Znana zawodniczka MMA dzieli swoje życie pomiędzy walki w oktagonie oraz wychowanie siedmioletniego syna. Po tym jak w szkole chłopca dochodzi do pewnego incydentu, kobieta jest zmuszona przenieść go do “Cudownej przystani” - placówki poleconej przez psycholożkę z poradni. Młoda mama nie zdaje sobie sprawy, że rodzice uczniów “Przystani” pochodzą z zupełnie innego świata niż ona. Wśród nich jest samotny ojciec, influencerka i oddana mama, która poświęciła wszystko dla swojego syna. Początkowo kobieta jest nastawiona do szkoły sceptycznie, ale po tym jak jej syn zaprzyjaźnia się z jedną z uczennic, młoda mama musi zaakceptować nową sytuację. Okazuje się jednak, że w “Cudownej Przystani” nie brakuje problemów, które sprawiają, że wojownicze usposobienie kobiety daje o sobie znać.
Aktorzy:
Masza Wągracka, Tomasz Tyndyk, (4) więcejReżyserzy:
Jagoda Szelc, Klara KochanskaProducenci:
Agnieszka KurzydloScenarzyści:
Dorota Trzaska, Klara Kochanska, (1) więcejPremiera (Świat):
13 listopada 2024Premiera (Polska):
13 listopada 2024Kraj produkcji:
PolskaDystrybutor:
NetflixGatunek:
Dramat, Sport
Trailery i materiały wideo
Matki pingwinów - trailer
Najnowsza recenzja redakcji
W Matkach pingwinów poznajemy Kamilę Barską, znaną fighterkę MMA. Śledzimy jej losy od momentu, gdy dowiaduje się, że jej synek cierpi na autyzm. Masza Wągrocka daje z siebie wiele, ale przez ograniczenia scenariuszowe nie jest autentyczna. Poza tym motyw MMA został potraktowany zbyt powierzchownie i niewiele z niego wynika. Twórcy chcieli pokazać, że Kamila lubi rywalizację, a jej życiowe wyzwania są troszkę inne niż typowego rodzica. Aktorce nie można odmówić starań, ale nie mogę uwierzyć, że jej postać to fighterka. Jest wysportowana, ale nie ma masy mięśniowej zawodniczki walczącej na najwyższym poziomie. Być może dla wielu ten detal będzie niezauważalny, ale jeśli ktoś interesuje się MMA, to brak przygotowania fizycznego kobiety zaburzy mu odbiór serialu.
Do tego dochodzi kwestia wpływu środowiska sportowego na bohaterkę – jest to ukazane bardzo ogólnikowo. Twórcy nie wchodzą w to na tyle głęboko, byśmy mogli zrozumieć emocje, presję i sens tego, co dzieje się z Kamilą. To zdawkowe podejście do MMA uważam za zmarnowany potencjał. Wielka szkoda, bo motyw dodałby produkcji charakteru, a tak pozostawia dziwne uczucie niesmaku. Przygotowanie fizyczne zawodników można byłoby lepiej wykorzystać – pokazać w mowie ciała i nawykach. Tymczasem główna bohaterka wydaje się ciągle zagniewana. Ma też potrzebę nieustannej rywalizacji, nawet w życiu prywatnym. To nie tak powinno wyglądać.
Wątki pozostałych bohaterek wypadają ciekawiej. Magdalena Różczka jako Tatiana, matka dziecka na wózku inwalidzkim, wprowadza do serialu dużo ciepła i dobrych emocji. Szkoda, że scenarzyści poszli o krok za daleko, bo pewien wątek (nie będę spoilerował) odciąga uwagę od tego, co w jej historii jest najważniejsze. Trio dopełnia Barbara Wypych jako bogata Ula z dzieckiem z niepełnosprawnością. Jej historia trzyma poziom od początku do końca, a pojawiające się w niej problemy wychodzą naturalnie i pasują do fabuły. Trochę odstaje od tego Jerzy (Tomasz Tyndyk), czyli jedyny ojciec w grupie, który wyraźnie sobie nie radzi. Jego apodyktyczną i wredną matkę przekonująco gra Krystyna Janda. W tym wątku wszystko jest podkręcone do granic możliwości – nawet sam bohater, który wyraźnie ma dość. Twórcy powinni zachować jakiś balans, by fabuła była bardziej wiarygodna.
Matki pingwinów wyróżniają się na tle innych seriali w Polsce. Pokazanie problemów i wyzwań matki dziecka z niepełnosprawnością to istotny i potrzebny temat. Warto jednak dodać, że ustalona konwencja jest luźna, z dystansem i humorem. Brakuje tu przejmującego realizmu. Matki pingwinów postawiły na sprawdzoną metodę: mówić o czymś ważnym w sposób rozrywkowy. A do tego dzieci z niepełnosprawnością są pokazane tak prawdziwie, że wzbudzają pozytywne emocje. Bohater na wózku łatwo zjedna sobie widzów tym, jak bardzo chce być samodzielny przy nadopiekuńczej matce.
Nie przeczę, Matki pingwinów wywołują emocje. To fajna historia, którą dobrze się ogląda. Jednak pod kątem scenariuszowym albo coś popada w skrajności, albo staje się zbyt powierzchowne – jak w wątku Kamili, która nie akceptuje tego, że jej syn może mieć autyzm. Nie godzi się z diagnozą i stara się tłumaczyć jego specyficzne zachowanie. Trzeba przyznać, że każda postać dostaje swoje pięć minut, więc niektóre momenty przykrywają wady, takie jak ograne sytuacje komplikujące życie bohaterów.
Serial Matki pingwinów pozostawia z mieszanymi uczuciami. Ma dużo fajnego humoru i opowiada o ważnych problemach, ale powierzchowne podejście do tematów nie daje szansy wybrzmieć tej historii tak, jak moglibyśmy tego oczekiwać. Nie mogę jednak powiedzieć, że jest źle, bo to produkcja pełna serca i emocji, dzięki czemu nadrabia wiele mankamentów.