Na polskim rynku zadebiutował już komiks Astonishing X-Men. Tom 2, kolejna odsłona serii, której scenarzystą jest doskonale znany fanom MCU i DCEU Joss Whedon. Wydana pierwotnie w latach 2004-2007 opowieść po dziś dzień uważana jest za jedną z tych, które najlepiej pokazują mutantów. Do takiej oceny skłania nas przede wszystkim sposób, w jaki jej autor oddaje relacje pomiędzy postaciami; choć herosi, to jednak aż do bólu ludzcy. Cierpią, kłócą się, zmagają z kolejnymi niepowodzeniami w życiu prywatnym, z obdarzeniem zaufaniem mają spore problemy. A jednak tworzą grupę, która wspólnie dumę po zwycięstwie będzie przeplatać z wiernością po porażce. Co wcale nie oznacza, że miłośnicy wielkich intryg i sporej liczby twistów fabularnych nie znajdą tu niczego dla siebie. Jest zgoła inaczej - tempo akcji w drugim tomie jeszcze się zwiększyło. Poprzednia odsłona serii skończyła się cliffhangerem, który doprowadził do ponownego pojawienia się na kartach historii Hellfire Club. Drużyna wraca w odrobinę zmienionej wersji i w dodatku jedna z mutantek kładzie podwaliny pod wielki atak grupy; to jednak dopiero początek niespodzianek, jakie ma dla nas Whedon. Ord znów będzie miał nie po drodze z jednym z X-Menów, który ma sprowadzić na jego macierzyste Breakworld pożogę i zniszczenie, tytułowi bohaterowie zawiążą sojusz z organizacją S.W.O.R.D., na horyzoncie widać nadchodzącą zagładę - nawet szkoła mutantów padnie ofiarą tej zmieniającej się jak w kalejdoskopie sytuacji. Skala ukazywanych wydarzeń stopniowo zaczyna przybierać kosmiczny wymiar, toteż spore grono czytelników powinno znaleźć w tej opowieści analogie do słynnej sagi Mroczna Phoenix; dość powiedzieć, że wątek relacji Scotta Summersa i Jean Grey tutaj także ma znaczenie. Choć dzieło Whedona zapewne najlepiej podsumuje określenie "monumentalne", to jednak scenarzysta raz po raz potwierdza swój kunszt na mikropoziomie fabularnym czy narracyjnym - zwróćcie choćby uwagę na to, w jak przekonujący sposób zagospodarowuje on postać Cassandry Novy.
Źródło: Mucha Comics
+4 więcej
Podobnie jak i w poprzednim tomie, tak i w kontynuacji opowieści Whedon bodajże najlepiej radzi sobie tam, gdzie musi oddać, co mutantom w duszy gra - bohaterowie są tak mocno przekonujący, że prawdopodobnie żaden z wykorzystanych tu wątków nie będzie traktowany przez czytelnika jako zbędny. Sprawdźcie to choćby w tych momentach, w których poznacie najmłodszych uczniów szkoły profesora Xaviera; ci przecież tylko pozornie nic nie wnoszą w całą historię - nie będziemy nawet wiedzieć, kiedy zdążyliśmy ich polubić. Tom stoi także twistami fabularnymi i innymi zwrotami akcji, których znajdziemy tutaj co niemiara. W dodatku scenarzysta nie podsuwa nam żadnych rozwiązań na tacy, jak w przypadku niejasnych zamiarów Danger. Gdy trzeba, twórca podkręca tempo, by na innych odcinkach fabularnych z wielkim pietyzmem wydobywać towarzyszące i poniekąd gnające protagonistami emocje. Jest podniośle, jest też kameralnie, w niektórych fragmentach nawet aż do bólu intymnie. To wszystko łączy się z dynamiką akcji; tak, to bez dwóch zdań jedna z najlepszych serii komiksowych o X-Menach, jakie kiedykolwiek się ukazały. 
Jestem niemal przekonany, że warstwa graficzna tego tomu Was urzeknie - John Cassaday raz jeszcze udowadnia, że w tej serii chciał stworzyć swoje opus magnum. Rysownik dba o detale w sposób unikalny, co widać najlepiej na przykładzie mimiki i gestykulacji poszczególnych postaci, które korespondują z wyrażaniem przez nie emocji. Kreska artysty zmienia się z kolei tam, gdzie mutanci łączą siły i prezentują się nam jako drużyna - mnóstwo tu kontrastów, a przecież niektóre z kadrów obrazujących sceny walk wyglądają tak, jakby celowo nie mieściły się na konkretnej ilustracji. W dodatku prace Cassadaya, nawet jeśli nasycone całym spektrum kolorów przywodzącym już na myśl komiksy podrasowane za pomocą efektów komputerowych, i tak będą nas przekonywać swoją oryginalnością. Powiedzieć, że Astonishing X-Men. Tom 2 to dla fanów historii o mutantach pozycja obowiązkowa, to właściwie nic nie powiedzieć. Mamy tu bowiem do czynienia z kwintesencją tego, kim X-Meni naprawdę są - trykociarze pełną gębą i postacie z krwi i kości jednocześnie. Teoretycznie ich codzienność utkana jest z walki z zagrożeniami większe niż życie, a jednak Joss Whedon raz po raz sprawia, że większość z bohaterów potraktujesz jak kumpli z sąsiedztwa. Co więcej, akurat w tej opowieści mutanci stają się pierwszorzędnymi rewolucjonistami, przy czym ich rewolucja wcale nie polega na wielkich przewrotach i sięganiu po niemożliwe. To wciąż, tylko i aż, wyrzutki. Nawet w tym położeniu potrafią jednak podbić nasze serca.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj