To przedostatni odcinek Ms. Marvel i zarazem najsłabszy z całego sezonu. Nie napawa optymizmem na finał.
Po dość zaskakującym i emocjonującym cliffhangerze 4. odcinka
Ms. Marvel można i trzeba było oczekiwać fajerwerków, które niestety nie nadchodzą. Cały wątek z przeszłości ma wymiar edukacyjny. Pokazuje wydarzenia historyczne - to, jak wpłynęły one na ludzi muzułmańskiego wyznania i jak brutalnie rozdzielały rodziny. To bardzo dobry pomysł, ale problem polega na tym, że twórcy ponoszą porażkę w kluczowym aspekcie: ten wątek ani ziębi, ani grzeje. To powinna być emocjonalna bomba dla widzów, opowiedziana z perspektywy Kamali. A tak spora część odcinka to historia miłości jej prababci i pradziadka, która tak naprawdę niczego nie wnosi. Jest zwyczajna i schematyczna. Rodzinna tragedia pozostawia nas z przytłaczającą obojętnością. Podjęto tu zbyt wiele złych decyzji, które zabrały
Ms. Marvel to, co w tym serialu tak dobrze działało - emocje budowane przez
Iman Vellani.
Cały wątek z przeszłości wprowadził jedynie zawirowania czasowe. Okazało się, że to Kamala uratowała swoją babcię w momencie, gdy tego potrzebowała. Twórcy nie są zainteresowani emocjami bohaterek. Nie wyjaśniają nam, jak Aisha (bez bransolety!) "przywołała" Kamalę z przyszłości. Przez to mam wrażenie, że wątek nie ma żadnego głębszego sensu i fabularnego celu (poza wspomnianym edukacyjnym). Jak widz ma przyswoić sobie ciekawe wydarzenia historyczne, skoro nie są one angażujące? Zabrakło tutaj serca.
W poprzedniej recenzji wspomniałem, że złoczyńcy
Ms. Marvel (dżiny) to najsłabszy element serialu. W tym odcinku jest jeszcze gorzej. Bez osobowości, bez rozumu, bez jakiegokolwiek sensu - tak można podsumować tę grupę. I to na czele z Najmą, która jest chyba najgorszą postacią z całego MCU. Ten czarny charakter niczego nie wnos - ani w teraźniejszości, ani w przeszłości. Śmierć bohaterki staje się potężną skazą na
Ms. Marvel, ponieważ nie ma już szansy na poprawę.
Finałowe wydarzenia z Kamranem i Bruno, które kończą się po rozwaleniu drona rządowych agentów, pozostawiają nas z pytaniem: to tyle? To ma być podbudowa fabularna i emocjonalna przed finałem? Przedostatnie odcinki mają ważne zadanie! Muszą przecież nakręcić widza na wielki finał.
Ms. Marvel to nadal dobry serial, w którym geneza Kamali jest ciekawie pokazana, a Iman Vellani kradnie wszystkie sceny. Szkoda, że twórcy takimi odcinkami jak ten marnują potencjał bohaterki. To po prostu zwykły zapychacz. Dowiadujemy się jedynie, że mama Kamali jest świadoma supermocy córki. Wiemy też, skąd Ms. Marvel weźmie logo do kostiumu, a także to, że Kamran otrzymał moce. To wszystko.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h