Sam pomysł na wykorzystanie tego schematu nie jest najgorszy. Umieszczenie Johna w miejscu, z którego nie można się wydostać, ze świadomością, że jeden z jego towarzyszy jest seryjnym mordercą, to potencjał na kawał dobrej zabawy dla widza, który jak w dobrym kryminale będzie zgadywać, kto jest winny. Niestety, już w początkowych scenach, gdy Finch mówi, że winowajca bierze tożsamości swojej ofiary, momentalnie da się przewidzieć, kto jest owym mordercą. Za bardzo oczywiste i przewidywalne zagranie. Pozostałe elementy grają jedynie poprawnie.
Główny wątek w tym odcinku jest zaledwie niuansem, ale jakże istotnym. Na początku dowiadujemy się o usterce maszyny, która ku zaskoczeniu naszych bohaterów od kilku dni milczy, a nagle podaje aż sześć numerów na raz. Końcowe słowa Fincha wyraźnie nam sugerują, że ta awaria maszyny może doprowadzić do czegoś o wiele poważniejszego. Potrafi to zaintrygować i aż chciałoby dowiedzieć się, co będzie dalej.
[image-browser playlist="593606" suggest=""]
©2013 CBS
Udaje się także rozwinąć wątek relacji Carter i jej adoratora. Po uzyskaniu informacji od FBI o jego domniemanej korupcji kobieta unika go, ucinając wszelki kontakt do minimum. Teraz, gdy ratuje jej życie, na pewno coś ulegnie zmianie, ale nie widzę w tym wątku przyszłości. Koniec końców, bohater najpewniej okaże się "zły".
Person of Interest po kilku dość intensywnych odcinkach tym razem bardzo spuszcza z tonu. Chociaż zamysł twórców ma w sobie potencjał, to popełnione błędy kompletnie go zniszczyły, dając jedynie poprawny zapychacz z drobnymi elementami pozytywnie wpływającymi na całokształt.
Ocena: 5/10