Wiktor Bater. Fakty. Po tym należało wstawić dowolne miejsce na ziemi, gdzie coś się działo. Wciąż mi brzmi w głowie jego głos dobiegający z ekranu telewizora.  Wiktor Bater był tam, gdzie dział się jakiś dramat, ludzie doświadczali wielkich tragedii, działo się niewyobrażalne zło. Dla przypomnienia można wspomnieć, że relacjonował masakrę w Biesłanie, jako pierwszy także podał do publicznej wiadomości w polskiej telewizji informację o katastrofie smoleńskiej. Oczywiście to tylko wierzchołek góry lodowej. O tym, że dziennikarstwo wojenne wiąże się z niewyobrażalnym obciążeniem psychicznym zaczęto głośno mówić chyba dopiero, gdy zaczęły wychodzić książki Wojciecha Jagielskiego i jego żony. Kiedy przewracałam kolejne kartki w Wesołym rajskim ptaku rósł mój podziw dla osoby Wiktora Batera. Książka jest niezwykła. Jej zawartość to zapis rozmów z dziennikarzem, ale nie tylko. Autorzy zamieszczają wybrane artykuły, które Bater drukował w gazetach takich jak Życie czy Wprost, jest trochę wspomnień i zdjęć. Jak to można zakwalifikować? Długo się zastanawiałam. Koniec końców w moim osobistym rankingu zakwalifikowałam to jako epitafium. Najpiękniejsze z pięknych, jakie koledze mogli wystawić koledzy po fachu. Dobrze, zrobiło się dość łzawo. Skupmy się na tym, co przez tę książkę przekazano. Przede wszystkim Wiktor Bater jawi się nam już od czasów młodości jako postać co najmniej nietuzinkowa. W zapisie rozmowy mamy ukazane, jak kształtował się jako dziennikarz i jak doszło do tego, że znalazł się w miejscu, w którym się znalazł. Wszystko napisane jest przepięknym stylem, który sprawia, że książkę po prostu się chłonie. Oprócz swojej historii przekazuje nam także to, jak kształtowała się scena dziennikarska pod koniec lat 90. Dla mnie absolutnym hitem jest to, że autorzy nie ograniczyli się jedynie do sypania nazwiskami, które dla części czytelników, zwłaszcza tych przed 40 mogą brzmieć nieco obco. W Wesołym rajskim ptaku znajdziemy obszerne przypisy, które, bądźmy szczerzy, mogłyby konkurować z niejedną pracą doktorską, ale przecież o to właśnie chodzi… Żeby przekazać wiedzę, żeby przypomnieć czytelnikom, kim byli, jakie były ich losy. Podobnie jest z postaciami, które zapisały się w historii lub o których słyszeliśmy z ekranów telewizorów podczas dziennika telewizyjnego.
Źródło: Marginesy
Oczami Wiktora Batera patrzymy na Rosję w dobie przemian, obserwujemy to, jak zmieniała się od Jelcyna do przejęcia władzy przez Władimira Putina. Pisząc o przeszłości, Bater wyjaśnia nam pewne mechanizmy, które możemy dzisiaj śledzić. Kiedy czytamy o konfliktach końca lat 90., widzimy, jak wielkim erudytą był Bater, a także z jak niespotykaną empatią patrzył na to, co się dzieje wokół niego. Być może dlatego zapłacił za swój trud najwyższą cenę.
Nie jest to książka łatwa. To gorzka refleksja nad ludzkością i mechanizmami rządzącymi współczesną polityką. Po tę książkę trzeba sięgnąć. Trzeba ją przeczytać. Nie zapomnieć o tym, co chciał powiedzieć Wiktor Bater.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj