Mindy McCready alias Hit-Girl
z serii "Kick-Ass" i miniserii "Hit-Girl"
Zaczynamy od mocnego uderzenia. Zanim Mark Millar ruszył na dobre z "Kick-Assem", najpierw w jego głowie zaistniał pomysł na serię o morderczej dziewczynce. Pomysł ostatecznie uległ przeobrażeniu w jeden z najbardziej popularnych komiksów ostatnich lat, traktujący o zwykłym nastolatku przywdziewającym kostium suberbohatera. Natomiast niezwykła w tej serii była postać Hit-Girl, dziewczynki, która od wczesnodziecięcych lat była trenowana przez ojca na wykwalifikowaną zabójczynię, a której zadaniem było bezlitosne eliminowanie wszelkiej maści łotrów. Poziom brutalności w wykonaniu niewysokiej i uroczej Mindy McCready nieraz wydaje się przekraczać granice absurdu, ale to po prostu znak rozpoznawczy Marka Millara. Mała bohaterka posłużyła mu do przełamania wielu popkulturowych klisz dotyczących superbohaterów i tylko dzięki pisarskim zdolnościom twórcy ta w zasadzie parodia opowieści o trykociarzach równie przekonująco wypada jako dramatyczna historia o wysokiej cenie, którą płaci się za wybór właśnie takiej, a nie innej życiowej ścieżki.Kriss de Valnor
z serii "Thorgal" i "Thorgal: Kriss De Valnor"
Kto jest najbardziej krwistą postacią najpopularniejszej komiksowej serii w Polsce? To wcale nie dzielny i przewidywalny w swych działaniach tytułowy wiking, ale przewijająca się przez serię Kriss de Valnor - oszustka, złodziejka, bezlitosna zabójczyni i manipulatorka. Choć z drugiej strony, wymyka się ona jednoznacznym ocenom. Jak okazało się w pobocznej, poświęconej jej postaci serii, za młodu los potraktował ją wyjątkowo okrutnie. Owszem, Kriss myśli przede wszystkim o sobie, o własnych celach, choć czasem - i to chyba dla czytelników był rodzaj wstrząsu - stać ją na szlachetne porywy serca. Ale to bardzo rzadkie wyjątki - w komiksowej serii o Thorgalu jej pojawienie się zawsze zwiastowało duże problemy dla głównych bohaterów. Parafrazując słynny tytuł opowiadania Raymonda Chandlera, który jak ulał pasuje do postaci Kriss: kłopoty to jej specjalność.Sophie Bangs alias Promethea
z serii "Promethea"
"Promethea" to jeden z najbardziej enigmatycznych komiksów Alana Moore'a, który można traktować jako wielki wykład na temat funkcjonowania wszechświata. Brzmi to cokolwiek niespodziewanie i z lekka odstraszająco jak na komiks o superbohaterce. Otóż "Promethea" taka właśnie jest – miesza zwyczajność ludzkiego żywota z mistycyzmem, popkulturę z wielkimi prądami filozoficznymi, magię z feministycznym przedstawieniem idei superbohatera. Promethea to tak naprawdę forma materializującego się, symbolicznego ducha, który na przestrzeni wieków zagnieżdża się w ciałach różnych, wyjątkowych kobiet. Sophie Bangs na pierwszy rzut oka brak tej wyjątkowości, ale to właśnie Promethea w jej wydaniu staje się zwiastunem końca świata, rewersem mitologicznego Prometeusza, symbolem kobiecej bogini, która jest dla świata jego końcem i odrodzeniem. W twórczości Alana Moore'a to z pewnością najciekawsza, najlepiej rozpisana kobieca postać.Marta Washington
z serii "Martha Washington. Jej życie i czasy, XXI wiek"
Zabierając się za komiks o Marcie Washington, jego twórcy - w roli scenarzysty Frank Miller i w roli rysownika Dave Gibbons – byli tuż po swoich największych sukcesach, czyli odpowiednio "Powrocie Mrocznego Rycerza" i "Strażnikach". "Martha Washington" też w założeniach miała być równie poważną, dołującą wręcz serią i taka jest – niemal. Bowiem ta epicka opowieść o czarnoskórej kobiecie w antyutopijnej oprawie, tocząca się od jej narodzin do śmierci, miejscami nabierała mocno pastiszowych i sarkastycznych tonów. Pojawili się w niej homoseksualni naziści, fastfoodowe korporacje, co tak naprawdę sprawiło, że z dzisiejszej perspektywy miejscami wyolbrzymione futurystyczne zapędy autorów wybrzmiewają niesamowicie mocno. No i w szaleństwie świata jest Martha: dzieciak z getta, pacjentka szpitala psychiatrycznego, skuteczny żołnierz i kosmiczna odkrywczyni - zestaw ról, którymi można by obdarzyć kilku męskich bohaterów, a wystarcza tylko ona, postać, którą obaj twórcy, jak piszą w przedmowach do komiksu, po prostu pokochali. Zwyczajna i jednocześnie wielowymiarowa.Jessica Jones alias Jewel / Knightress / Power Woman
z serii "Alias", "Pulse" i innych komiksów Marvela
Stworzona przez Briana Michaela Bendisa postać niedawno dostała własny serial. To znakomita informacja, bowiem Jessica Jones jest jedną z najciekawszych, najbardziej prawdziwych postaci w uniwersum Marvela. Wszystko za sprawą serii Bendisa zatytułowanej "Alias", która ukazywała się w ramach Marvelowskiego imprintu Max, przeznaczonego dla dorosłych czytelników. To tam poznaliśmy Jessicę Jones - i to w momencie, w którym rzadko oglądamy superbohaterów. Bohaterka po traumatycznych przejściach, na których pełen obraz czytelnicy musieli czekać do końca serii, pogrążona w depresji odkłada kostium do szafy i otwiera agencję detektywistyczną. Na łamach "Alias" Bendis pokazał psychiczne konsekwencje bycia superbohaterem plus niemożność ucieczki z zaklętego kręgu ludzi posiadających moce, bowiem sprawy, które prowadzi Jessica, jakimś fatalistycznym zrządzeniem losu obracają się wokół trykociarzy. Miejmy nadzieję, że serial będzie równie dobry jak pierwowzór.Gwen Dylan
z serii "I, Zombie"
W tym przypadku równie ciekawie co główna bohaterka serii wypadają jej pozostałe postacie. Twórcy wpadli na wyjątkowo nośny pomysł, który usprawiedliwia istnienie na świecie różnego rodzaju niezwykłych, znanych w popkulturze figur - wampirów, zombie, wilkołaków i duchów. Sama Gwen jest wyjątkowo atrakcyjnym zombie, dodatkowo pracującym jako grabarz. To, że po zakopaniu ciała, w nocy na powrót je odkopuje, by spożyć mózg, to już druga strona medalu. Poza tym to wciąż normalna młoda kobieta, która wraz ze swoją najlepszą przyjaciółką, Ellie, będącą notabene duchem, spędza wieczory w cukierni. Komiks znakomicie łączy wątki uczuciowo-obyczajowe z wpływem nadnaturalnego świata i jego przedstawicieli na fabułę. I znowu mamy zapowiedziany serial, który jeśli zachowa walory komiksowego, sarkastycznego pierwowzoru, ma dużą szansę na sukces, a jego bohaterka może stać się kolejną ikoną popkultury.Dizzy Cordova
z serii "100 Naboi"
Z serii "100 Naboi" z reguły najbardziej pamięta się agenta Gravesa z nieodłączną walizką. Ale to od Dizzy Cordovy, pewnej młodej latynoskiej kobiety z wytatuowaną pod okiem łzą, która po kilku latach właśnie wychodzi z więzienia, rozpoczyna się ta prawdzie epicka historia. Dizzy jest w niej obecna aż do końcowego kadru. "100 Naboi" to opowieść o wielkim spisku i o moralnych (czy też niemoralnych) wyborach, do których zmuszani są ludzie otrzymujący od tajemniczego agenta Gravesa walizkę z pistoletem, nabojami i dowodami na to, kto zrujnował ich życie. Dizzy Cordova staje się w tej serii kluczową postacią, równie tajemniczą jak wspomniany agent, ale też w jakiś sposób na tle zawiłej intrygi i innych bohaterów najbliższą czytelnikowi. Uwikłana w przerastające ją z pozoru sprawy, tak naprawdę okazuje się osobą, która w niezwykle skuteczny sposób potrafi stawić im czoło. W obcowaniu z nią groźni mężczyźni tracą zimną krew i miękną im serca - nic dziwnego, bo to właśnie ona, choć równie niebezpieczna jak inni bohaterowie, wnosi do serii prawdziwie ludzki pierwiastek.Komiks "Fatale #02: Diabelski interes" ze scenariuszem Eda Brubarkera i rysunkami Seana Phillipsa w sprzedaży od 12 marca.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj