Po sprawdzeniu dema jestem pewien. Ta gra będzie hitem!
Muzyczna gra akcji Dead by Disco z miejsca przykuwa uwagę atrakcyjną oprawą i świetnym, wciągającym pomysłem na rozgrywkę. Demo pokazuje, że Brain Jar Games ma szansę stworzyć coś wyjątkowego. Fundament jest naprawdę solidny!
Są gry, które potrzebują zaledwie kilku sekund, by przykuć naszą uwagę. Od jakiegoś czasu w mediach społecznościowych – zwłaszcza na Instagramie i TikToku – regularnie trafiałem na wyjątkowo barwne fragmenty rozgrywki z rytmicznego Dead as Disco. Gdy tylko zobaczyłem, że demo jest już dostępne publicznie na Steamie, postanowiłem dać mu szansę.
Studio Brain Jar Games postawiło na prosty, ale jednocześnie bardzo ciekawy i grywalny pomysł – połączenie elementów gier rytmicznych, takich jak Guitar Hero czy Rock Band, z klasyczną chodzoną bijatyką (lub jak kto woli - beat’em upem). Coś podobnego zaprezentowało w 2023 roku Tango Gameworks w Hi-Fi Rush, jednak tam system walki przypominał bardziej Bayonettę czy Devil May Cry. W przypadku Dead as Disco mamy raczej do czynienia z czymś bliższym serii Batman: Arkham od Rocksteady, choć wzbogaconym o muzyczny twist – wszystkie pojedynki toczą się w rytm utworów grających w tle.
Do dyspozycji gracza oddano podstawowe ataki, blok, uniki, szybkie kombinacje dostępne po napełnieniu paska energii oraz efektowne ciosy kończące. Choć system walki nie jest szczególnie rozbudowany, w połączeniu z elementami rytmicznymi działa naprawdę dobrze. Ze zwiastunów wynika również, że w pełnej wersji gry pojawi się drzewko umiejętności i inne mechaniki rozwijające rozgrywkę, takie jak na przykład atak dystansowy, którego w demie sprawdzić się nie da.
Samo demo Dead as Disco sprawia początkowo wrażenie dość skromnego. Po krótkim wprowadzeniu przedstawiającym głównego bohatera, Charliego Disco, który wygląda jak mieszanka Travisa Touchdowna (znanego z serii No More Heroes) z Bruce'em Lee, trafiamy do menu, z którego możemy uruchomić fragment jednego z poziomów oraz tryb o nazwie Infinite Disco. Już pierwszy etap, któremu towarzyszy dynamiczny utwór Maniac, zaskakuje różnorodnością. Walczymy między innymi na torach kolejowych, gdzie przejeżdżające pociągi mogą potrącić zarówno nas, jak i przeciwników. W pewnym momencie akcja przenosi się do wnętrza wagonu, a kamera zmienia perspektywę, co dodatkowo urozmaica rozgrywkę. Szkoda tylko, że poziom kończy się w potencjalnie najciekawszym momencie. Ten klasyczny cliffhanger okazał się jednak nad wyraz skuteczny, bo rozbudził apetyt na więcej.
Najlepszą częścią dema okazuje się jednak tryb Infinite Disco. Jak sama nazwa wskazuje, to "nieskończony" tryb pozbawiony sztywnych ograniczeń. Możemy w nim wybrać jeden z dostępnych utworów, a nawet... zaimportować własne piosenki! Wystarczy wskazać plik MP3 lub WAV z dysku oraz ustawić tempo utworu, w czym pomaga proste narzędzie. Proces konfiguracji jest intuicyjny i szybki, a zaraz po nim możemy rzucić się w wir walki przy dźwiękach ulubionych kawałków. Mam wrażenie, że ten element może okazać się kluczowy dla sukcesu gry. W przypadku tytułów rytmicznych ścieżka dźwiękowa często decyduje o tym, czy gracz zostanie z daną produkcją na dłużej. Tutaj zaś regrywalność jest potencjalnie nieskończona.
Twórcy z Brain Jar Games już na tym etapie udowodnili, że wiedzą, jak stworzyć potencjalny przebój. Co więcej, wydają się świadomi możliwych potknięć i potrafią ich unikać. Doskonałym tego przykładem jest wyraźne rozdzielenie gry na dwie części: z jednej strony gracze mogą wgrywać własne utwory, co otwiera przed nimi ogromne możliwości, a z drugiej — zadbano o zróżnicowaną listę mniej znanych piosenek, bezpiecznych dla streamerów i wolnych od ryzyka banów czy ograniczania zasięgów z powodu naruszeń praw autorskich.
Dead as Disco, choć w wersji demo oferuje dość skromną zawartość, już teraz potrafi dostarczyć sporo frajdy i wywołać uśmiech na twarzy. Próbna wersja pokazuje ogromny potencjał drzemiący w tym na pozór nietypowym połączeniu gatunków. Zabawa jest lekka, przyjemna, a przy tym bardzo efektowna. Jeśli twórcy z Brain Jar Games utrzymają ten kierunek w pełnej wersji, dodadzą więcej poziomów i kilka dodatkowych mechanik, może z tego wyjść prawdziwy hit. Szanse na to wydają się całkiem spore – zwłaszcza że na ten moment nie podano nawet przybliżonej daty premiery. To z kolei sugeruje, że deweloperów nie gonią terminy. Mogą spokojnie pracować nad swoim dziełem i wziąć do serca głosy graczy, którzy zapoznali się z demem – zarówno te entuzjastyczne, jak i bardziej krytyczne.

