Zbłąkane kule. Tom 3: Nierozwaga swawoli - recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 7 sierpnia 2025Trzeci tom Zbłąkanych kul wyraźnie różni się od poprzednich wydań zbiorczych, ale te różnice nie wpływają na - jak zwykle - znakomity poziom tego komiksowego dzieła.

A zatem, jakie są różnice między niniejszym tomem a dwoma poprzednimi? Przede wszystkim objętość. Nierozwaga swawoli to już nie taka cegła jak Naiwność nihilizmu i Brutalność uczuć. Lektury jest dużo mniej, co nie znaczy, że nie jest równie intensywna – rzekłbym, że nawet bardziej. Wszystko za sprawą skupienia się w niniejszej odsłonie na perypetiach jednej postaci, znanej już dobrze z poprzednich tomów, nastoletniej, poniewieranej przez los Virginii Applejack. Dwanaście zeszytów to opowieść o jej doświadczeniach po powrocie do domu po dwuipółletniej nieobecności. I owszem, znajdziemy tu też historie, w których Virginia się nie pojawia, ale uzupełniają one wydarzenia z jej udziałem i w efekcie wszystkie osobne wątki zbiegają się w niezwykle brutalnym finale.
To kolejna różnica między trzecim tomem i poprzednimi odsłonami – struktura. Dotychczas Zbłąkane kule były konsekwentnie rozkawałkowane, pełne niedopowiedzeń, nierzadko z historiami mocno oddalonymi od siebie w czasie i na pewno z większą liczbą równorzędnych bohaterów. Te opowieści wiodły czytelników w różne strony, wcale niekoniecznie do konkretnych kumulacji czy przejrzystych puent. W trzecim tomie mamy natomiast wyrazistą strukturę, z wątkami biegnącymi w kierunku wspomnianego wyżej brutalnego finału. Jest zatem inaczej, na co przez jakiś czas się zżymałem, ponieważ lubiłem podróżować po labiryncie utkanym przez Davida Laphmana we wcześniejszych historiach. To jednak nie mogło trwać wiecznie, bo czytelnik w ostatecznych rozrachunku oczekuje konkretnych rozwiązań i wyrazistych konkluzji. I to dostajemy w Nierozwadze swawoli.

Jak pamiętamy z poprzedniej części, Virginia, która tyle czasu spędziła ze skazaną na więzienie Beth, zostaje zidentyfikowana jako zaginiona od dłuższego czasu dziewczynka i odesłana do rodzinnego domu. Na miejscu nie czeka ją nic dobrego, co David Lapham pokazuje nam bez ogródek. Starcia Virginii z jej odstręczającą matką (o dziwo, dużo sympatyczniejszy jest jej kochanek) niebezpiecznie eskalują, ale jeszcze gorzej jest w szkole, w relacjach z różnymi uczniowskimi grupkami. Nasza bohaterka ma skłonności do pakowania się w kłopoty i rozwiązywania konfliktów agresją. Staje się zatem wyrzutkiem z wyboru, a nawet jeśli zdarzy jej się przez jakiś czas przynależeć do jednej z grup, to robi to we własnym interesie, a nie z poczucia pragnienia wspólnoty. Jej jedynym przyjacielem jest Leon, szkolny przegryw, którego Virginia nie raz ratuje z opresji. Widzimy tu zresztą pewien schemat, bo przecież w drugim tomie dziewczyna miała już kumpla o podobnym charakterze.
W Nierozwadze swawoli oprócz nowych postaci pojawiają się te znane już nam wcześniej – choćby Kevin, który kiedyś już zaszedł Virginii za skórę (ona jemu zresztą również) i nadal jest kimś w rodzaju śmiertelnego wroga dziewczyny. To chyba jedna z najbardziej odpychających postaci w serii – nawet jeśli inni są brutalniejsi i bardziej przerażający (jak choćby kluczowy dla niniejszej fabuły Huss), to oślizłość moralna tego chłopaka jest czymś wyjątkowym. W ogóle cały portret młodzieży w tym tomie może wydać się przejaskrawiony i przesadzony. Młodzi są tu po prostu straszni, nawet jeśli za takim, a nie innym stylem życia stoją konkretne przyczyny. I dlatego wciąż trzymamy się nadziei, że to Virginia, mimo wielu przeciwwskazań wyjdzie w końcu na prostą, bo cenimy ją za jej determinację i niezwykłą wyobraźnię.
No właśnie, choć cały tom poświęcony jest perypetiom tej bohaterki, znajdziemy w nim jedynie jeden zeszyt poświęcony jej fantastycznemu alter ego, czyli Amy Racecar. Ta jedna opowieść – nie tak porywająca i szalona fabularnie jak poprzednie – odzwierciedla stan psychiczny pogubionej życiowo bohaterki. Przeskoki, nieskładny ciąg wydarzeń, po prostu coś w rodzaju strumienia obrazkowej świadomości znakomicie oddaje nową fazę w dojrzewaniu Virginii. W jednym worku mamy tu szalejące hormony, potok myśli, agresję zachowań i brak poczucia jakiejkolwiek stabilności, a z drugiej strony wciąż walkę o siebie, o swoją wartość. To rozpaczliwy krzyk dziewczyny ukrytej za maską szajbuski, która wie, że podąża autostradą prosto do piekła, prosto do zguby i nie jest w stanie się zatrzymać. A jedynym ratunkiem, namiastką ucieczki od tego fatum jest to, co postanawia w finale. Dla czytelnika to twardy orzech do zgryzienia, bo kibicujemy tej wyjątkowej dziewczynie przez cały czas. Chcemy dla niej jak najlepiej, ale jej wybór zapowiada kolejne mocowanie się z bezlitosnym losem, nawet jeśli jest to zainicjowane na jej warunkach. Aż strach pomyśleć, co czeka ją w przyszłości, którą – miejmy nadzieję – będziemy mogli za jakiś czas zobaczyć w kontynuacji.
Poznaj recenzenta
Tomasz Miecznikowski


naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1951, kończy 74 lat
ur. 1976, kończy 49 lat
ur. 1974, kończy 51 lat
ur. 1973, kończy 52 lat
ur. 1989, kończy 36 lat

Lekkie TOP 10
