
ZBŁĄKANE KULE. BRUTALNOŚĆ UCZUĆ to drugi tom niezależnej, czarno-białej amerykańskiej serii komiksowej, wydawanej od 1995 do 2020 roku, którą stworzył, napisał i narysował laureat nagrody Eisnera – David Lapham. Fabuła komiksu to niezwykła mieszanka thrillera i dramatu obyczajowego, która przenosi czytelnika do lat osiemdziesiątych XX wieku. Tym razem wszystkie opowiadania łączy jeden motyw – pożądanie. To ono napędza działania i wybory bohaterów znanych z tomu pierwszego, często samolubnych, niezdolnych do miłości i poświęcenia, uwypuklając mroczniejsze aspekty natury ludzkiej i zacierając granicę między tym, co słuszne, a tym, co złe. Jednak to nie jest tylko opowieść o tytułowej brutalności uczuć – to opowieść o chwilach, które mogą zdefiniować lub zniszczyć życie... jak zbłąkane kule, których nigdy się nie spodziewamy.
Premiera (Świat)
12 lutego 2025Premiera (Polska)
12 lutego 2025Polskie tłumaczenie
Robert LipskiLiczba stron
496Autor:
David LaphamGatunek:
KomiksWydawca:
Polska: Mucha Comics
Najnowsza recenzja redakcji
Ta jedna, wielka historia złożona jest z wielu małych fragmentów – każdy zeszyt to nowy wątek i nowa odsłona ciągu zdarzeń, które składają się na całość Zbłąkanych kul. Mozolnie, krok po kroku, czytając jeden zeszyt za drugim, próbujemy złożyć sobie w całość tę rozbudowaną opowieść, która – mówiąc tytułem słynnego opowiadania Jorge Louisa Borgesa – jest niczym ogród o rozwidlających się ścieżkach. W drugim tomie ponownie doświadczamy chronologicznych przeskoków, choć już o mniejszym zakresie czasowym niż w pierwszym tomie, który zaczynał się od historii osadzonej w 1997 roku, a najwcześniejszym opisanym okresem był 1977 rok. W tym przypadku obracamy się głównie w kręgu pierwszej połowy lat osiemdziesiątych, podglądając wydarzenia rozgrywające się między 1980 i 1986 rokiem, które zgodnie z tytułem mają swój początek (lub finał) w eksponowanej przez Laphama brutalności uczuć.
Powiększa się grupa bohaterów Zbłąkanych kul – do znanych nam postaci, które powracają w tej odsłonie, jak Beth, Amy, Joey i Potwór czy poznany przelotnie w poprzednim tomie Ian, dochodzą nowe twarze. Wśród nich są kobiety i mężczyźni skrywający swoje obsesje i pragnienia, którym nagle los pozwala na ich realizację. To główny temat przewodni pierwszej części komiksu, w której bohaterowie wplątują się w różnorodne interakcje z reguły kończące się dramatami i wybuchem przemocy. Rzecz w tym, że miewający wyraźne ciągoty ku grotesce David Lapham, przedstawia te sytuacje w specyficzny dla siebie sposób, w którym czuć echa filmów Tarantino, a szczególnie Pulp Fiction. Tam też mieliśmy grupę różnorodnych bohaterów, sceny przemocy czy przeskoki czasowe, dzięki którym na ekran mógł powrócić martwy już bohater. Wszystko to ubrane w groteskowy anturaż, który ciężkiej i smutnej fabule nadawał narracyjnej lekkości. Rzecz w tym, że komiks Laphmana jest dużo bardziej rozbudowany niż pełnometrażowy film, poszczególne wątki są nieustannie dopowiadane i ukazane z wielu perspektyw, a groteska nakręcana jest do tego stopnia, że w końcu wybucha czytelnikowi w twarz i zostawia go po finałowych rozdziałach Zbłąkanych kul w ciężkim szoku, emocjonalnie sponiewieranego.
Zbłąkane kule mają jeszcze jeden ważny element – rozdziały, które opowiadają o fikcyjnej bohaterce, będącej swoistym alter ego i zarazem projekcją być może najważniejszej postaci w całej serii, czyli nastoletniej Wirginii alias Amy. Poznaliśmy jej niefortunne perypetie w pierwszy tomie – była świadkiem brutalnego morderstwa, młodą agresorką i zarazem ofiarą pobicia. W końcu po śmierci ojca uciekła z domu i jak możemy zorientować się w nowej odsłonie, uciekinierką jest już od ponad dwóch lat. Żyje wspólnie z inna uciekinierką poznaną przez nas w poprzednim tomie, czyli z bezpośrednią w obyciu i nieodpowiedzialną życiowo Beth, która przedstawia małą Amy jako swoją siostrę. To dwie dusze, które życiowo pasują do siebie, ale też są katalizatorem różnych kłopotów. Obie potrafią się w nie wplątać niezależnie od siebie, ale też determinacja obu potrafi sprawić, że zawsze jakimś cudem umieją się z nich wykaraskają. Trzeba tu dodać – do czasu.
Historia tej dwójki przewija się na tle perypetii innych postaci, które dosyć często w tym tomie łączy jeden ważny element – popęd seksualny. Niecodziennym podsumowaniem tej nieustannie odczuwalnej sfery seksualnej w Brutalności uczuć jest pierwsza z historii w niniejszym tomie o fikcyjnej Amy Racecar, tym razem występującej w roli prywatnego detektywa. Jej niedorzecznie groteskowe przygody, jak można było się już zorientować w pierwszym tomie, kryją w sobie drugie dno. Ich autorką jest przecież nastolatka, która tworząc opowiadania o Amy czerpie z własnych, bolesnych doświadczeń i opowiada nam o świecie dorosłych widzianych oczyma dziecka. Czytając te szalone fabuły, dosłownie śmiejemy się przez łzy, ale przede wszystkim doceniamy celność obserwacji dokonywanych przez młodą autorkę, a konkluzja w jej opowiadaniu o prywatnym śledztwie jest genialna w swojej prostocie.
Ten tom to przede wszystkim opowieść o dwóch rodzajach zderzeń. Pierwsze dotyczy tylko dorosłych bohaterów i zderza ich skryte, seksualne, czy po prostu atawistyczne potrzeby z nieodpowiadającą im, oporną rzeczywistością. Tak jak w poruszającym i jakże życiowo prawdziwym rozdziale o Amelii, nie potrafiącej utrzymać na dłuższy okres uczuciowego związku, czy w wybuchowej fabularnie opowieści o nagle realizujących się wyobrażeniach Benny’ego.
Drugi rodzaj zderzenia to po prostu konfrontacja świata dziecięcego z dorosłym. Reprezentantką tego pierwszego jest nie tylko Amy, ale ważny dla drugiego tomu bohater, jak młodszy przyjaciel Bobby (a w tle jeszcze chłonący całą brutalność świata Joey). Perypetie tych dwojga, z początku nieco niepoważne i pasujące do młodzieżowego stylu, skręcają sukcesywnie w stronę koszmaru na jawie, z którego nie wiemy, czy oboje młodzi bohaterowie kiedykolwiek się otrząsną. Zderzenie dziecięcego świata z dorosłym jest bowiem niczym zderzenie Titanica z górą lodową. Wszyscy dorośli nie spełniają oczekiwań nastoletnich bohaterów, na każdym z nich można się zawieść, a na dodatek niektórzy z nich okazują się prawdziwymi potworami. Zostajemy po finale z myślą, czy Amy będzie jeszcze zdolna pisać swoje opowiadania o Amy Racecarr, bo to co przeżyła jako jej realna odpowiedniczka wydaje się zbyt straszne, by mogło być modyfikowane przez wyobraźnię. Wyobraźnia ma jednak to do siebie, że nie zna granic i być może dalej będziemy jednocześnie cieszyć się i dołować historiami o nieustępliwej bohaterce, podczas gdy niełatwe życie Amy w realu będzie toczyć się dalej, choć w komiksie Laphama niekoniecznie zgodnie z chronologią.
Pokaż pełną recenzję


