Zaczynam mieć problem z tym, że twórcy Supergirl wykorzystują ciągle problemy z rodzicem do rozwoju postaci. Miało to miejsce w przypadku Kary, Alex, Cat i Lucy, a teraz to samo znowu obserwujemy w przypadku Winna. Wypada to zaledwie przeciętnie, bo tatuś okazuje się sztampowym do bólu złoczyńcą, którego motywacje nie mają za wiele sensu, a kolejne podejmowane decyzje pozbawione są dobrze nakreślonych przemyśleń. Tłumaczenie jego zachowania szaleństwem to pójście na łatwiznę, bo nie dostajemy tutaj postaci interesującej, charyzmatycznej, której wpływ na zachowanie Winna byłby odpowiednio pokazany. Wykorzystano tak naprawdę banalne i oczywiste rozwiązania pozbawione emocji i niespodzianek. Ogląda się to poprawnie, ale chciałoby się zobaczyć coś więcej. Oczywiście te wydarzenia mają wpływ na Winna, który jest należycie rozwijany przez twórców, dlatego też pod tym względem jest to odcinek dobry i potrzebny, bo w końcu biorą papierową postać i starają się nadać jej jakiegoś interesującego wyrazu. Na razie udaje im się to połowicznie, ale zdecydowanie jest to krok w dobrą stronę. Kluczem jest oczywiście scena, w której zakończono zabawę w kotka i myszkę, czyli Winn całuję Karę. Sztampowe? Pewnie, ale potrzebne i oczekiwane. Znając twórców serialu, nie sądziłem, że akurat ten motyw rozegrają inaczej. Plus za to, że Winn ot tak nie chce tego zapomnieć i to w sposób diametralny zmieni ich relację. Tutaj naprawdę drzemie potencjał na coś ciekawszego. No url Kwestia Lorda rozwija się w chyba jedynym słusznym kierunku, więc w tym aspekcie nieszczególnie zaskakuje. Trochę razi mnie jedna rzecz. Hank mimo wszystko wykazuje się nieuwagą, infiltrując bazę. Wydaje się, że ktoś o takiej mocy powinien odkryć dodatkowe zabezpieczenia. No i Lord ładnie to wszystko rozgrywa, więc teraz, gdy wie, że Supergirl to Kara Danvers i ma osobisty związek z Alex, może to rozwinąć się w naprawdę atrakcyjnym kierunku. Twórcy zaskakująco dobrze pokazują, jak pewność siebie Alex zgubiła ją w tym miejscu, a to po prostu musi doprowadzić do czegoś emocjonującego. Wątek Lucy Lane nie jest taki zły, jak pierwotnie myślałem. Przede wszystkim wydaje się, że w końcu twórcy mają na nią jakiś pomysł. Widać, że bohaterka łapie wspólny język z Cat, co może zaowocować niezłymi i może nawet zabawnymi scenami w przyszłości. Na razie dostajemy pierwszy ruch w kierunku komplikacji życia zawodowego Kary, bo skoro Cat widzi, że ona lubi Jamesa, to koniec końców także wyjdzie na światło dzienne. Oby scenarzyści mieli tu ciekawszy pomysł niż ten związany z Winnem i Karą. Nadal dobrze działa cały luz serialu, dzięki któremu nawet pomimo pewnych niedociągnięć dobrze się go ogląda. Ta zwyczajna początkowa scena z nauką latania od Martian Manhuntera połączona z dylematem bohatera odnośnie ujawnienia się światu doskonale to obrazuje. Nawet w tak poważnych wątkach jak relacja Kary z Winnem czy sytuacja Toymana ten luz jest obecny i powoduje, że to naprawdę przyjemnie się ogląda. Mogę narzekać i czepiać się fabularnych decyzji, ale to nie oznacza, że ten odcinek był zdecydowanie gorszy od poprzednich. Supergirl to przyjemna i lekka rozrywka, która ma potencjał na coś więcej - oby bliżej końcówki sezonu twórcy w końcu zaczęli go wykorzystywać.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj