Odrodzony w ogniach zniszczonej Wielkiej Kuźni Jax rozpoczyna życie jako wolny klakier. Z wyzwoleniem wiąże się jednak ogromne brzemię. Jax pragnie wolności dla swoich mosiężnych braci i sióstr. Nadziei upatruje w na poły legendarnej królowej Mab i jej mitycznej arkadii ukrytej gdzieś daleko na północy kontynentu. Berenice pełniła funkcję Talleyranda – szpiegmistrzyni, bohaterki dziesiątków opowieści, herosa ludu Nowej Francji. A potem popełniła błąd… Została wygnana z kraju i pochwycona przez drakońską sekretną policję zegarmistrzów. Choć jej dni zdają się policzone, nadal zamierza za wszelką cenę dążyć do odmienienia losów wojny. Mosiężny Tron planuje znów najechać francuskie ziemie. Ostatnim bastionem Francuzów jest dotąd niezdobyta twierdza Zachodniej Marsylii. Właśnie tu do obrony przygotowuje się kapitan Hugo Longchamp. Zadanie ma wyjątkowo trudne, bo naprzeciw niestrudzonej armii mechanicznych żołnierzy może wystawić jedynie znękane i nieprzetestowane oddziały złożone w większości z kupców i rzemieślników. Sytuacja dawno nie była tak beznadziejna.
Premiera (Świat)
15 marca 2017Premiera (Polska)
15 marca 2015Polskie tłumaczenie
Bartosz CzartoryskiLiczba stron
432Autor:
Ian TregillisKraj produkcji:
PolskaGatunek:
FantasyWydawca:
Polska: SQN
Najnowsza recenzja redakcji
Powieść The Rising, drugi tom serii Wojny alchemiczne Iana Tregillisa, rozpoczyna się dokładnie tam, gdzie zakończył się The Mechanical: Jax wciąż ucieka przed dawnymi panami, a Berenice, która została zdekonspirowana, znajduje się w rękach Holendrów. Klakier stara się dostać do mitycznej Nibylandii, w której jemu podobni są wolni od ludzkich rozkazów, zaś Francuzka znów musi działać pod przykrywką, aby dostać się z powrotem do Nowej Francji. Tymczasem holenderski Mosiężny Tron planuje kolejne uderzenie na twierdzę Zachodniej Marsylii, która jako jedyna jeszcze opiera się śmiertelnej sile mechanicznych żołnierzy.
Podobnie jak w Mechanicznym, tak i w Powstaniu narracja została podzielona na trzech bohaterów. Tym razem jednak pojawiła się nowa postać, Hugo Longchamp, kapitan straży Zachodniej Marsylii, głos za to „stracił” duchowny Visser. I brakuje jego punktu widzenia, który był tak różny od tego Berenice. Kapitan Longchamp trochę zbyt bardzo go przypomina – używa tych samych wyszukanych przekleństw, co Berenice, a także myśli podobnie – i nie wyczuwa się już tej różnorodności, która była dla mnie atutem Mechanicznego. Trzy punkty widzenia oznaczają trzy równe sobie znaczeniem dla całej historii główne wątki, które sprawnie są przez autora łączone, niczym mechanizm dobrze skonstruowanego zegarka. Tym razem nie mogę zarzucić Tregillisowi niedbałego zakończenia książki, ponieważ Powstanie pod tym względem wypada o wiele lepiej niż Mechaniczny. Najważniejsze wątki zostają w jakiś sposób rozwiązane.
Pisałam w recenzji pierwszego tomu, że Tregillis ma talent do plastycznych opisów. W Powstaniu znów króluje opis szczegółowy i bardzo naturalistyczny, jednak ponownie można autorowi zarzucić to, że jest go zdecydowanie zbyt dużo, ponieważ często tempo akcji jest zwalniane w momentach, w których nie ma to żadnego uzasadnienia fabularnego. Nie sprawia, że czytelnik ma ochotę czytać dalej, tylko albo przerwać, albo ominąć zbyt długi opis. Na dłuższą metę jest to męczące.
Powstanie Iana Tregillisa to solidna kontynuacja serii, jednak nie jest na tyle lepsza od Mechanicznego, aby przekonać do siebie czytelników, którym pierwszy tom nie przypadł do gustu. Dla tych jednak, którzy Mechanicznego polubili, Powstanie nie powinno być rozczarowaniem.