"Gąska" to komediowa opowieść w duchu feel good o grupie pracowników franczyzowego supermarketu działającego na przedmieściach typowego polskiego miasta. Sklep należy do ekscentrycznego lokalnego przedsiębiorcy - Włodka (Tomasz Kot), zafascynowanego Ameryką i wszystkim, co amerykańskie. Biznesowymi i życiowymi idolami Włodka są Elon Musk i Mark Zuckerberg. Cytując swoich mistrzów, Włodek próbuje zarządzać zespołem pracowników, udowadniając, że w grupie wszystko jest łatwiejsze, a przynajmniej zabawniejsze. Podana w lekkim tonie produkcja zawiera historie i momenty, które są zakorzenione w realiach życia w Polsce. Widzowie rozpoznają w niej postacie, które znają z własnego podwórka, a w samej fabule nie zabraknie nawiązań do popkultury, jak również odniesień do ważnych współcześnie tematów społecznych.
Aktorzy:
Tomasz KotPremiera (Świat):
29 listopada 2024Kraj produkcji:
PolskaGatunek:
Komedia
Trailery i materiały wideo
Gąska - trailer
Najnowsza recenzja redakcji
Nie da się ukryć, że Polacy uwielbiają seriale satyryczne – to widać po głośnym sukcesie serialu 1670 na Netfliksie oraz polskiej wersji Biura (Canal+ niedawno ogłosił już 5. sezon The Office PL). To właśnie skłoniło Macieja Buchwalda oraz Jakuba Rużyłłę do eksplorowania komediowego gatunku, który przebija czwartą ścianę i czerpie inspiracje z zagranicznych wzorców. Debiut Gąski na platformie streamingowej Prime Video udowadnia, że historia lubi się powtarzać. Produkcja, przypominająca widzom Superstore z Americą Ferrerą, wzbudziła mieszane reakcje. Pierwsze materiały promocyjne spotkały się z negatywnym odbiorem, jednak pierwszy sezon polskiego The Office też był krytykowany przed premierą. Ostatecznie wyszło to Kropliczance na dobre. Czy podobnie będzie z Gąską?
Produkcja opowiada o pracownikach franczyzowego supermarketu, działającego na przedmieściach miasta – tylko na naszym polskim podwórku. Sklepem zarządza Włodek (Tomasz Kot), ekscentryczny przedsiębiorca usiłujący ziścić swój amerykański sen. Jak na typowego szefa przystało, uważa media społecznościowe za błahostkę, więc nieudolnie próbuje nagrywać krótkie filmiki, przyjmując postawę motywacyjnego coacha. Zresztą w podobny sposób – cytując swoich idoli, czyli Elona Muska czy Marka Zuckerberga – próbuje inspirować pracowników. Jego "rewolucyjne" pomysły często muszą temperować kobiety – żona (Malgorzata Socha) oraz kierowniczka z piekła rodem (Magdalena Koleśnik), która średnio co odcinek musi wzywać centralę na pomoc.
Sam zespół sklepu to mieszanka wybuchowa wypełniona równie przerysowanymi postaciami. Mamy nieszkodliwą gadułę (Julia Rosnowska), przesadnie miłego Marka (Mikołaj Śliwa), serdeczną Ukrainkę (Tatiana Vashniewska), ochroniarza z kryminalną przeszłością (Janusz Chabior) oraz fana teorii spiskowych (Mariusz Urbaniec).
Tymczasem jedną ze świeżo upieczonych pracowniczek jest 24-letnia Lena (Aleksandra Grabowska), była redaktorka portalu plotkarskiego, która musi poradzić sobie w nowej rzeczywistości (i spłaceniem kredytu). Chociaż stara się robić detoks od Internetu, świat celebrytów nigdy jej nie opuścił – dlatego w każdym odcinku dziewczyna może liczyć na rady od tych najbardziej klikalnych nazwisk. To ciekawy i świeży pomysł na cameo, które z każdym odcinkiem wywołują coraz większy uśmiech. I właściwie tyle mogę na ten temat powiedzieć. Nie warto spoilerować, kto gościnnie występuje w Gąsce – niektórzy mogą Was naprawdę zaskoczyć. Poza pewnym wyjątkiem celebryci są wyłącznie wytworem wyobraźni Leny. Zabrakło mi pomysłu, który nieco szybciej wyrwałby nas z tego schematu. Czegoś w stylu humorystycznej sceny z Piotrem Gąsowskim jako głosem lecącym z głośników sklepu.
Z pewnością widzowie nadal będą dostrzegać elementy współgrające z Superstore, ale ja w trakcie oglądania czułam podobieństwo do amerykańskiego Biura. Swoim odrealnionym podejściem do biznesu Włodek czasami przypominał mi Michaela Scotta – tylko jeszcze bardziej memicznego. Obaj panowie postrzegali swoją firmę jako patchworkową rodzinkę, która stanie murem za każdego z jej członków, gdy zajdzie taka potrzeba. Faktycznie jest pewien moment, w którym zespół jednoczy się, by pomóc pracowniczce w kryzysowej sytuacji. Podobnie jest z wątkami sercowymi – fani formatu odnajdą Dwighta i Angelę w romansie sympatycznego ochroniarza z Lubą. Natomiast skomplikowane uczucie łączące Lenę i Marka przypomina relację Jima i Pam z pierwszych sezonów The Office.
Fani gatunku dostrzegą elementy, za które te produkcje są szczególnie chwalone. Choć perypetie supermarketu zostają podane w karykaturalnej rzeczywistości, humor Gąski trafia w sedno współczesnych absurdów. Dlatego tym razem reżyserzy mogli pobawić się z koncepcją sztucznej inteligencji i złośliwej kasy samoobsługowej oraz surowym tajemniczym klientem, który czyha na każde potknięcie pracownika. Podoba mi się również staranne podejście wizualne, szczególnie detale widoczne w czołówkach. Każdy odcinek rozpoczynamy ujęciem na plakaty zapowiadające wyzwania, z jakimi pracownicy będą musieli się zmierzyć. Później możemy dostrzec tytułowego bohatera na paragonie, sklepowej wadze, jeżdżącym wózku i wreszcie koszyku, który przypadkowo szturcha drugiego klienta. Takie smaczki dodatkowo umilają czas spędzony przed ekranem.
Podobnie jak w przypadku 1670 i pierwszego sezonu The Office PL, nie każdy żart "siądzie". Serial rozpoczyna się mocnym uderzeniem, które skutecznie zapoznaje nas z każdym bohaterem i rozbawia pewnymi gagami. Tak dobry wstęp (przy dodatkowo krótkim czasie trwania odcinków) sprawia, że nie chce się nam odrywać od ekranu. Z czasem jednak ten poziom spada, a widz ma wrażenie, że scenarzystom skończyły się nietuzinkowe pomysły. Odklejenie Włodka już przestaje rozbawiać tak, jak w pierwszym odcinku.
Gąska daje nam to, co obiecywała w materiałach prasowych. To komedia w duchu feel good, w której na pochwałę zasługują niepoprawne politycznie motywy oraz efektowna zabawa formą i treścią. Mam nadzieję, że jest to zaledwie rozgrzewka, a serial otrzyma kolejny sezon. Jestem pewna, że mimo wymienionych wad produkcja zainteresuje subskrybentów Prime Video.