Kapitalny siódmy odcinek Zadzwoń do Saula zakończył się szokującym cliffhangerem, w którym Lalo zastrzelił Howarda na oczach Jimmy’ego i Kim. Jednak na dalszy ciąg widzowie musieli poczekać kilka tygodni. Cierpliwość została wynagrodzona znakomitym epizodem, który diametralnie różnił się od poprzedniego. Tym razem nikomu nie było do śmiechu, a do tego panowała gęsta atmosfera. Serial nabrał ogromnej powagi i ciężkości, a sama historia stała się mroczna. Jedynie w otwierającej scenie nie panował mrok. Plaża, szumiące morze i fale mogły działać uspokajająco, ale szybko okazało się, że pokazano nam miejsce, w którym Howard stracił życie. Łatwo było wyciągnąć przygnębiające wnioski, co zdarza się niezwykle rzadko w tego typu scenach w Zadzwoń do Saula. Tym razem tajemnica tkwiła w przebiegu wydarzeń, które doprowadziły do tego stanu rzeczy. Jednak najważniejsze, że mimo tej odmiany poziom zainteresowania wciąż był wysoki. Akcja rozpoczęła się dokładnie w tym samym miejscu, w którym zakończyła się w poprzednim odcinku. Przestraszeni Jimmy i Kim zostali uspokojeni przez Lalo, który zupełnie nieprzejęty dokonanym morderstwem wyznaczył Saulowi misję zabicia Fringa. Prawnikowi udało się wynegocjować, żeby to jego żona udała się do domu Gustava. O ile Jimmy zachował zimną krew, a Lalo w swoim stylu luzacko podszedł do całej sprawy, to w przypadku Kim zobaczyliśmy jej zupełnie inne oblicze. Była przerażona i spanikowana. Rhea Seehorn nie do końca dobrze oddała te emocje. Zbyt usilnie starała się je podkreślić. Z drugiej strony można to też uznać za oznakę większego autentyzmu. Na szczęście w kolejnych scenach, gdy Kim zmierzała do rezydencji Fringa, Seehorn poradziła sobie znakomicie. W połączeniu z upiorną muzyką w tle i kilkoma świetnymi ujęciami to wydarzenie niezwykle trzymało w napięciu. I co zaskakujące – wygląda na to, że postać była gotowa zamordować Gusa, czego raczej byśmy się po niej nie spodziewali.
fot. AMC
+20 więcej
Kim została powstrzymana, a później przesłuchana przez Mike’a. Twórcy wpletli w tę całą napiętą sytuację mały żarcik, gdy bohaterka wskazała na ciemnoskórego ochroniarza, którego według niej miała zastrzelić. Ta nieco humorystyczna, ale uzasadniona pomyłka rozpoczęła nową, pasjonującą rozgrywkę między Lalo a Gusem. Bohaterowie niczym szachiści przewidywali swoje kolejne ruchy, aż do krwawej konfrontacji w podziemiach pralni, a zarazem przyszłego laboratorium metamfetaminy. Los Fringa był nam znany z Breaking Bad, więc tak naprawdę intrygowało to, czy Eduardo Salamanca wyjdzie cało z tego pojedynku. Ostatecznie to przygotowany na atak Gustavo śmiertelnie postrzelił Lalo, który się wykrwawił. Cała scena na placu budowy trzymała w napięciu. A ciemność, która zapanowała podczas strzelaniny, dodawała dreszczyku emocji, że aż wstrzymywało się oddech w oczekiwaniu na jej rezultat. Tony Dalton i Giancarlo Esposito byli jak zwykle wspaniali w swoich rolach, dzięki czemu ta ostateczna konfrontacja przebiegła w tak satysfakcjonujący sposób. Mimo że Fring został ranny, to nie zapomniał o swoich obowiązkach w restauracji. Twórcy naprawdę dbają o każdy szczegół historii. To imponuje. Dlatego też tak ważne było dokładne wytłumaczenie przez Mike’a, jak mają teraz postąpić Jimmy i Kim w sprawie Howarda. Przypominało to nieco rozmowę, gdy Ehrmantraut przyszedł do Jessego, gdy umarła Jane, co również zbliża nas do Breaking Bad. W końcu też pełna strachu wypowiedź Saula z tego flagowego serialu, gdy po raz pierwszy wspomniał o Lalo, próbując zwalić winę na Nacho, nabrała sensu. Twórcy wykonali doskonałą robotę, aby fabuły obu seriali idealnie ze sobą spiąć. Końcówka odcinka była niezwykle smutna. Ciała Howarda i Lalo trafiły do jednego grobu w miejscu przyszłego laboratorium. Najbardziej szkoda było Hamlina, który nie zasłużył na taki los, aby spocząć obok kryminalisty, a oficjalna wersja śmierci ma się nijak do rzeczywistości. To był przykry obrazek, ale z drugiej strony serial godnie pożegnał obie postacie. Ósmy odcinek Zadzwoń do Saula przyniósł nie mniej emocji niż poprzedni. Oglądało się go z dużą uwagą i zaangażowaniem od początku do końca. Serial znalazł się na ostatniej prostej. Jeszcze kilka kwestii zostało do wyjaśnienia, w tym historia Kim. Może w końcu fabuła skupi się na tytułowym bohaterze, ponieważ znowu osunął się on nieco w cień przy natłoku pobocznych, ale przynajmniej ekscytujących wątków. Miejmy nadzieję, że jeszcze poczujemy podobne emocje, co w tych dwóch ostatnich odcinkach!
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj