Najnowsza recenzja redakcji
Zarówno pierwsza część Darkest Dungeon, jak i druga, to gry, do których trzeba podejść z odpowiednim nastawieniem. Jeśli naszym celem będzie jak najszybsze i jak najskuteczniejsze przejście całości do końca, czekają nas krew, pot i łzy. Frustracja z powodu niesprawiedliwych porażek, gdy zupełnie niespodziewanie poziom trudności jest absurdalnie windowany, a nasza pieczołowicie dopieszczana drużyna zamienia się w truchło. Przegrana jest częścią gameplay’u Darkest Dungeon i jeśli ją zaakceptujemy jako nieodzowny i konieczny element składowy, zaczniemy czerpać z rozgrywki niesłychaną radochę. Odpowiednim podejściem jest więc przerzucenie na dalszy plan celu, jakim jest przejście gry do końca i skupienie się na zabawie w niesamowitym świecie ze stylistyką rodem z komiksów Mike’a Mignoli. Darkest Dungeon II ma bardzo ciekawie rozbudowaną konwencję RPG. Z jednej strony daje dużo możliwości na rozwój i dostosowywanie naszych atrybutów, z drugiej, jest to na tyle proste, że nie gubimy się w cyferkach i statystykach. To dobra wiadomość dla użytkowników konsol, którzy doskonale wiedzą jak ciężkie może być nawigowanie padem po planszach złożonych gier strategicznych i taktycznych.
Powyższe nie oznacza oczywiście, że po chwyceniu pada intuicyjnie załapiemy całą obsługę gry. Niestety, będziemy musieli poświęcić nieco czasu, żeby nauczyć się poszczególnych komend, a następnie zapamiętać, który przycisk (albo ich kombinacja) do czego służy. Użytkownicy PC mają niewątpliwie łatwiej. Przy pomocy kliknięcia myszką dużo szybciej da się opanować obsługę poszczególnych opcji gry. W przypadku PlayStation na samym początku uczymy się funkcji przypisanych do poszczególnych przycisków, potem podczas prologu i początkowych etapów utrwalamy to w pamięci, aż do momentu, gdy zaczynamy korzystać z tego intuicyjnie. To żadna fizyka kwantowa. Po prostu trzeba poświęcić nieco czasu, żeby zapoznać się ze wszystkimi meandrami gry i efektywnie korzystać z dobrodziejstw Darkest Dungeon 2.
A jest czym się bawić, bo gra ma wiele do zaoferowania, szczególnie miłośnikom RPG, produkcji taktycznych i roguelike. Podczas rozgrywki przemierzamy ogarnięte mrokiem i pożogą krainy. Naszym środkiem transportu jest posępny dyliżans, w którym jedzie drużyna składająca się z czworga desperatów. Na swojej drodze co rusz spotykają przeszkody i przerażających przeciwników, stanowiących wielkie wyzwanie zarówno dla ich sił, jak i zdrowia psychicznego. Postacie toczą walki w systemie turowym. Starcia nie należą do prostych – wrogie siły są zazwyczaj potężniejsze niż nasza drużyna i tylko od myślenia taktycznego gracza zależy wynik potyczki. Bohaterowie mają zestaw umiejętności, które możemy ulepszać, a także zmieniać. Korzystają z przedmiotów bojowych modyfikujących ich statystyki i zasadniczo mają duży potencjał, aby stać się niezwyciężonymi pogromcami zła. W rzeczywistości jednak nawet najlepiej przygotowana drużyna może posypać się w ciągu jednej niefortunnej walki, podczas której dosłownie nic nie idzie po myśli gracza.
Warto dodać też, że gra wprowadza wiele interesujących urozmaiceń w stosunku do pierwszej części. Niezwykle ciekawy jest system relacji między bohaterami oraz ich osobiste historie, które poznajemy podczas wyprawy. Darkest Dungeon II dużo bardziej angażuje gracza w toczące się wydarzenia. Postacie przestają być bezimiennymi przedstawicielami danych klas, które w przypadku śmierci, zastępujemy kolejnym identycznym modelem. Zyskują osobowość, mają emocje i relacje, dzięki czemu nieodzowne zgony są przez graczy odczuwalne. Również fabuła i warstwa narracyjna działają na korzyść klimatu gry. Zresztą to był wyznacznik jakości i oryginalności Darkest Dungeon już w pierwszej części. Warstwa wizualna, dźwiękowa, defetystyczny klimat i kasandryczne przypowieści narratora – wszystko to jest obecne również w sequelu i wciąż działa jak należy.
Wersja na PlayStation 5 bardzo dobrze ogrywa powyższe zalety. Mikrofon w padzie sygnalizuje nam niepokojące wydarzenia, a dzięki wibracjom, podczas podróży dyliżansem odczuwamy każdą przeszkodę na którą niefortunnie najeżdżamy. Przemierzany przez nas złowrogi świat prezentuje się wyśmienicie na dużym telewizorze. Oczywiście grafika w Darkest Dungeon 2 jest specyficzna. Jej siłą nie są technikalia, a stylistyka. Wersje z PC i PS5 nie różnią się niczym – w obu przypadkach kluczowa jest fenomenalna kreska, inspirowana pracami wspomnianego wcześniej Mike’a Mignoli. Projekty potworów są jeszcze ciekawsze niż w pierwszej części. Podobnie sprawa wygląda z tłem czy poszczególnymi lokacjami. Darkest Dungeon nie oferuje fajerwerków na płaszczyźnie wizualnej, ale poprzez obraną estetykę dostarcza absolutnie fenomenalny klimat.
Jeśli konsolowi gracze postanowią zmierzyć się z wyzwaniami Darkest Dungeon II, będą musieli porzucić klasyczne spojrzenie na elektroniczną rozrywkę. W tej grze wywalczenie nawet najmniejszego progresu okupione będzie godzinami porażek, prób, błędów i pechowych splotów sytuacji. Z czasem trudno będzie nam oprzeć się defetyzmowi, z którym na każdym kroku zmagają się bohaterowie gry. Ten świat nas wciągnie, a my odkryjemy w sobie masochistyczną chęć rozpoczynania kolejnych wypraw z pełną świadomością rychłej zagłady, która nas czeka. To wielce odświeżające doświadczenie dla każdego, kto szuka gier oferujących dobrą zabawę, poprzez zadawanie bólu graczom.