Finał serialu "Revenge" jest odcinkiem totalnie pozbawionym ikry. Nie ma tu żadnej mowy o emocjach, napięciu i jakiejś podniosłej atmosferze, że to wszystko kieruje się do jakiejś konkluzji. Zamiast tego dostajemy banał poganiany banałem, absurdalne i zarazem okropnie proste zachowania bohaterów oraz niepotrzebne potoki łez. Wrażenie nie jest dobre, bo odcinek nie wciąga, a zakończenie nie oferuje żadnej satysfakcji. Mam ogromny problem z decyzjami twórców odnośnie ostatecznej konfrontacji z Victorią Grayson, która w pewnym momencie miała potencjał na coś więcej, zwłaszcza gdy w grę weszło powiedzenie Konfucjusza o tym, że jak wyruszasz na zemstę, wykop sobie dwa groby, którym to cały serial się rozpoczynał. Moment, w którym Amanda i Victoria leżą w kałuży własnej krwi, mógłby być perfekcyjnym zakończeniem serialu i zarazem jego mocnym przesłaniem. [video-browser playlist="698190" suggest=""] Kiedy jednak dowiadujemy się chwilę później o decyzji scenarzystów, czyli uratowaniu Amandy, można jedynie parsknąć śmiechem i pokręcić głową z niedowierzania. Co prawda potwierdzono, że serca Victorii nie dostała, a sugestia z tym związana ma być jedynie koszmarem bohaterki, ale nie da się ukryć, że to nie działa. Problem w tym, że sam odcinek wyraźnie sugeruje przeszczep serca od Victorii, a teraz jest to dementowane? Jest to podejrzane, a sam motyw jest tak bzdurny, że trudno tak naprawdę to opisać. Sam fakt, że Amanda przeżyła, nie jest dobrym rozwiązaniem, bo scenarzyści sami sobie przeczą, rozpoczynając tę podróż od przysłowia Konfucjusza i odzierając finał z jakiejkolwiek dramaturgi oraz sensu. Gdyby na koniec Jack sam jechał na rejs, wspominając Amandę i dodając do tego jakiś górnolotne hasło na temat zła zemsty, efekt byłby lepszy, a tak dostajemy mdły finał. I takim sposobem zamiast odczuć po 4 sezonach jakąś satysfakcję i radość z sukcesu Amandy aka Emily mogę jedynie poczuć niesmak z powodu tego, co twórcy zrobili. To finał 3. sezonu powinien być zakończeniem serialu, o czym nawet w tamtej recenzji wspominałem, bo był genialnym zwieńczeniem całej zemsty na Graysonach. Kulminacyjny sezon okazał się robiony na siłę, kompletnie niepotrzebny i pogrążający serial, który mógł, a nawet powinien być czymś o wiele lepszym. Czytaj również: „Zemsta” – Sunil Nayar opowiada o wydarzeniach z finału serialu i szansach na spin-off "Revenge" zaczęła się przyzwoicie, oferując dobrą zabawę konwencją opery mydlanej z zemstą na pierwszym planie. Potem twórcy pogubili się kompletnie i z czegoś, co mogło być niezłym serialem, do którego można było wrócić, zrobiono produkcję, o której lepiej zapomnieć. Pomimo zamkniętego zakończenia lepiej nie zaczynać z nią przygody.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj