Najsłabszym elementem najnowszego odcinka Into the Badlands jest rodzinna sytuacja w domu Quinna. Szczególnie nieciekawie wygląda cały wątek z jego nową żoną, która ma romans z jego synem. Trochę to mdłe i zupełnie niepasujące do klimatu tworzonego w tym serialu. Mam jednak nadzieję, że zrobi się ciekawiej, skoro teraz pojawia się u kobiety świadomość, że pierwsza żona może się jej pozbyć. To może wprowadzić jakąś przyjemną grę i otwarte starcie, co powinno działać lepiej niż te mdłe obyczajowe wątki, które obserwujemy do tej pory. Sam syn też jest nieciekawy, bo jest nudnym schematem, a przez to każdy jego kolejny krok jest przewidywalny i oczywisty, co wprowadza nudę. Są to zdecydowanie elementy do poprawy lub wyeliminowania. Jest ciekawiej, gdy akcja skupia się na intrydze politycznej. Rywalizacja z baronami, sianie fermentu przez Wdowę i inne knucie jest czymś, co działa tutaj naprawdę nieźle. Ta cała otoczka powinna mieć więcej czasu ekranowego kosztem obyczajowej sztampy. Dobrze też było zobaczyć nowego barona. Twórcy zadbali o to, by każdy miał jakieś cechy charakterystyczne i wizualne szczegóły, które odróżniają ich od pozostałych. To jest na pewno zaleta, bo wprowadza przyjemny klimat. Takim sposobem Wdowa ma w armii same kobiety ninja z gwiazdkami do zabijania, a nowy baron ma ciemno ubranych wojowników, którzy m.in. mają za bron kilofy. Jest tutaj jakiś pomysł. Poruszono znów kwestię tajemnej mocy M.K., który używa jej aż dwukrotnie. Praktycznie nic nowego się o tym nie dowiadujemy, ale przynajmniej teraz możemy przyjrzeć się, jak to tak naprawdę działa. Scena z Tildą pokazuje jednak, że może on nauczyć się kontroli. Mam nadzieję, że twórcy nie wprowadzą tutaj niepotrzebnego romansu. Na razie jest to jeden z najciekawszych wątków, ale oby do końca sezonu twórcy zaoferowali jakieś odpowiedzi. No url Tym razem scen akcji jest o wiele mniej, bo mamy jedynie końcowe starcie dwóch baronów. Nie jest tak widowiskowe i pomysłowe jak te w poprzednich odcinkach, ale nadal stoi na wysokim poziomie. Krwawe, dobrze nakręcone pojedynki dają wiele i aż szkoda, że nie ma ich więcej w każdym odcinku. Małym plusikiem odcinka jest drobne rozbudowanie świata przedstawionego o króla rzeki, który panuje nad transportem. Wygląda na to, że mamy teraz kogoś, kto stoi obok baronów. Twórcy powinni wykorzystywać więcej czasu ekranowego na pokazywanie tego świata, bo może to lepiej zadziałać niż wspomniane wątki obyczajowe. Into the Badlands to dobry serial, który pomimo pewnych sztampowych rozwiązań fabularnych nadal nieźle się ogląda. Mniej scen akcji trochę rozczarowuje, ale poprawna intryga polityczna potrafi utrzymać czwarty odcinek na poziomie. Naprawdę duży plus za Wdowę, bo to fajna i charyzmatyczna postać.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj