Klasyczna historia o bohaterze obdarzonym nadprzyrodzonymi mocami, ale w wyjątkowo krwawym i bezkompromisowym ujęciu. Główny bohater, Luther Strode, jest typowym nieśmiałym nastolatkiem, który dzięki znalezionemu w przypadkowym komiksie ogłoszeniu decyduje się rozpocząć sekretny program treningowy znany jako Metoda Herkulesa. W efekcie zyskuje nadludzką siłę, szybkość i zdolność błyskawicznej regeneracji ran. Staje się również celem ataków mrocznych i okrutnych sił, których głównym zadaniem jest strzeżenie sekretu Metody Herkulesa.
Premiera (Świat)
11 października 2023Premiera (Polska)
11 października 2023Polskie tłumaczenie
Tomasz SidorkiewiczLiczba stron
544Autor:
Justin Jordan, Tradd MooreGatunek:
KomiksWydawca:
Polska: Nagle Comics
Najnowsza recenzja redakcji
Jeśli podczas lektury Luthera Strode’a szybko nie wyrobimy sobie dystansu do absurdu bijącego z opowieści, nie będziemy mieli lekko. Już zawiązanie akcji wydaje się kuriozalne. Otóż pewien licealista-nieudacznik wchodzi w posiadanie książki o enigmatycznym tytule: Metoda Herkulesa. Bohater, chcąc poprawić swoje warunki fizyczne, żeby zaimponować dziewczynie i dać popalić szkolnym osiłkom, rozpoczyna trening. Jak się okazuje, lektura ma magiczną moc i chudzielec Strode przemienia się w zakapiora z nadprzyrodzonymi zdolnościami – niezwykłą siłą, szybkością i wyostrzonymi zmysłami. Jak łatwo się domyślić, zaczyna działać jako superbohater, ale szybko konfrontuje się z tajemniczą grupą, która zna dobrze istotę tego, co się z Lutherem dzieje. W ten sposób rozpoczyna się bijatyka, która trwa praktycznie do ostatnich stron komiksu.
Luther Strode to komiks brutalny – i nie chodzi tu o estetykę znamienną dla Punishera, Deadpoola czy nawet Lobo. Makabra serwowana przez Justina Jordana i Tradda Moore’a przerasta wiele rzeczy, które powszechnie uznawane są za krwawe i okrutne. Już pierwsze strony opowieści prezentują pełen zakres tego, do czego zdolni są autorzy. Główny bohater rozprawia się z gangsterami – dekapituje ich, wyrywa im flaki, masakruje twarze i przemienia ciała w bezkształtne mięso. To przerażająca wizja, ale tak ciekawie narysowana, że nie można oderwać wzroku od tych dziwacznych obrazów bestialskiej przemocy. W tradycyjnej superbohaterskiej opowieści uderzenie przeciwnika wiąże się zazwyczaj z jego nokautem. Tutaj cios w głowę odrywa szczękę, łamie czaszkę, wypruwa mózg i wyrywa język. Tak to wygląda praktycznie przez cały komiks, a wizualia są tak unikatowe, że trudno nie zachwycać się tą szaloną estetyką.
Dla naszego dobra nie warto wgłębiać się w warstwy fabularne. Ogólnie rzecz biorąc, chodzi o eliminację kolejnych członków „grupy Herkulesa” przez Luthera Stode’a. Nasz bohater konfrontuje się z kolejnymi minibossami, aż w końcu dociera do finałowego zakapiora, z którym następnie walczy przez kilkanaście stron komiksu. Ma to więc bardziej formę gry komputerowej, a nie koherentnej fabuły. Komiks nie jest oczywiście wolny od dialogów, bo istnieją w nim relacje między bohaterami. Są one jednak tak powierzchowne, że w ogóle nie ma sensu się w nie angażować. Najciekawiej chyba wypada mitologia związana z grupą niezniszczalnych wojowników. Widać, że twórcy chcieli dopracować ten aspekt. Dostajemy kilka retrospekcji, w których poznajemy historię pierwszych mocarzy, ich filozofię życia oraz to, co ich poróżniło i doprowadziło do późniejszych krwawych konfrontacji. Co prawda nie obywa się bez górnolotnych egzystencjalnych monologów, które śmieszą i żenują, ale można przymknąć na nie oko, bo przecież to nie pierwszy komiks, w którym czarne charaktery wypowiadają się w taki sposób.
Zamiast angażować się w fabułę, lepiej podejść luźniej do treści i skupić się na niesamowitym teatrze walki, który oferuje Luther Strode. Mnogość konfiguracji starć imponuje, a choreografia hipnotyzuje. Warstwa graficzna to plątanina ciał zasklepionych w permanentnym mordobiciu. Festiwal makabry, której wymyślność na zmianę bawi i szokuje. Twórcy przekraczają kolejne granice, bawiąc się konwencją eksploatacji. Parodiując pewne superbohaterskie motywy, tworzą osobliwą formę, obok której miłośnicy ekstremalnych doświadczeń nie przejdą obojętnie.