Omawiana powieść została stworzona podstawie scenariuszy niezrealizowanych odcinków serialu Star Wars: The Clone Wars. U podstaw fabuły leży podjęcie przez Radę Jedi decyzji o zabiciu niebezpiecznego i niszczącego niewinne istoty hrabiego Dooku. Tę misję otrzymuje mistrz Vos, któremu pomóc ma była uczennica Lorda Sithów, Ventress. Wcześniej jednak trzeba ją nakłonić do współpracy, choć, biorąc pod uwagę jej nienawiść do Dooku, teoretycznie nie powinno sprawić to dużych problemów. Najlepsze są pierwsze fragmenty Star Wars: Dark Disciple. Chociaż akcja i postacie wydają się nieskomplikowane, to powieść zapewniania niezobowiązującą i lekką rozrywkę. Bohaterom przeważnie wszystko wychodzi, a jeśli nie, to komplikacje, na które się natykają, sprawiają wrażenie zabawnych i niecodziennych. Motorem dla narracji okazuje się również duet bohaterów – początkowo za sobą nieprzepadających i przerzucających się ripostami. Czytelnik jednak ma świadomość, że te relacje jeszcze przekształcą się w partnerstwo. Przyzwoicie wypada uzasadnienie misji zabicia Dooku. Christie Golden w prosty, ale skuteczny sposób przekonuje nas, że jest to przypadek, w którym cel uświęca środki. Z drugiej strony trzeba też spojrzeć na to w inny sposób – nie każdego musi przekonać tak ryzykowna decyzja Rady Jedi. Mistrzowie, na czele z Yodą, wybierają drogę, która potrafi wzbudzić wątpliwości, zwłaszcza jeśli znamy wydarzenia z filmowej sagi. Znając ją, wiemy, czy zadanie się powiedzie, a to wzmacnia obiekcje w stosunku do podejmowanych wyborów – liczba mnoga jest oczywiście celowa. Nie tylko zawiązanie akcji w postaci postawienia na morderstwo wroga pokazuje Radę Jedi w niezbyt pozytywnym świetle.
fot. Uroboros
Dwójka bohaterów, mimo że w pierwszych chwilach nawet budzi sympatię, z czasem traci na swojej atrakcyjności. Christie Golden stanowczo za prędko związała je ze sobą, przedstawiając przewidywalny i sztuczny romans. Vos jest Jedi, natomiast Ventress nie dopuszcza do siebie ludzi, jednak autorka zmarginalizowała te cechy. Nie pomaga również ukazanie wpływu Ciemnej strony Mocy, bo przemiany zachodzące w charakterach postaci zostają zaprezentowane powierzchownie i szybko. Na dodatek niektóre ich przyczyny, chyba mające być niespodziewanymi zwrotami akcji, są bardzo oklepane, więc łatwo przewidzieć, jakie konsekwencje przyniosą. Styl Christie Golden jest oszczędny. Książkę czyta się bez problemów, ale chyba w paru momentach pisarka mogła się pokusić o obszerniejszy opis. Na pewno trzeba ją pochwalić za zabranie czytelnika w różne miejsca – wcale nie ogranicza się do jednej planety, dzięki czemu przynajmniej w tym punkcie realizuje potencjał świata Gwiezdnych wojen. Niestety pod innymi względami jej powieść jest przeciętna. Nie zawsze przekonuje zwrotami wydarzeń i relacjami między bohaterami, a dodatkowo czasami ma się wrażenie, że – mimo lekkiego, prostego stylu i w miarę sprawnej akcji – lektura jest trochę rozwlekła. To nie pozwala na polecenie Mrocznego ucznia, chyba że największym fanom uniwersum, którzy chcą mieć na półce każdą rozgrywającą się w nim historię.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj