Jednakże wyprawa Mr Ketcha wraz z pomocnikami do Bunkra w poszukiwaniu Colta oraz wszystkiego, czego można było się dowiedzieć się o Samie i Deanie, przyniosła więcej elementów humorystycznych niż sensacyjnych. Choćby wyraz twarzy Arthura Ketcha na widok niedziałającego teleskopu, ulubionych magazynów pornograficznych Deana i niezliczonej liczby czarnych t-shirtów w szufladzie starszego Winchestera, bądź mocno ironiczny komentarz o odkryciu triku, dzięki któremu włosy Sama pozostają puszyste i lśniące. Mimo to zabranie zdjęcia Mary z małym Deanem było dosyć nierozważne (tym bardziej, że przeszukanie Bunkra miało nie pozostawić śladu). Najwyraźniej Mr Ketch nie mógł się opanować, czując do Mary Winchester miętę przez rumianek. Tymczasem Winchesterowie, nie domyślając, że Micka Daviesa już nie ma między żywymi, niby za jego poduszczeniem zostali wysłani do miasteczka Tomahawk w Wisconsin, by rozwiązać zagadkę powracających zniknięć. W sprawę wydawał się zamieszany pół człowiek, pół kozioł, lokalna legenda o Diable z Jersey imieniem Black Bill, o co bracia początkowo niesłusznie oskarżyli greckiego satyra, ale w rzeczywistości mieli do czynienia z dwoma potworami – człowiekiem przebierającym się za Molocha i samym Molochem, w zamian za bogactwa żądającym może nie Złotego Cielca, ale regularnych ofiar z ludzi. Po raz kolejny (po Vanirze w Scarecrow) Winchesterowie spotkali się z sytuacją, gdy wydawałoby się normalni ludzie są w stanie poświęcić innych dla własnej korzyści, acz w tym przypadku jeden z potomków niesławnego rodu (szeryf Barrett Bishop bardzo sympatycznie zagrany przez Steve’a Boyle’a) usiłował zerwać z krwawą tradycją, co mu się chwali. Żeby było ciekawiej, John DeSantis, który odtwarzał Molocha, wcześniej grał również Vanira, co prawda nie w Scarecrow, lecz w Fan Fiction (jak i Golema z Everybody hates Hitler). W Memory remains nie zabrakło kolejnej ofiary, klasycznego skradania się po skrzypiących schodach w nawiedzonym domu, rozdzielenia się braci, bawienia w kota i myszkę Deana z Molochem w czerwonym półmroku chłodni, widowiskowego użycia haka do mięsa oraz nie mniej widowiskowego deux ex machina w wykonaniu Sama i Colta (który zmiata w proch wszystko). Nie sposób było nie uśmiechnąć się na nowe aliasy braci jako agentów FBI (Stark i Martell, witaj Gro o tron), szeryfa ślęczącego nad wypchaną łasicą, Deana podkradającego bratu wegetariańską wersję jajecznicy, określenie Deana na poszukiwanego potwora („meee koza” o imieniu godnym pirata), czy czarny humor towarzyszący przejściu z krwawego ataku Molocha na kleks ketchupu dodawanego do deanowego hamburgera, zajadanego w rytm bardzo adekwatnej piosenki Burgers and fries Charley’a Pride’a. Przypomniano nam również, że Dean nadal nie ma najmniejszego problemu z poderwaniem kelnerki, nawet jeśli używa do tego standardowych chwytów, a Sam wciąż uwielbia zagłębiać się w księgach, poświęcając na to nieprzespane noce. Zgodnie z tytułem odcinka Memory remains aż dwukrotnie scenarzysta John Bring nawiązał do tradycji Supernatural. Po pierwsze – słynne motto Winchesterów, czyli polowanie na potwory, ratowanie ludzi, rodzinny interes. Jego pokręcona wersja wypowiadana przez złego potomka złej rodziny (polowanie na ludzi, zabijanie ich, rodzinny interes) zniesmaczyła Deana do imentu. Po drugie – inicjały braci. Pod koniec odcinka usłyszeliśmy nostalgiczną wymianę zdań o dziedzictwie, jakie Winchesterowie po sobie zostawią (w sumie zapomnieli o książkach Chucka), i zobaczyliśmy jak uwieczniają swoje inicjały na stole w Bunkrze Ludzi Pisma, tak jak niegdyś uwiecznili je w Impali. Cóż, w końcu to ich drugi dom. Gdyby jeszcze brytyjscy Ludzie Pisma nie podsłuchiwali…
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj