Cały świat, od Scirlandii do najdalszych krańców Erigi, zna lady Izabelę Trent jako najwybitniejszą na świecie specjalistkę od smoków. Ta niezwykła kobieta wyprowadziła naukę o smokach z mglistych cieni mitów i nieporozumień w krąg światła współczesnej nauki. Zanim jednak lady Trent stała się sławną osobą, jaką dziś znamy, była pogrążoną w książkach młodą kobietą, dzięki swemu zamiłowaniu do nauki, historii naturalnej i tak, smoków, czym przeciwstawiła się sztywnym konwencjom swoich czasów. Oto wreszcie, spisana jej własnymi słowami, prawdziwa historia kobiety o duszy pioniera, która zaryzykowała swoją reputację, życiowe perspektywy i wątłe ciało, aby zaspokoić naukową ciekawość. Jest to opowieść o tym, jak pomimo swych godnych pożałowania dziwactw poszukiwała prawdziwej miłości i szczęścia, oraz o jej ekscytującej wyprawie w niebezpieczne góry Wystrany, gdzie dokonała pierwszego z wielu historycznych odkryć, które mogły zmienić świat na zawsze.
Premiera (Świat)
10 stycznia 2013Premiera (Polska)
28 lutego 2017Polskie tłumaczenie
Dorota ŻywnoLiczba stron
360Autor:
Marie BrennanKraj produkcji:
PolskaGatunek:
FantasyWydawca:
Polska: Zysk i S-ka
Najnowsza recenzja redakcji
Lady Trent, a raczej Izabela, mieszka w Scirlandii, kraju do złudzenia przypominającym Anglię z końca XIX wieku. Jednak jej świat, choć tak podobny do naszego, zdecydowanie wyróżnia jeden szczegół, a mianowicie smoki. Nie są mitycznymi stworzeniami, lecz powszechnie występującym gatunkiem, od maleńkich iskrzyków począwszy, skończywszy na zdecydowanie większych drakenach czy skalnych żmijach. Te ostatnie stanowią dla człowieka już spore zagrożenie, trzeba dodać…
Lady Trent, której pamiętnik czytamy, jest już staruszką, ale opisuje swoje dzieje od dzieciństwa i jej pierwszych przygód ze smokami. Hobby małej Izabeli nie znajduje zrozumienia u rodziców dziewczynki – już w wieku 7 lat nie ma ona oporów, aby sprawdzić, co też zwierzęta kryją w środku. Takie niezdrowe zainteresowania oczywiście skutkują podkradaniem książek z biblioteki ojca, a każda taka pozycja traktuje tylko i wyłącznie o smokach. Odkrywanie coraz to nowszych informacji o tych bestiach staje się z dnia na dzień wręcz obsesyjnym hobby Izabeli, co w końcu pojmuje nawet jej ojciec. Jednak przypominam: to realia niczym z końca XIX wieku, gdzie w Anglii każda panienka z dobrego domu mogła myśleć co najwyżej o zamążpójściu, ale najlepiej, jakby owy wybranek był jeszcze majętny, nie wspominając o urodzie kandydata na męża. Izabela oczywiście z racji swojej płci jest więc na przegranej pozycji – kobieta nie może zostać naukowcem, a zajmowanie się smokami to już wszak szaleństwo! Jednak i jej dopisuje szczęście – jako młodziutka, zaledwie 19-letnia dziewczyna w końcu udaje się na swoją pierwszą, poważną misję naukową do Wystrany, aby dowiedzieć się, co też niepokojącego dzieje się z tamtejszymi smokami.
Pamiętnik Lady Trent to 6-częściowy cykl powieści fantasy, opisujący dzieje tytułowej Lady Trent, a raczej jej drogę ku sławie i karierze naukowej. Część pierwsza, A Natural History of Dragons, zawiera w sobie zaledwie początek przygód młodej Izabeli, a raczej jej jedną przygodę w górach Wystrany, kraju, który wnioskując po nazwiskach mieszkańców, znajdowałby się w naszym świecie gdzieś na pograniczu Europy i Azji. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to narracja pierwszoosobowa, w końcu to pamiętnik. Autorka, Marie Brennan, robi wszystko, aby wczuć się w sytuację starszej, nobliwej damy, opisującej swoje dzieje z tak odległej perspektywy czasu - i udaje się jej to świetnie. To nie jest historia młodej dziewczyny, to historia staruszki o młodej dziewczynie, o czasie pełnym nieroztropnych czynów czy wręcz szaleńczej pewności siebie. Izabela nie jest bowiem niewinną panienką, o jakiej jej matka marzy. To dziewczę pełne niewykorzystanej energii, kumulującej się od lat i szukającej ujścia, a skierowanej w końcu w stronę nauki o smokach.
Czytelnik obeznany z powieściami osadzonymi w epoce wiktoriańskiej będzie czuł się jak w domu. Pełno tu wtrętów lady Trent o tym, jakoby niektóre kwestie mogły rozdrażnić wydawcę, co tylko przypomina, że Scirlandia to kraj pełen konwenansów. Zastanawiam się jednak, czy tworzenie całego fikcyjnego świata było koniecznością – wszystko jest tu tak wybitnie angielskie, że zupełnie nie myśli się o Scirlandii jako o zupełnie nieznanym państwie. Większy problem jest z Wystraną, ponieważ imiona i nazwiska bohaterów (Dagmira, Gritelkin, Chyżow) sugerują mniej więcej okolice pogranicza Europy i Azji, ale już znacznie trudniej osadzić ten region na naszej mapie świata. Pewną podpowiedzią mogą być bojarzy występujący w tej powieści dość licznie, zwłaszcza w różnych wzmiankach bohaterów.
Pomysł autorki, aby stworzyć powieść fantasy połączoną z naukami przyrodniczymi jest znakomity. Przeciętny czytelnik książek fantastycznych myśli o smokach raczej w kontekście mniej lub bardziej krwiożerczych bestii, zupełnie nie zważając na biologiczny aspekt ich istnienia. W końcu sposób działania mięśni czy smoczych stawów lub budowa ich kości nie ma żadnego znaczenia, jeżeli chce się takie stworzenie ubić – oczywiście wciąż pamiętając o jednym fakcie, a mianowicie o bardzo trwałych smoczych łuskach, jak to utarło się w literaturze. To ważny szczegół z punktu widzenia wojownika, ale na pewno nie mniej istotny dla naukowca, jakim niewątpliwie czuje się Izabela.
A Natural History of Dragons jest przede wszystkim książką przygodową. Sam fakt występowania w niej smoków oczywiście automatycznie czyni z tej powieści przedstawiciela fantastyki, ale sposób opisania tych stworzeń jako po prostu zwierząt, wywołuje u czytelnika zupełnie inny odbiór. Smoki są przede wszystkim bardzo słabo zbadanym gatunkiem, co nie dziwi, skoro większość z nich jest śmiertelnie niebezpieczna. Przy okazji znajdziemy tu także wątek kryminalny, którego akcja osadzona jest w Wystranie, gdzie Izabela wraz z przyjaciółmi napotyka na sporo zagadek. Ich rozwiązanie na szczęście nie rozczarowuje, choć też nie pozostawia czytelnika po lekturze w stanie osłupienia.
Muszę pochwalić wydanie – na szczęście wydawca pozostawił oryginalną okładkę książki, która jest po prostu bardzo ładna i przykuwa wzrok. W środku znalazły się też kolejne ilustracje tego samego artysty, czyli Todda Lockwooda, będące idealnym uzupełnieniem historii przedstawionej w tej powieści.
Pierwsza część cyklu Pamiętnik Lady Trent to naprawdę bardzo przyjemna lektura, którą połyka się w kilka dni bez żadnego problemu, a potem chce się jeszcze. To zwłaszcza pozycja dla osób uwielbiających powieści przygodowe i wiktoriańskie klimaty, ale też nie stroniących od fantastyki – choć myślę, że i czytelnikom nie przepadającym za smokami i innymi mitycznymi bestiami ta powieść przypadnie do gustu. Dzieje się tu tak wiele, że nie ma czasu na nudę, a sama Izabela to kolejny powód, aby po A Natural History of Dragons sięgnąć. Może nazwanie bohaterki i narratorki feministką to lekkie nadużycie, ale ta odważna i zadziorna osóbka robi, co może, aby spełnić swoje marzenia – na przekór nieprzyjaznemu otoczeniu. Teraz nie pozostało nic innego, jak oczekiwanie na premierę następnej części.