Nielegalne Królestwo stara się obronić przed równoczesnymi atakami z zewnątrz i od wewnątrz. Robert stał się maniakalnym, paranoicznym despotą, Bruce przebywa na wygnaniu, a Ashur wciąż nie może wziąć się w garść. Bracia muszą jednak zapomnieć o problemach i dzielących ich różnicach, żeby wspólnie bronić najważniejszej dla nich sprawy.
Premiera (Świat)
29 maja 2019Premiera (Polska)
29 maja 2019ISBN
978-83-8110-791-4Polskie tłumaczenie
Grzegorz DrojewskiLiczba stron
128Autor:
Tyler Jenkins, Matt KindtGatunek:
KomiksWydawca:
Polska: Non Stop Comics
Najnowsza recenzja redakcji
Królestwo Traw to zamknięta społeczność na amerykańskiej prowincji, rządząca się swoimi prawami, nieznosząca ingerencji z zewnątrz. Przyciąga to rzecz jasna całą masę indywidualności i wyrzutków, interesujących i wyjątkowych postaci, ale także kłopoty. W pierwszym tomie Grass Kings śledziliśmy narastający konflikt z amerykańskim wymiarem sprawiedliwości – była to jednakże tylko przygrywka do większej całości.
Oczywiście kwestie niezależności Królestwa Traw i możliwości samostanowienia są w komiksie istotne, ale zostały podporządkowane wyższemu celowi fabularnemu. Jest nim tajemnica dotycząca serii zabójstw i zniknięć na przestrzeni lat. Jest to koło zamachowe zarówno losów postaci, jak samej fabuły. Wydarzenia związane z morderstwami wpływają bezpośrednio na bohaterów i stanowią oś konfliktu pomiędzy Królestwem Traw a pobliską policją – zresztą tropy prowadzą właśnie do siedziby anarchistów.
Drugi tom Grass Kings to klasyczny przykład środkowego tomu serii, gdzie następuje spowolnienie akcji i budowa podwalin pod finał. Matt Kindt zgrabnie prezentuje poszczególne postacie, które będą istotne dla dalszej fabuły… a może nawet będą mordercą? To intrygująca, choć niespiesznie wykreowana panorama specyficznego społeczeństwa.
Finałowy tom jest już klasyczną opowieścią z pogranicza kryminału i thrillera. Kindt wiąże przeszłość i teraźniejszość, dawne zaszłości i nowe konflikty, by na tym tle odmalować dramat w skali mikro. Może nie zawsze jego wybory są najtrafniejsze (czy raczej: takie, jakich wolałby czytelnik), ale koniec końców prezentuje nam interesującą panoramę wydarzeń. Autorowi udanie udaje się łączyć budowanie klimatu oraz przedstawianie kolejnych etapów dramatu. I jeśli można się do czegoś przyczepić, to głównie do tego, że rozwiązanie jest… dość banalne.
Kindt wie jak budować nastrój, ale jego umiejętności zostały świetnie wsparte przez Tylera Jenkinsa. Plansze, pozornie tylko ostre szkice pociągnięte z grubsza pastelowymi barwami, świetnie nadają całości klimatu, a stosunkowo ciepłe barwy paradoksalnie potrafią uwypuklać dramatyczne, pełne emocji przesłanie.
Seria, która zapowiadała się na społeczno-obyczajową fabułę z elementami kryminalnymi w kolejnych dwóch tomach została przedefiniowana i akcenty zostały rozłożone odwrotnie. W efekcie sporo elementów nie mogło wybrzmieć w pełni, choć i w tym zapewne była metoda, bo od początku Kindt stawiał na nieco oniryczny, pełen niedopowiedzeń sposób narracji. Jest to bez wątpienia interesująca i w dużej mierze oryginalna propozycja na naszym rynku.