przede wszystkim postać tworząca niezwykły klimat, która swoimi poczynaniami angażuje i przyciąga do ekranu. Oby jeszcze Gwiezdne Wojny pokazały Maula, bo zasługuje on na to, by poznać jego historię nie tylko w wersji animowanej. Maul jako nietypowy ojciec chrzestny galaktycznej mafii? Taki serial mógłby być niezwykle interesujący!
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj