Film "PGNiG – Energia dzięki wiedzy" opowiada historię Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa SA, tłumaczy strategiczne znaczenie spółki w Polsce, pokazuje zaplecze technologiczne i ludzkie, a także wdrażane innowacje. Inspiracją dla twórców był kultowy "Koyanisquatsi" Godfreya Reggio, dlatego też znaczna część produkcji składa się z sekwencji ujęć poklatkowych wykonanych w HDR (high dynamic range). To właśnie ta odważna i świeża narracja filmu oraz dbałość techniczna twórców przyczyniły się do docenienia obrazu w Nowym Jorku. Już 17 kwietnia się dowiemy, czy film otrzymał tą prestiżową nagrodę.
Film został niedawno nagrodzony także na festiwalu World Media - produkcja otrzymała srebrne wyróżnienie w kategorii Web: Business-to-Business. Twórcy odbiorą ją 9 maja w Hamburgu. World Media Festival jest jednym z najważniejszych festiwali w branży medialnej.
Adam Siennica: Na wstępie chciałbym Panu pogratulować wyróżnienia na tak zaszczytnym festiwalu. Jest to dość spory wyczyn.
Grzegorz Szyroki: Rzeczywiście jest to spory wyczyn. Na tak prestiżowej imprezie, nikt z Polski nie dostał nagrody w tej kategorii, więc mamy pałeczkę lidera i cieszymy się z tego. Mam nadzieję, że będzie to stymulant dla twórców, producentów i klientów.
Dla mnie filmy korporacyjne, jako dla przeciętnego widza wyglądały jak zwykła prezentacja firmy - schematyczne i nudne. Pana film robi zupełnie inne wrażenie. Skąd pomysł na taką innowacyjną koncepcję?
To się zgadza. Jeślibyśmy przejrzeli pierwszą setkę największych firm w Polsce i sprawdzili formę opowiadania ich filmów korporacyjnych, to byśmy zobaczyli bardzo standardowe realizacje- kim jesteśmy, co robimy i tyle. My mieliśmy szczęście, że jest to nasza druga produkcja dla Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa i dlatego mieliśmy duży kredyt zaufania u klienta. To jest kluczowa kwestia, bo ten gatunek filmowy jest młody i tak naprawdę wszystko zależy od klienta i jego otwartości. Przy pracy nad projektem zawsze sprawdzamy możliwości klienta. Sam gatunek ma duży potencjał kreacji, natomiast specyfika biznesu, możliwości budżetowe nakładają na nas ograniczenia. Mieliśmy zaufanie u klienta, który był już wyedukowany w tej formie. Wiedział, co chce komunikować i przede wszystkim dał nam wytyczne, że chce jeszcze lepszy film niż ostatnio, który dla niego zrobiliśmy. Był to dla nas kluczowy czynnik motywacyjny, by zrobić jeszcze coś lepszego, nie tyle na poziomie technicznym, ale na poziomie kreacji. Postawiliśmy wszystko na jedną kartę i na prezentacji przedstawiliśmy bardzo odważną wizję, która powstała przy kluczowym udziale Tomka Matuszczaka (reżyser filmu - przyp. red.). Okazało się, że - krótko mówiąc - oni to kupili. Mieli obawy głównie związane z pionierskim wykorzystaniem technologii HDR, ale już po pierwszej kolaudacji okazało się, że wszystko im pasuje i zgłoszono jedynie kosmetyczne poprawki. W efekcie produkcja i współpraca z przedstawicielami klienta z departamentu komunikacji i marketingu była wyjątkowo sprawna, a całość produkcji zamknęliśmy w kilku tygodniach.
Wydaje mi się, że nie wszyscy klienci podchodzą do tego poważnie. Chcą mieć filmy wysokiej jakości, ale niskim kosztem.
Trochę jest w tym prawdy. Film korporacyjny, to taka ekskluzywna wizytówka w firmach z sektora głownie business-to-business. Natomiast sektor business-to-client zwykle wchodzi już w standardową reklamę telewizyjną. Rzadko jeszcze w Polsce się zdarza, aby firmy B2C robiły film korporacyjny. Na przykład firmy z zakresu przemysłu ciężkiego - typowe business-to-business nie korzystają z form telewizyjnych reklam - opierają się głównie na filmach korporacyjnych, czy też wizerunkowych, jeżeli już chcą robić jakąś formę filmową. Problem polega na tym, że film korporacyjny jest dużo dłuższy niż zwykła telewizyjna 30-tka. Zwykle robi się filmy 5-6-minutowe, czy na nieszczęście nawet 10-minutowe. Utrzymanie jakości filmu reklamowego w filmie korporacyjnym nie jest możliwe w tym kraju. Jeśli chcielibyśmy utrzymać tą samą jakość artystyczną, co przy filmach reklamowych, to budżety musiałyby być ogromne, a takimi nikt nie dysponuje. Takie warunki powodują, że polscy producenci za takie budżety nie mogą rozwinąć się ponad lokalne nie najwyższe standardy.
Widzę duży progres pod względem artystycznym polskich filmów korporacyjnych powstałych w ostatnich 5 latach. Klienci traktują tę formę coraz poważniej - coraz lepszych twórców i producentów zapraszają do współpracy, w związku z tym poziom artystyczny z roku na rok się poprawia.
Myśli Pan, że w innych krajach podejście do filmów korporacyjnych jest bardziej rozwinięte, otwarte?
Obserwując rynek, jeżdżąc na festiwale filmów korporacyjnych widzę, że nie we wszystkich krajach lepiej rozwiniętych gospodarczo i cywilizacyjnie od Polski ten gatunek jest popularny. Mogę powiedzieć, że Stany Zjednoczone są pod tym względem bardzo dziwnym rynkiem, bo powstają świetne produkcje, regularnie nagradzane, ale także powstają filmy dla bardzo znanych firm, które są absolutnie słabe. W Europie jest podobnie - na przykład absolutnym liderem są Niemcy i Wielka Brytania. Tutaj powstają najlepsze filmy korporacyjne. Czasem też potrafi pojawić się dobry film tworzony dla firm hiszpańskich. Natomiast filmy francuskie, czy włoskie w tym zakresie nie są tak dobre. Ogromny rynek rosyjski pod względem gospodarczym nie może się pochwalić dobrymi filmami korporacyjnymi, mało tego - w Chinach też robi ich się bardzo niewiele i też niczym się nie wyróżniają. Świetnie produkcje powstają natomiast w Indiach - nie tylko dla przemysłu ciężkiego, ale też dla turystyki czy high-tech. Absolutnie na światowym poziomie.
Polska jest trochę w tyle, gdyż u nas ten gatunek dopiero raczkuje. Uczymy się od najlepszych, proponując najbardziej innowacyjne rozwiązania, by dogonić światową czołówkę.
[image-browser playlist="603487" suggest=""]
Jak powstała koncepcja Państwa filmu korporacyjnego? Dużą inspiracją był dla Was film Godfreya Reggio pod tytułem "Koyanisquatsi".
Wyglądało to tak, że dostaliśmy od klienta brief o tym, co chcą zakomunikować i poproszono nas o przedstawienie pomysłu na kreację audio-wizualną filmu. Z reżyserem, Tomkiem Matuszczakiem wymyśliliśmy oryginalną formę i ją przedstawiliśmy. Natomiast zawsze ta forma jest uzależniona od specyfiki biznesu - inaczej zrobimy film dla banku, inaczej dla na przykład firmy górniczej. W związku z tym, że cała infrastruktura PGNiG jest dosyć statyczna - nie ma tu ruchomych i dynamicznych elementów jak np. w górnictwie, gdzie mamy dużo imponujących maszyn, a także nie chcieliśmy iść w kierunku trudnej realizacji pokazywania pracowników lub aktorów w ładnych lokacjach, to zdecydowaliśmy się wykorzystać dynamikę time-lapse i technologię HDR, inspirując się filmem Reggio. Taką formą mogliśmy osiągnąć najlepszy wynik w ramach oczekiwań klienta i możliwości budżetowych. Taka właśnie była droga powstawania scenariusza dla filmu produkowanego dla PGNiG.
Myśli Pan, że tworzenie filmów korporacyjnych, w Polsce, w sposób bardzo innowacyjny, bardziej przystępny dla szerszej publiczności może wpłynąć rozwojowo na gatunek, także jako lepsza reklama dla klienta?
Absolutnie! My z każdym rokiem, jeśli udaje się nam zrobić dobry film, pokazujemy je czołowym firmom, korporacjom w Polsce i zachęcamy, bez względu na to, czy jesteśmy producentami ich filmów czy nie, by iść w tym kierunku. Pokazujemy filmy zagraniczne, z różnych branży, nagradzane na festiwalach i mówimy, że właśnie tak na świecie robi się dobre filmy korporacyjne. Oczywiście, wszystkim się to podoba, chociaż nie wszystkich na to stać, czy nie mają na chwilę obecną możliwości. Prowadzimy swego rodzaju działalność edukacyjną - zawsze staramy się podwyższać poprzeczkę poprzez robienie dobrych filmów, pokazywanie najlepszych międzynarodowych przykładów i staramy się przekonać klientów, że jest to w ich zasięgu. Myślę, że nasz film zrobiony dla PGNiG i wyróżniony na festiwalu w Nowym Jorku i Hamburgu może udowodnić, że za budżety lokalne przy dobrym pomyśle i dużym zaangażowaniu można zrobić film doceniany na świecie.
To można rzec, że filmy korporacyjne stają się powoli odrębną sztuką, gatunkiem filmowym.
Na pewno odrębnym gatunkiem filmowym, ciekawym dla producentów i w szczególności dla twórców. Film korporacyjny z uwagi na to, że dopiero raczkuje nie ma określonych zasad opowiadania. To jest jego walor, że jeśli trafi się na otwartego klienta, można zaproponować coś świeżego. Nie ma tu tak skostniałych ram jak w filmach reklamowych, które dodatkowo są obarczone dużym ryzykiem poprzez ogromne koszty zakupu mediów dla nich. Także długość filmu daje twórcom większe pole do popisu. Nasz reżyser Tomasz Matuszczak, operator Jakub Kijowski, producent wykonawczy Magda Nowacka i cała ekipa włożyła w tę produkcję bardzo dużo serca i swojej ambicji, tworząc bardzo dobry film. To właśnie jest ciekawe dla twórców w tym gatunku, gdyż mają większy budżet niż w produkcjach programów telewizyjnych i mają większe pole do wykazania się kreatywnością, niż w przypadku reklamy telewizyjnej. Myślę, że jest to ciekawa forma i będzie się w Polsce rozwijać.
Jak Pan uważa, jaki kierunek na świecie obierze ten gatunek? Jak będzie się rozwijać?
Korporacyjne produkcje na świecie trochę się dywersyfikują. Korporacje z największą świadomością w komunikacji audio-wizualnej robią filmy, które można podzielić na kilka gatunków. Największe firmy robią ogólny film korporacyjny, 3-4 minutowy w zależności od konceptu. Potrafią także zrobić film wizerunkowy, który jest krótszy, trwa półtora-dwie minuty - komunikat jest treściowo mniejszy, ale jest wyższy poziom artystyczny. Wówczas przypomina to połączenie teledysku z reklamą. Powstają również produkcje, które mają funkcje HRowe - mówią o pracownikach, wartościach, czy też mają pełnić funkcje recruitment, by zachęcać ludzi do aplikowania do danej korporacji. Bardzo ciekawe są również produkcje CSRowe, czyli skupiające się na odpowiedzialności społecznej. Robią je przeważnie wielkie firmy międzynarodowe, chcąc podkreślić swoją odpowiedzialność społeczną czy lokalną.
Gatunek corporate video na świecie, czego w Polsce jeszcze nie ma, bardzo się dywersyfikuje - można powiedzieć, że jest film korporacyjny, wizerunkowy, CSRowy, HRowy czy nawet ekologiczny. Obserwuję na świecie, że nie robi się filmów korporacyjnych o coraz większych budżetach tylko realizuje się więcej produkcji dedykowanych do spełniania precyzyjnie określonych celów komunikacyjnych.
[image-browser playlist="603488" suggest=""]
Czego Pan spodziewa się po festiwalu? Myśli Pan, że ewentualny sukces na festiwalu w Nowym Jorku wpłynie pozytywnie na polski rynek filmów korporacyjnych? Czy może dzięki temu będzie większa odwaga realizacji bardziej innowacyjnych projektów?
Spodziewam się… (śmiech) nagrody. A tak poważnie już widzę pierwsze pozytywne oznaki. Gdy ostatnio w rozmowie z klientami oznajmiliśmy, że jesteśmy pierwszym w historii polskiej kinematografii finalistą takiego festiwalu w tym gatunku, widziałem, że trochę ich ruszyła ambicja. Sądzę, że firmy z listy największych 20stu w Polsce będą chciały zaplanować budżety na przyszły rok i zrobić produkcje dorównujące PGNiG. Poza twórcami i producentami, także klienci konkurują ze sobą, aby mieć jak najlepsze filmy korporacyjne. Ci najwięksi z pewnością teraz będą starać się robić jeszcze lepsze filmy. Mogę także zagwarantować, że zgłoszeń w tym gatunku na festiwal w Nowym Jorku i Hamburgu w przyszłym roku będzie o wiele więcej z Polski i może ktoś znajdzie się także na liście finalistów albo nagrodzonych. Sam fakt, że znaleźliśmy się w gronie finalistów, bez względu na to, czy dostaniemy nagrodę, ma wpływ na nasz rynek.
Konkurencja jest silna - nasi główni rywale to film ogromnej amerykańskiej korporacji i film międzynarodowej korporacji z siedzibą w Australii. Dodam także, że to, że jesteśmy jedynym podmiotem z Europy w gronie finalistów już daje nam dużo satysfakcji.
Pozostaje mi życzyć szczęścia na festiwalu i powrotu z nagrodą.
Mamy taką nadzieję. Na pewno Was o tym poinformujemy. Bardzo cieszę się z publikacji na Hatak.pl - z Waszego serwisu było bardzo dużo obejrzeń na YouTubie. To cieszy. Cieszę się, że podjęliście temat.