W Wychowanych przez wilki Matka ranna po starciu z Marcusem postanawia się wyleczyć. Jednak w czasie badania odkrywa, że nosi w sobie pewien guz. Jego prawdziwe przeznaczenie stawia do góry nogami jej historię. Dzieci oraz Sue widząc jak Marcus popada coraz bardziej w obłęd, postanawiają uciec. Nie wszystko idzie po ich myśli i wkrótce ich droga skrzyżuje się z Matką oraz Tempest. Ta ostatnia spotyka swojego gwałciciela. Dziewczyna pragnie krwawej zemsty na swoim oprawcy, jednak Matka wymyśla dla przestępcy inne zastosowanie.  Muszę przyznać, że pomysł, aby Matka, android, zaszła w ciążę w symulacji, to naprawdę oryginalna myśl zaszczepiona w serialu przez scenarzystów. To świeże podejście w gatunku sci-fi, którego chyba nie widziałem do tej pory w żadnej produkcji z tego terytorium. Widać, że twórcy wiedzą, co robią i pieczołowicie, z ogromną estymą dla historii i samego gatunku, w którego ramach się poruszają, rozwijają poszczególne wątki. I ten Matki poszedł w tych odcinkach w bardzo zaskakującym, ale i przeciekawym kierunku, którego się nie spodziewałem. Dziecko, które rośnie w brzuchu Matki, ten element fabuły, bardzo pogłębił tę emocjonalną, prawdziwie ludzką stronę androida. Twórcy w inteligentny sposób podejmują się tak mocno filozoficznego tematu dotyczącego samoświadomości i tej granicy, w której zaprogramowana maszyna wykazuje się wielkim człowieczeństwem i uczuciami. I ten ludzki czynnik działań wybrzmiał w tych odcinkach w wątku Matki naprawdę świetnie. Jeszcze do tej pory nie pochwaliłem Amandy Collin za jej kreację, ale co się odwlecze, to nie uciecze. Aktorka najlepiej czuje się w tym stonowanym, czułym obliczu Matki i w tych odcinkach za pomocą niewielu środków wyrazu dała poznać się z najlepszej strony, czego dokonuje na przestrzeni całego sezonu. Interesująco zapowiada się również wątek relacji androida z Sue, ponieważ panie stały się sojuszniczkami. Bardzo dobrze zestawiono te dwa rodzaje matczynej miłości u bohaterek, tworząc pomost, który je połączył, znajdując dla nich wspólny mianownik.
HBO Max
Całkiem nieźle prezentował się w tych odcinkach aspekt fabuły dotyczący Marcusa. Dobrze poprowadzono jego przemianę w tego już kompletnie oddanego religijnego fanatyka, zaślepionego na inne sprawy wokół. Jednak uważam, że ten wątek nie byłby taki dobry, gdyby nie kreacja Travisa Fimmela. Aktor potrafił doskonale oddać tę szaleńczą metamorfozę swojego bohatera, który na początku wydawał się tą dobrą postacią, jednak w tym wypadku bliżej mu do psychopatycznego antagonisty. I to widać, że Fimmel bardzo dobrze bawi się swoją rolą, dużą frajdę sprawia mu odkrywanie tej mrocznej, okropnej strony Marcusa. Aktor potrafi się dobrze zagłębić w ten obłęd jego postaci i oddać go na ekranie, przez co można się w pewnych momentach naprawdę wystraszyć kreowanego przez niego już teraz antagonisty. W cliffhangerze na końcu 9. odcinka zostaje on otruty przez Luciusa i zostawiony przez swoich ludzi na śmierć, jednak myślę, że tak ważny bohater musi przetrwać i zwalczyć tę przeszkodę. Coś czuję, że Fimmel w finale pokaże nam piękny, psychopatyczny szał z jeszcze większą mocą niż dotychczas.  Bardzo dobrze, że w tych odcinkach młodzi aktorzy, właściwie każdy z tych nieletnich bohaterów, dostał swoje pięć minut, aby się wykazać. Nawet tak niewykorzystywana postać jak Holly w końcu mogła jakoś wybrzmieć na ekranie i pokazać swój heroizm. Za to chwała scenarzystom. Jednak najbardziej podobały mi się wątki Tempest i Huntera. Pierwszej z nich za to, że zdecydowano się skonfrontować młodą bohaterkę z jej ogromną traumą i ta wyszła z niej obronną ręką, choć nie bez uszczerbku na psychice. Jej starcie, w którym udało jej się zabić człowieka, który ją zgwałcił było zwieńczeniem udanej narracji postaci, która jeszcze ma spory potencjał na finał i kolejny sezon. Natomiast w końcu Hunter został ukazany jako ta inteligentna i silna osoba, która chce działać, a nie jak w większości do tej pory jako trzymający się najprostszych rozwiązań chłopiec, który boi się wyjść przed szereg. Tutaj jego wątek, w którym przeprogramowuje na stary tryb Ojca i razem z nim ucieka, naprawdę mi się podobał i przywrócił mi nadzieję na to, że coś ciekawego można zrobić z tą postacią.  Nowe odcinki Wychowanych przez wilki popychają fabułę w bardzo interesującym kierunku, przez co nie mogę się doczekać, co przygotowali twórcy w finale serii. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj