Resident Alien: sezon 1, odcinek 4 i 5- recenzja
Resident Alien dalej jest serialem przekomicznym, ale też kreatywnym. Oba odcinki pokazują wiele dobrych pomysłów, które jeszcze lepiej są wprowadzane w życie.
Resident Alien dalej jest serialem przekomicznym, ale też kreatywnym. Oba odcinki pokazują wiele dobrych pomysłów, które jeszcze lepiej są wprowadzane w życie.
Resident Alien to nadal popis Alana Tudyka w tytułowej roli, który szarżuje, jak tylko się da, by podkreślać specyficzność swojego bohatera. Niestety ten, pomimo swojego ego, niewiele wie o ziemskim życiu. To w dużej mierze jego zasługa, że najbardziej kuriozalne pomysły kapitalnie bawią, a historia jest w stanie zaangażować widza w pełni. Tak naprawdę to dostajemy dużo oczywistych motywów czy zwrotów akcji, ale są to rzeczy oczekiwane w tej konwencji. Stanowią ważną i efektywną część programu, a także są dobrym budulcem jakości serialu.
Wątek arcywroga Harry'ego i jego sojuszniczki też dostaje ważny rozwój. To jest właśnie kolejny mocny punkt programu, bo choć Resident Alien kapitanie bawi się humorem, a Tudyk bryluje na ekranie, sama historia rozwija się tak, że angażuje bez reszty i pozwala śledzić całość z zainteresowaniem. Oba odcinki pokazują coś zgoła odmiennego. Czwarta odsłona świetnie wykorzystuje kolację u burmistrza, na której dzieciak udaje, że godzi się z kosmitą. Ileż w tym niezręczności i dobrze prowadzonych gagów! A jako że miało to pozwolić na skopiowanie kluczy Harry'ego, to doprowadza do kolejnego wątku z odwiedzinami dzieciaków w jego domu. Takie motywy to nie tylko interesujące wyzwania dla bohatera, który życzy śmierci swoim wrogom, ale przede wszystkim pokaz, jak "człowieczeństwo" go zmienia. W końcu miał idealną szansę, by pozbyć się problemu, a zamiast tego zaprowadził dzieci do domu. Kontynuacja tego wątku w 5. odcinku kieruje wszystko w jeszcze inną stronę. Po udanej sugestii, by młodego wysłać jak najdalej stąd, mamy zawieszenie broni. Ta decyzja wydaje się wręcz idealnym twistem, który całkowicie zmienia tę relację. Scena w knajpce pokazuje, że nawet mogą być tu zalążki przyjaźni. Wychodzi to bardzo naturalnie i wiarygodnie. To szansa na to, że Resident Alien nigdy nie popadnie w stagnację i zawsze będzie oferował coś nowego.
Świetnym pomysłem okazało się wprowadzeni żony prawdziwego Harry'ego. Biorąc pod uwagę konwencję Resident Alien, można było spodziewać się szalonych wydarzeń. Twórcy nie rozczarowują. Cała relacja pokazuje kosmicie zupełnie inny rodzaj obcowania z człowiekiem. Takie urozmaicenie i chwilowe odcięcie Harry'ego od jego koleżanki z pracy okazuje się niezwykle trafne i komediowe. Humor dopisuje, Tudyk w wielu momentach pokazuje swoje możliwości, a sama historia idzie do przodu, więc każdy element tej układanki jest na swoim miejscu.
Wątek Asty jest ważny z perspektywy rozwoju postaci, ale sam w sobie wydaje się najsłabszym elementem tego serialu, bo daje totalne oczywistości i schematy, bez kreatywności, którą mamy w pozostałych wątkach. Oczywiście zdradzenie przez Harry'ego tajemnicy Asty dobrze komplikuje ten wątek, a jego nauka gry w kosza bawi. Niestety reszta jest pozbawiona emocji. Wszelki rozwój tego wątku jest zbyt oczywisty i wyraźnie czegoś tutaj na ten moment brakuje. Na szczęście też nie jest to jakaś wielka wada, ponieważ to mały elementy składowy, który w połączeniu z postacią Harry'ego i całą resztą nie przytłacza odcinka.
Resident Alien to komediowe złoto, choć formalnie nie jest to serial komediowy. Dzięki dobrym pomysłom na szaloną i komiczną historię jest to jeden z lepszych seriali osadzonych w takim miksie gatunkowych.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1957, kończy 67 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1989, kończy 35 lat