Jeśli nie macie planów na tegoroczne wakacje, to możecie razem z bohaterami najnowszej powieści Wojciecha Chmielarza wybrać się do upalnej Chorwacji. Widoki będą nieziemskie, woda ciepła i przejrzysta, a pogoda lepsza niż nad Bałtykiem. Zła wiadomość jest taka, że... ktoś ginie.
Pierwsze zagraniczne wakacje z dzieckiem to zarówno wielkie przeżycie, jak i wyzwanie. W czasie takich wyjazdów nie ma mowy o spontaniczności. Wszystko musi być zaplanowane i dopięte na ostatni guzik. Na szczęście Daria to mistrzyni organizacji. Pakując walizki dla męża i syna, przewidziała chyba wszystkie możliwe scenariusze. No może prawie wszystkie... Pierwszym zaskoczeniem okazała się szalona autostopowiczka, która tuż przed miejscem docelowym praktycznie wyskoczyła pod koła ich samochodu, byleby tylko wymusić podwózkę. Drugą niespodzianką okazał się fakt, że ta młodziutka Szwedka wraz z dużo starszym od siebie mężem wynajmują sąsiedni apartament. Od czasu tego niewinnego spotkania sympatyczni sąsiedzi staną się praktycznie motywem przewodnim chorwackich wakacji Darii, jej męża Marka i czteroletniego syna Antka. Młoda Szwedka będzie kusić wdziękami, a jej mąż doświadczeniem i pewnością siebie. Oboje zyskają na atrakcyjności, gdy okaże się, że Marek kilka dni urlopu postanowi poświęcić pracy. Daria w roli znudzonej Matki Polki stanie się wyjątkowo łatwym kąskiem dla lubiących eksperymentować Szwedów. Jak daleko zdoła się posunąć, by nareszcie przeżyć coś nadzwyczajnego? Ile będzie w stanie poświęcić dla z pozoru błahej, wakacyjnej przygody? Podobno urlop, zwłaszcza ten zagraniczny, rządzi się swoimi prawami. Jest to jedna z niewielu okazji do zbadania nowych terenów, odkrycia swoich prawdziwych fascynacji. Jednak wszystko w życiu ma swoje konsekwencje. A to, co się wydarzyło w Chorwacji, niekoniecznie zostaje w Chorwacji.
Przyznam otwarcie, że Wojciech Chmielarz to mój autor – pewniak! Sięgając po jego książki, wiem, że mogę się spodziewać praktycznie samych pozytywnych wrażeń. Uwielbiam tworzone przez niego światy – zarówno fantastyczne, jak i kryminalne. Niby wiem, że w większości historii tuż przed końcem czeka mnie totalne zaskoczenie, ale i tak praktycznie za każdym razem daję się zwieść pozorom. Chmielarz jest moim zdaniem jednym z lepszych twórców thrillerów psychologicznych w naszym kraju. Napisani przez niego bohaterowie są przekonujący, a ich rozterki i emocje często tłumaczą nawet najbardziej nielogiczne zachowania. Podsumowując – bardzo lubię twórczość Wojciecha Chmielarza i z przyjemnością przeczytałam większość jego książek. Jednak Za granicą, jak dla mnie, stanowi dość solidną rysę na tym nienagannym wizerunku. Uważam, że najnowsza pozycja autora być może nie zrobiłaby na mnie aż tak złego wrażenia, gdyby jego poprzednie dzieła nie zawiesiły poprzeczki naprawdę wysoko. Wydaje mi się, że jako wierna i zdeklarowana fanka miałam prawo po chorwackiej przygodzie spodziewać się znacznie, znacznie więcej. Tymczasem otrzymałam dziwacznie skonstruowaną fabułę, niewzbudzających sympatii bohaterów i rozczarowujące zakończenie. Nie wykluczam jednak, że ktoś, kto za sprawą tej książki pierwszy raz zetknie się z Wojciechem Chmielarzem, nie będzie aż tak surowy w swoich osądach.
Mimo ogólnego rozczarowania nie mogę nie docenić co najmniej kilku elementów, które jednak zachęcają do spędzenia wakacji z Darią, Markiem i ich synkiem Antkiem (a może raczej z Darią i dwójką sympatycznych Szwedów...). Przede wszystkim Wojciech Chmielarz naprawdę potrafi pisać. Za granicą czyta się przyjemnie, szybko i bez znudzenia. Narracja autora ma specyficzny rytm, w który łatwo się wciągnąć i od którego trudno się oderwać. Nie miałam przyjemności czytać tej książki na plaży lub przy hotelowym basenie, ale wyobrażam sobie, że nie stanowiłoby to żadnego problemu. Styl autora pochłania bez reszty, więc nie trzeba się przejmować zbyt głośno bawiącymi się dziećmi lub nieprzypadającą do gustu muzyką puszczaną przez współplażujących. Kolejnym plusem Za granicą jest przyjemny, wakacyjny klimat. Jeśli w tym roku urlop omija Was szerokim łukiem, to jego namiastkę znajdziecie w powieści Chmielarza. Chorwacja to rzeczywiście przyjemne miejsce na odpoczynek, a autor miał okazję przekonać się o tym osobiście, co ewidentnie czuć w trakcie lektury. Jak już wspomniałam, widoki są nieziemskie, a te widziane oczami wyobraźni być może nawet jeszcze lepsze od rzeczywistych. Sama fabuła, a zwłaszcza zakończenie, pozostawiają spory niedosyt, ale mimo wszystko nie można odmówić autorowi stworzenia nagłego zwrotu akcji. W tym elemencie Chmielarz jest wierny swojej tradycji i na wiele sposobów stara się wyprowadzić czytelnika w pole. Bez względu na wszystko, jest to ciekawa zagadka do rozwiązania i okazja do sprawdzenia swojej własnej przebiegłości.
Za granicą nie ma zbyt wielu szans na uzyskanie tytułu książki roku (czy nawet książki wakacji) w moim osobistym rankingu. Czułabym się jednak nie w porządku, gdybym wskazała same niedociągnięcia. Najnowsza powieść Chmielarza nie jest wcale taka najgorsza. Blado wypada jedynie w porównaniu z dotychczasowym dorobkiem twórcy. Nie polecam jej zatem fanom Żmijowiska czy Wyrwy. Zwolennikom cyklu z Mortką lub Wolskim również odradzam. Na chorwackie wakacje mogę z przekonaniem wysłać tych, którzy szukają czegoś lekkiego, a wciągającego, i którzy dopiero chcą zacząć swoją przygodę z Wojciechem Chmielarzem. Gwarantuję Wam, że Za granicą będzie idealnym przedsmakiem tego, co Was czeka dalej.