Na spustoszony atakami Chaosu układ Sabbat spłynęła fala odnowionej nadziei wraz z pojawieniem się dziewczęcia, podającego się za nowe wcielenie Świętej Sabbat. Mimo wątpliwości żywionych przez naczelne dowództwo, jej obecność okazuje się źródłem inspiracji dla oblężonych żołnierzy Imperium. Mroczne siły Chaosu nie zamierzają jednak zignorować nowego zagrożenia. Gdy wyślą przeciw niej swych najstraszliwszych zabójców, na barkach Komisarza Gaunta i jego oddziału spocznie odpowiedzialność utworzenia ostatniej linii obrony!
Premiera (Świat)
25 listopada 2003Premiera (Polska)
25 listopada 2016Liczba stron
368Autor:
Dan AbnettKraj produkcji:
PolskaGatunek:
Sci-FiWydawca:
Polska: Copernicus Corporation
Najnowsza recenzja redakcji
Wiele upłynęło czasu i nieprzeliczone rzesze imperialnych gwardzistów zginęły od wydania pierwszej historii o Duchach Gaunta. Pozycję Pierwszy i Jedyny z Tanith pokochali przede wszystkim ci, którym brakowało historii o zwykłych żołnierzach, nie zaś o potężnych herosach we wspomaganych pancerzach. Jedyny regiment ocalały ze zniszczonej planety – Tanith oraz jego komisarz, Ibram Gaunt, szturmem podbili serca fanów gwardii. Sabbat Martyr kontynuuje więc historię owych straceńców, pchając ich w nowe konflikty z coraz to nowymi przeciwnikami.
Tym razem fabuła skupia się na odrodzonej Świętej, którą Duchy oraz ich przywódca muszą za wszelką cenę ochronić. Oczywiście wróg czai się nie tylko na zewnątrz: to nie hordy kultystów przerażają najbardziej, ale ukryty w mroku spisek i wpleciona w niego mroczna moc Chaosu. To kolejne wyzwanie dla topniejącego regimentu żołnierzy, choć ich przywódca nie wierzy w prawdziwość objawienia Świętej, co nieco pogarsza sprawę. Wie jednak, że jego wątpliwości nie znaczą nic przy misji całej Krucjaty. Sama fabuła nie jest skomplikowana i, co dziwne u autora tego pokroju, niemal wszystko, co się zdarzy, można dość szybko przewidzieć. Nie będzie wiec zaskakujących zwrotów akcji. Być może już sam początek dał zbyt wiele wskazówek – dlatego też zdradziecki cios, walka z „dziewiątką” oraz sama kwestia Świętej nie wywołują u czytelnika emocji takich jak powinny. Oczywiście, nie oznacza to, że historia jest nudna czy nieciekawa – po prostu zabrakło w niej wyjątkowości znanej z poprzednich, zwłaszcza pierwszych części.
Tę fabularną prostotę Męczeństwo Sabbat nadrabia barwnymi opisami i postaciami, formą opowiadania historii oraz momentami, które chwycą za serce fanów tego cyklu. Prostymi zabiegami, takimi jak spotkanie jednego bohaterów u stolarza czy siedemnaście minut walki, która nie pozostawiła świadków, Abnett pokazuje swój kunszt. Zresztą trzeba przyznać, że prowadzone przez niego postaci nadal sprawiają się świetnie – wraz z kolejnymi częściami dojrzewają, zmieniają się, a jednak w ich ewolucji nie widać niczego sztucznego. Jak już wspomniano, również same opisy walk nie zawodzą i potrafią cisnąć czytelnika w sam środek trawionego wojną miasta, ciasnych, zasypanych gruzem uliczek czy ogromnych podziemi schronów.
Męczeństwo Sabbat większość swych walorów okazuje tym czytelnikom, którzy doskonale znają poprzednie części. Bez ich znajomości niektóre zachowania, wspomnienia czy odniesienia będą niezrozumiałe, a przez to irytujące – wątpię jednak, by ktoś chciał zaczynać przygodę już od tomu siódmego. Tak czy siak, Duchy maszerują dalej, w stronę następnych chwalebnych zwycięstw i choć nieco żal jest tych prostych walk i historii z pierwszej części, gdzie nie było jeszcze tyle heroizmu, nadal Męczeństwo jest jednym z przykładów dobrze opowiedzianej historii z czterdziestego tysiąclecia – gdzie istnieje tylko wojna.