W jednej kwestii czuję się trochę oszukamy przez twórców Supergirl. Zapowiadali, że Lucy Lane będzie twardą, wyrazistą kobietą, a jest okrutnie nijaka. Jej rola ogranicza się do bycia obiektem uczucia Jamesa, więc jest zarazem osobą, o którą w pewien sposób Kara będzie zazdrosna. My wiemy, że Kara lubi Jamesa, ale na razie Jimmy lubi Lucy. Niby mamy scenę, w której przytulają się, co wywołuje burzę uczuć Winna, ale na razie nic tutaj więcej nie zapowiada. I dobrze - otwarte romanse bez pomysłu są ostatnią rzeczą, jaką ten serial obecnie potrzebuje. Jedna z ostatnich scen 8. odcinka sugeruje wyznanie prawdy przez Winna. Plus tej rozmowy z Jimmym jest taki, że fotograf zaznaczył wyraźnie, iż on nie jest zainteresowany. Czasem mogliśmy sądzić inaczej po specyficznych spojrzeniach, więc dobrze, że to tak podkreślono. Problem w tym, że wyznanie Winna pewnie zakończy się w bardzo oczywisty i przewidywalny sposób, więc nie jestem przekonany, czy wprowadzenie tego ma sens. Sytuacja w siedzibie DEO jest o tyle ciekawa, że w końcu bohaterowie dostają swoje 5 minut bez Kary. Dzięki temu możemy zobaczyć, jak w starciu z pozaziemskim zbirem radzą sobie ludzie z bronią i umiejętnościami. Szczególne dobrze to działa w przypadku Alex, która pokazuje serce do walki, pomysłowość i niezłomność. Choć wiemy, że jej starania są skazane na porażkę, skutecznie podkreślono cechy tej postaci. Sprawa z Hankiem jest najjaśniejszym punktem 7. odcinka, bo dostajemy moment przełomowy, ważny i do tego dobrze rozegrany. Wyznanie przez Hanka jego prawdziwej tożsamości z opowieścią o tym, co się stało i jak przejął rolę prawdziwego Hanka, ma w sobie emocje. Dzięki temu poznanie prawdy o tym, że mamy do czynienia z Martian Manhunterem, działa należycie i daje porządną satysfakcję. Cały wątek tajemnicy Hanka można uznać za udany. Miejmy nadzieję, że scenarzyści mają pomysł na rozwój tej postaci. Człowieczeństwo pod wieloma względami jest tematem przewodnim w 7. odcinku. Pozbawienie Kary mocy okazuje się dobrym pomysłem, który pozwala pokazać pannę Danvers jako człowieka z emocjami, problemami i sercem. Brak Supergirl podczas kataklizmu jest czymś istotnym, bo każdy widzi, jak bardzo teraz byłaby potrzebna. Ma to też wpływ na Karę, która nie jest sobie w stanie z tym poradzić. Melissa Benoist ponownie nadaje swojej bohaterce wyrazistości i pozwala poczuć dylemat Kary, a nawet go zrozumieć. Dobrze to wszystko podsumowuje scena, w której namówiła bandytę do oddania broni, choć tak naprawdę mogła zginąć. Choć sama w sobie była ona banalna, emocje sprawiły, że zadziałała należycie. No url Hostile Takeover to finał jesieni, więc musiało być wybuchowo. Powrót Alury wprawdzie był oczekiwany, ale jej wykorzystanie w tym odcinku może się podobać. Nawet rzekłbym, że twórcy zrobili to lepiej, niż sądziłem. Z jednej strony mamy niezły pojedynek na ulicach miasta. Dobrze, że w tych momentach Supergirl pamięta o tym, iż mogą zginąć przypadkowi ludzie. Dobrze to wygląda jak na telewizyjny budżet. Zastanawia mnie w tym wszystkim, czy Alura przygotowała podstęp umyślnie, czy jednak miała nadzieję, że przekona Karę i ona do niej dołączy. Ten odcinek robi dobrze jedną rzecz: nadaje wyrazistości Alurze, dzięki której pojawiają się emocje. Teraz wiemy, że nie jest ona po prostu złoczyńcą wyglądającym jak matka Kary, ale osobą, którą z Karą łączy coś wyraźnego i emocjonalnego. Zwrot akcji związany z matką Kary, która nie jest takim aniołkiem, na jakiego ją malowano, okazuje się ważny dla rozwoju Kary Danvers. Po raz kolejny udaje się stworzyć emocjonalną scenę, w której Melissa Benoist pokazuje się z dobrej strony - ten moment, gdy wybuchowo stara się wyciągnąć od hologramu matki prawdę, działa odpowiednio. Widać, że twórcy mają dobre pomysły, ale po prostu mieszają je z nieudanymi. Cel Alury i jej żołnierzy jest szczytny, ale metody są złe. To sprawia, że mamy do czynienia z zupełnie innym czarnym charakterem niż w pozostałych serialach komiksowych. Jest tutaj dobra podstawa i potencjał na rozwój w coś interesującego i wyjątkowego, zwłaszcza że dobrze byłoby w końcu dowiedzieć się, jak oni chcą osiągnąć swoje cele, bo na razie ich działania są trochę chaotyczne. Nawet motyw odciągnięcia uwagi od Kary jest naciągany. Jak potem Alura chce się wydostać z więzienia? Co oni chcieli osiągnąć czymś takim? Końcowa walka jest nawet niezła, a cliffhanger - solidny. Widać tutaj możliwość rozwoju w dalszych odcinkach w 2016 roku. Dobrze, że twórcy dają Karze pole do popisu. Wątek zhakowania CatCo i problemów Cat Grant okazuje się ciekawą i ważną dla fabuły historią. Oczywiście prowadzenie tego wszystkiego jest trochę sztampowe, ale ma to dobre momenty, kiedy relacja Cat i Kary zaczyna dobrze się rozwijać. Teraz nawet śmiało można powiedzieć, że Cat ją lubi i szanuje. Akurat ta relacja jest jedną z lepiej rozwijanych w tym serialu (czego nie można powiedzieć o relacji Kary z jej przyjaciółmi czy siostrą). Odkrycie przez Cat prawdy o Karze jest niespodzianką, która ma w sobie potencjał. Na razie trudno powiedzieć, co z tego wyniknie, ale jest tutaj szansa na rozwój w ciekawym kierunku. ‌Supergirl zaserwowała zdecydowanie najlepsze odcinki, w których wyraźnie widać dobry rozwój fabuły, bohaterów i niektórych ich problemów. Jest coraz lepiej, Melissa Benoist nadal trzyma serial na poziomie, ale wciąż jest tu wiele do poprawy i rozwinięcia, by można było powiedzieć, że jest dobrze i należy zamówić 2. sezon. Ogląda się to naprawdę nieźle, ale czegoś ciągle brakuje.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj