Droga czytelniczko, jeśli wydaje ci się, że górujesz nad otoczeniem, a twoje ciało wypełnia ogień, to najpewniej zaledwie krok dzieli cię od przemiany w… smoczycę! Nowa książka autorki bestsellerowej "Dziewczynki, która wypiła księżyc" to opowieść o kobiecym gniewie, zmowie milczenia i godzeniu się z losem, mocny feministyczny manifest w fantastycznym przebraniu. Alex miała zaledwie kilka lat, kiedy jej świat po raz drugi stanął na głowie. Pewnego dnia jej ukochana ciotka Marla zniknęła, pozostawiając za sobą płonący dom i maleńką Beatrice, którą od teraz dziewczynka miała nazywać siostrą. Wszyscy wokół – rodzice, sąsiedzi, nauczyciele, dziennikarze, politycy – zdawali się wierzyć, że rzeczywistość wyglądała tak od zawsze. Z czasem uwierzyła w to sama Alex. A jednak czuła, że coś jest nie w porządku – wstyd zaciska usta ludziom, otacza ją zakłamanie. Z czasem zaczęła dochodzić do trudniej prawdy, z którą amerykańskie społeczeństwo nie umiało się pogodzić przez lata…
Premiera (Świat)
22 lutego 2023Premiera (Polska)
22 lutego 2023Polskie tłumaczenie
Katarzyna MakarukLiczba stron
424Autor:
Kelly BarnhillWydawca:
Polska: Literackie
Najnowsza recenzja redakcji
Smoki to stworzenia, które przewijały się przez legendy, baśnie i mitologie od niepamiętnych czasów. Czasem pokazywane były jako stworzenia krwiożercze, które pożerały owce na zmianę z dziewicami i terroryzowały okolice. Czasem były to podstępne kreatury, których jedynym celem było zaszkodzenie człowiekowi. Jednakże bywało i tak, że stanowiły uosobienie mądrości i długowieczności, dzięki czemu cieszyły się u ludzi pewnego rodzaju szacunkiem.
W powieści Kelly Barnhill smoki przerażają lokalną społeczność. A co gorsza – przemieniają się w nie kobiety. W tym przypadku nietrudno się domyślić, że te mityczne stworzenia symbolizują żeńską siłę i wolę przetrwania. Nie bez znaczenia jest czas, w którym rozgrywa się akcja. Przed lekturą warto zapoznać się nieco z historią Ameryki lat 50. i 60. To nie tylko ułatwi odbiór, ale zwiększy przyjemność czytania. Ta siła śmielej doszła do głosu właśnie pod wpływem przemian społecznych, które zostały poniekąd wymuszone przez II wojnę światową i to, że kobiety musiały radzić sobie bez mężczyzn. Po zakończeniu wojny niemożliwe było, aby tę potęgę z powrotem ujarzmić. Dlatego kobiety masowo zaczęły przeistaczać się w tytułowe smoki.
Jeśli chodzi o akcję powieści, to jest ona bardzo statyczna. Nie ma zaskakujących zwrotów akcji – po prostu płyniemy przez życie z głównymi bohaterkami. Alex musiała przedwcześnie dorosnąć i opiekować się swoją młodszą siostrą. Matka umarła, a ojciec je porzucił i założył nową rodzinę. W życiu zmagała się z trudnościami, które współczesnemu nastolatkowi nawet przez myśl by nie przeszły. Oczywiście otrzymywała wsparcie od kochającej ciotki, która też okazała się smoczycą.
Smoków jest coraz więcej, o czym informują słowa Alex i wplatane w opowieść relacje z gazet, które dodają wszystkiemu przyjemnej wiarygodności. Trzeba jednak pamiętać, że są one pisane przez mężczyzn, więc warto zwrócić uwagę na ich ton.
Coś się dzieje, smoków jest coraz więcej, coraz bardziej wyczuwane są pewne zmiany, ale autorka zwraca także uwagę na to, że w obawie przed społecznym ostracyzmem wiele kobiet się z tym ukrywało. Bardzo dobrze to widać w szkolnych perypetiach młodszej siostry Alex.
Książka Kiedy kobiety były smokami jest bez wątpienia o feminizmie. Jednakże autorka wyciągnęła z niego to, co najlepsze: siłę przetrwania, solidarność, odwagę itp. Nie ma w tej pozycji rywalizacji płci. Pisarka nie wartościuje nachalnie ludzkich zachowań. Mężczyźni też nie zostają wprost obrzuceni kamieniami. Opisywane perypetie smoczyc (i nie tylko) pozostawiają czytelnikowi wolność interpretacji.
Barnhill zachwyciła czytelników swoimi pięknymi baśniami dla dzieci. Tymczasem pozycja Kiedy kobiety były smokami z całą pewnością przeznaczona jest dla starszych czytelników, takich już nastoletnich. W sposób bardzo dyskretny wymaga ona od odbiorcy wysiłku intelektualnego. Nie należy czytać jej szybko. Autorka chce, byśmy na chwilę się zatrzymali.
Pisarka wciąż udowadnia, że jeszcze nie spoczęła na laurach i że stać ją na więcej i więcej. Cóż mi pozostaje? Życzyć sobie i czytelnikom kolejnych takich powieści w księgarniach.