Powrócił świat wróżek, do którego dosyć niespodziewanie weszli nasi ulubieni policjanci – Andy i Jason. I jak się okazało, było to dla nich niezapomniane przeżycie, do którego na pewno będziemy wracać w kolejnych odcinkach. Ciekawią szczególnie tajemnicze fakty o rodzicach Jasona, których Stackhouse dowiedział się podczas wróżkowej imprezy. Gdzieś w tle przewijał się również wątek Terry’ego, który niestety zawodzi i przynajmniej dla mnie jest całkowicie zbędny w serialu. Liczyłem, że Patrick grany przez Scotta Foley’a wniesie do Czystej krwi znacznie więcej.

[image-browser playlist="601090" suggest=""]
©2012 HBO

Siłą piątego sezonu True Blood jest wątek główny, bo dawno nie czerpałem takiej radości z oglądania współpracujących ze sobą – Billa i Erika. Mimo, że tęsknią za Sookie, widać jak zły wpływ miała na nich główna bohaterka serialu. Ich misja, czyli znalezienie i zabicie Russela Edgingtona wydaje się niemożliwa do zrealizowania, ale ten wątek świetnie napędza sezon od samego początku. Scenarzyści bardzo ładnie zaprezentowali więzi, jakie łączą Erika i Billa z odpowiednio – Pam i Jessiką. Relacje na linii stwórca-podwładny i ich wzajemne dialogi były bardzo mocną stroną odcinka.

Najlepiej wypadła jednak scena z samego końca epizodu, gdzie Eric i Bill pojawili się przed domem Sookie. Ich wyraz twarzy i krótki dialog, gdy dostrzegli byłą kochankę w objęciach wilkołaka Alcide’a był bezcenny. True Blood potwierdza, że to serial idealny na lato, przy którym nie sposób się nudzić. Oby tylko scenarzyści skupiali się na kluczowych wątkach dla całego serialu, które są znacznie ciekawsze, niż kolejne, nijakie historie pojedynczych bohaterów Bon Temps.

Ocena: 8/10
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj