Ostatnio w telewizji TVN dominowały praktycznie same seriale kryminalne. Stacja chyba zdała sobie sprawę, że zbyt mocno eksploatuje ten gatunek i zaczęła eksperymentować z innymi. Jakie jeszcze seriale cieszą się dużą popularnością? Medyczne i prawnicze. Nic więc dziwnego, że nowa produkcja łączy oba te gatunki. Tajemnica zawodowa opowiada historię Julii Żurawskiej (Magdalena Różczka), prawniczki, która porzuciła zawód, by opiekować się córkami i domem. Jej mężem jest znany i ceniony w środowisku lekarz Andrzej Żurawski (Cezary Pazura). Para od dłuższego czasu przeżywa kryzys. Julia podejrzewa męża o zdradę i by się przekonać, czy aby się nie myli, wynajmuje prywatnego detektywa Pawła Millera (Piotr Stramowski). Ten potwierdza obawy kobiety, przynosząc jej zdjęcia, na których Andrzej obściskuje się z Kingą Górską (Anna Dereszowska), pielęgniarką ze szpitala, w którym pracuje. W momencie gdy zdradzona żona chce się skonfrontować z mężem, ten zostaje zaatakowany w pracy przez nożownika oskarżającego go o śmierć żony. I tak wszystkie problemy muszą zejść na drugi plan. Rozpoczyna się walka o życie doktora, a także o jego dobre imię, bo napastnik postanawia w sądzie udowodnić, że jego zachowanie zostało sprowokowane przez błąd medyczny lekarza. I nie dość, że nie powinien być skazany za próbę zabójstwa, to jeszcze należy mu się odszkodowanie. Nagle wszyscy prawnicy odwracają się od Żurawskiego, a jedyną osobą, która zgadza się go bronić jest jego żona. Julia musi na chwilę ukryć swoją pogardę do męża, zakopać głęboko żywioną w sercu urazę, co nie będzie łatwe, ponieważ linia obrony przewiduje powołanie na świadka kochankę Andrzeja. Na szczęście ta rozprawa nie ciągnie się przez cały sezon, a jest tylko pretekstem do tego, by główna bohaterka powróciła do zawodu. Jest to dobre posunięcie, a i sprawy z jakimi będzie mierzyć się Julia będą różnorodne. Gdyby jeszcze scenarzyści potrafili dopracować tekst, to mielibyśmy do czynienia z bardzo solidną produkcją. Niestety, dialogi są tragiczne i kompletnie wyprane z emocji. Zwłaszcza jeśli chodzi o główny wątek fabuły, czyli zdradę małżeńską. Podczas licznych kłótni pomiędzy Różczką a Pazurą nie lecą iskry. Trudno uwierzyć, że mamy tu do czynienia z głęboko zranioną kobietą i małżonkiem starającym się jakoś z tej sytuacji się wyłgać. Jakość wygłaszanych przez bohaterów dialogów jest chyba najsłabszym ogniwem tej produkcji. Widać, że aktorzy nie czują teksów, które twórcy dla nich stworzyli, przez co je po prostu recytują, a nie mówią. Trochę jakby walczyli ze słowem, które przyszło im wypowiadać. Kompletnie niewykorzystana pozostaje również postać detektywa od zadań specjalnych granego przez Piotra Stramowskiego. Jego aktywność niestety w dużej mierze ogranicza się do wchodzenia i wychodzenia z auta. Wielka szkoda, bo potencjał zarówno tego bohatera jak i aktora jest o wiele większy. Nie znaczy to jednak, że w serialu nie ma dobrych ról, dla których warto po niego sięgnąć. Po raz kolejny świetną kreację serwuje nam Andrzej Zielinski, którego Mecenas Wiktor Bielski jest bardzo naturalny i kradnie każdą scenę, w której się pojawia. Podobnie jest z Tamara Arciuch, wcielającą się w Mecenas Monikę Litwin, która z miejsca wzbudza u widza ogromną niechęć i widać, że taki był zamiar scenarzystów, więc aktorka wywiązuje się z powierzonego zadania wzorowo. Z głównego trójkąta miłosnego najsłabiej wypada Różczka, choć nie jest to jej wina a bardziej twórców, którzy chyba nie do końca wiedzą jeszcze, w którą stronę chcą poprowadzić tę postać. Czy ma to być urażona, porzucona kobieta, której świat się zawalił, czy może osoba, która właśnie dzięki powrocie do pracy odzyskała wiarę we własne siły i pewność siebie. A może zdrada męża daje jej szansę na otworzenie się na innych mężczyzn w swoim życiu i poczucie się znów atrakcyjną. Zmiksowanie tego wszystkiego naraz po prostu nie wychodzi, przez co trudno nam jest kibicować Julii, bo jest ona bardzo nienaturalna. Dużo lepiej wypada Cezary Pazura, którego motywacje są nam powoli odkrywane, czy Anna Dereszowska jako kochanka chcąca, by mężczyzna, z którym jest od dwóch lat w końcu określił się w stosunku do ich wspólnej przyszłości.  
TVN
Scenarzyści zbytnio skupili się na wątkach obyczajowych bohaterów, po łebkach traktując stronę prawną tego serialu, a to moim zdaniem błąd, bo to ona akurat do tej produkcji powinna przyciągać. Sceny na sali sądowej są krótkie i kompletnie pozbawione emocji, a gdyby je bardziej dopracować, jak choćby w Prawie Agaty, widzowie na pewno by to bardziej docenili. Nie wiem też dlaczego wszystkie rozprawy rozgrywają się cały czas w jednej i tej samej sali sądowej, jakby w całym gmachu nie było innych. Rozumiem, że produkcja nie miała wielu pomieszczeń do dyspozycji, ale naprawdę uważam, że przemeblowanie sali czy drobne zmiany w jej wyglądzie nie są czymś bardzo trudnym. Oczywiście zdarzają się lepiej napisane odcinki, jak choćby 6. opowiadający o dziewczynce sądzącej się z rodzicami, którzy uniemożliwiają jej przeszczep serca, na który tak długo czekała, ponieważ boją się, że jej obecny stan zdrowia doprowadzi do jej śmierci na stole operacyjnym. W tym przypadku zarówno autorzy scenariusza, jak i aktorzy i reżyser potrafili wejść na ten poziom emocji, który u niektórych widzów wywoła wzruszenie. I o to chodzi w takich serialach: o emocje, walkę z czasem, wygrywanie walk, które wydają się nie do wygrania i przegrywaniu tych, które wydają się banalne. Zaskakiwaniu widza orzeczeniami sądu czy znaleziskami oskarżenia lub obrońców. Niestety, tego w Tajemnicy zawodowej jest bardzo mało. Nowa produkcja TVN niestety na razie nie spełnia pokładanych w niej nadziei, choć nie jest też serialem bez szans na poprawę. Potencjał jest, pytanie tylko czy scenarzyści są w stanie to wykorzystać. Bo aktorzy, co już kilka razy w tym serialu pokazali, na pewno potrafią i tylko na to czekają.   
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj