Spider-Punk. Spider-Gwen. Miles Morales. Web-Slinger, Spidey z Dzikiego Zachodu. Oto bohaterowie, którzy wraz z innymi istotami obdarzonymi pajęczymi mocami raz jeszcze stawią czoło rodowi Dziedziczących. Te okrutne wampiry, karmiące się esencją Spider-Ludzi, uciekły z radioaktywnej planety i nie cofną się przed niczym, by się pożywić… oraz odzyskać nieśmiertelność. Czy pajęczy herosi z całego multiwersum zdołają je pokonać, zanim będzie za późno? Czy Otto Octavius przypomni sobie, jak być bohaterem? Oto decydująca bitwa o los tysięcy światów i ich pajęczych obrońców!
Premiera (Świat)
24 listopada 2021Premiera (Polska)
24 listopada 2021ISBN
9788328152304Polskie tłumaczenie
Nika SztorcLiczba stron
332Autor:
Jorge Molina, Carlo Barberi (1) więcejGatunek:
KomiksWydawca:
Polska: Egmont
Najnowsza recenzja redakcji
W obliczu zbliżającej się wielkimi krokami premiery filmu Spider-Man: Bez drogi do domu zainteresowanie postacią Pajączka i osadzoną w ramach multiwersum koncepcją alternatywnych światów znacznie wzrasta - i to nie tylko wśród zagorzałych fanów Marvela. Rękę na pulsie na tym polu trzyma również wydawnictwo Egmont, które postanowiło wypuścić na rodzimym rynku komiks Spidergedon, zgłębiający tematykę równoległych rzeczywistości i odmiennych wersji doskonale nam znanych bohaterów. Powstanie tej historii jest konsekwencją dużej popularności dobrze przyjętego przez czytelników i wydanego także w Polsce tomu Spiderversum, co dla opowieści ze scenariuszem Christosa Gage'a stanie się koniec końców mieczem obosiecznym. Nie dość, że Spidergedon na każdym kroku będzie musiał zmierzyć się z serią porównań do komiksowego poprzednika, to jeszcze od jego twórców wymaga się świeżych pomysłów. Mam wątpliwości, czy autorzy stanęli w tej materii na wysokości zadania. Ich dzieło należy uznać za niezobowiązującą na poziomie fabularnym historię, która nie rewolucjonizuje marvelowskiego wieloświata. Szkoda, potencjał był tu znacznie większy.
Przywołanie Spiderversum jest zresztą nieprzypadkowe - to właśnie w tym wydarzeniu poznaliśmy kolejne losy Dziedziczących, rodu złowrogich wampirów, który po wydostaniu się z naznaczonej promieniowaniem radioaktywnym planety robi wszystko, aby przejmować energię (czy raczej esencję tudzież totemy) Spider-Ludzi; ta krwiożercza krucjata ma docelowo pomóc Dziedziczącym w odzyskaniu nieśmiertelności. Do walki z wygłodniałymi przeciwnikami stanie cała armia postaci korzystających z pajęczych mocy, zarówno te najsłynniejsze, jak i bohaterowie wyjęci żywcem z korowodu dziwadeł. Jest tu więc Miles Morales, Ben Reilly, Spider-Gwen, ale i Spider-Punk czy Spidey z Dzikiego Zachodu, a to dopiero początek. Kluczową rolę w fabularnej układance zdaje się odgrywać Doktor Octopus, korzystający tym razem z przydomka Superior. To przecież jego prace naukowo-technologiczne otworzyły drzwi do powrotu Dziedziczących, nawet jeśli w pierwszej kolejności Otto Octavius chciał dzięki nim samemu zyskać nieśmiertelność. Czas szeroko zakrojonej batalii, której stawką jest przetrwanie niezliczonych światów, właśnie nadszedł.
Mam dla Was dobrą i złą wiadomość. Dobra jest taka, że Spidergedon całkiem dobrze wypada na polu rozrywkowego przeznaczenia całej historii, a Gage i wspomagający go w ramach krótkich historii inni scenarzyści raz po raz raczą czytelników kanonadą fabularnych fajerwerków. Zła z kolei brzmi następująco: z powyższych zabiegów niewiele wynika. Przez opowieść przewija się tak wiele postaci, że co niektórzy odbiorcy będą unikać otwarcia lodówki w obawie przed wyskoczeniem z niej któregoś z wariantów Pajączka. Owszem, należy docenić fakt, że Gage za wszelką cenę chciał ukazać różnorodność świata Spider-Ludzi, akcentując ich odmienne motywacje czy niekiedy nawet brutalne modus operandi. W trakcie lektury odniesiemy jednak wrażenie, że część z bohaterów zostaje tu wprowadzona wyłącznie po to, aby poszerzyć i tak uginający się już wcześniej pod własnym ciężarem panteon Pajączków. Komiks broni się naprawdę umiejętnie rozpisaną historią Doktora Octopusa, który będzie musiał odnaleźć w sobie resztki dobra, a także starannie przemyślanym szkicowaniem konfliktu w obrębie samych Spider-Ludzi, którzy nie mogą dojść do konsensusu w kwestii sposobu walki z Dziedziczącymi. To jednak stanowczo za mało, aby złapać za serce szerokie grono czytelników.
Za warstwę wizualną tomu odpowiadało wielu rysowników, wśród nich Carlo Barberi czy Jorge Molina. Niestety, różnorodne style artystyczne tym razem niekoniecznie dobrze się uzupełniają, momentami wprawiają odbiorcę w konfuzję - po napakowanych akcją i bez dwóch zdań efektownych kadrach twórcy ilustracji raczą nas po chwili konwencją budzącą wyraźne skojarzenia z kreskówkami, którym chyba najbliżej do japońskich anime. Nie oznacza to jednak, że w tomie zabrakło plansz, w których można się zakochać, na co najlepszym dowodem są prace utrzymane w aż do bólu realistycznej tonacji.
Spidergedon to komiks, który w aspekcie daty premiery z całą pewnością trafia we właściwy czas, lecz od poświęconego Pajączkom wydarzenia rozciągającego się fabularnie po całej siatce multiwersum należałoby oczekiwać znacznie więcej. Napisana przez Christosa Gage'a opowieść sprawdza się na gruncie przygodowym i rozrywkowym, jednak - co paradoksalne - nie wywraca świata Spider-Ludzi do góry nogami, ani nawet nie ustawia podwalin pod przyszłe zmiany na tym polu. Daleko stąd do przełomu czy przywołanej w tytule zagłady; bliżej chyba do pretekstu i ogrywania sprawdzonych schematów superbohaterskich. Cóż, części z czytelników powinno to mimo wszystko wystarczyć do osiągnięcia satysfakcji z lektury.