Serial:
SherlockKraj produkcji:
Wielka BrytaniaGatunek:
Dramat, Kryminał
Najnowsza recenzja redakcji
O ile dwa pierwsze odcinki miały charakter stricte komediowy i nie wnosiły zbyt wiele do rozwoju fabuły – poza przypomnieniem wszystkim, jak świetnym aktorem jest Benedict Cumberbatch – tak finał okazuje się być najlepszą rzeczą, jaka wyszła spod pióra Stevena Moffata i zmienia praktycznie wszystko w naszym postrzeganiu trzeciego sezonu Sherlocka. Dostajemy więc 90 minut jazdy bez trzymanki wypełnionej skrajnymi emocjami (od łez, poprzez zachwyt, a na totalnym rozbawieniu kończąc), nieoczekiwanymi zwrotami akcji, wielokrotnym upadkiem szczęki na podłogę, by w końcu zostawić nas w stanie permanentnego zadowolenia i rozpaczy jednocześnie. Cliffhanger z odcinka "Reichenbach Fall" to mały pikuś przy tym, co w finale przygotował dla fanów Moffat. Zawsze wiedziałam, że powrót Jima Moriarty'ego to tylko kwestia czasu, grzechem byłoby bowiem nie wykorzystać po raz kolejny tak wielkiego aktorskiego talentu.
Ale niech Was to nie zwiedzie - "His Last Vow" jest najmroczniejszym odcinkiem w historii całej serii, wikłając bohaterów w sytuacje, w których nigdy nie chcieliby się znaleźć. Tym razem żaden z nich nie bawi się w półśrodki i w końcu widzimy ich w obliczu sytuacji ekstremalnych, gdzie kłamstwo i manipulacja są na porządku dziennym. Jako że serial bazuje na kanonie Arthura Conan Doyle'a, tylko kwestią czasu było zobaczenie kanonicznych smaczków, takich jak Sherlock na haju czy chociażby moment, w którym się oświadcza. Dobitnie pokazuje to, że dwa pierwsze odcinki tak naprawdę były tylko zasłoną dymną, a nasz bohater w obliczu nudy zawsze pozostanie sobą. Miło ze strony twórców, że przestali eksperymentować i po raz kolejny sięgnęli po sprawdzone już metody, dzięki czemu epizod nie jest luźną wariacją na temat opowiadań Doyle'a, ale ich pełnoprawną, uwspółcześnioną wersją. Nie zmienia to jednak faktu, że scenarzyści nie byliby sobą, gdyby finał nie pozostawił nas emocjonalnie zdewastowanych, chociaż w zupełnie inny sposób niż po "Reichenbach Fall". Nie ma tu miejsca na rozgrywkę dwóch znudzonych geniuszy, jest tylko czysta matematyczna kalkulacja, którą jakże cudownie się ogląda. Praktycznie przez cały seans nie byłam w stanie oderwać wzroku od ekranu.
Bardzo duża w tym zasługa fantastycznego Larsa Mikkelsena, który wcielił się w postać "Króla Szantażu", Charlesa Augustusa Magnussena. Jako przeciwnik Holmesa sprawdza się znakomicie, a mimo że zupełnie różni się od Moriarty'ego, to jest do niego niezwykle podobny. Genialny, odpychający, szalony i nieprzejmujący się jakimikolwiek konwenansami, jest psychopatą w czystej postaci, który świadomy swojej władzy zachowuje się w taki, a nie inny sposób, jednocześnie pozostając przez cały czas perfekcyjnie opanowanym. Jak zahipnotyzowana oglądałam jego poczynania i muszę przyznać, że trochę jestem rozczarowana, iż już go więcej nie zobaczymy. To postać, która jednym gestem potrafi przyprawić o gęsią skórkę (irracjonalne zachowanie oscylujące na granicy szaleństwa jest niesamowite), a kulminacyjne spotkanie obu panów to poezja w czystej postaci - już na pierwszy rzut oka można zauważyć, że to on, a nie Sherlock, jest w tym wypadku postacią dominującą.
[video-browser playlist="635532" suggest=""]
Już w pierwszym odcinku mogliśmy zobaczyć fragmenty geniuszu naszego antagonisty. Po raz kolejny wielkie brawa należą się twórcom, że od samego początku systematycznie budowali napięcie, które znalazło swoje ujście w finale. Jak wspominałam wcześniej, bohaterowie zostali postawieni w obliczu sytuacji, w których nigdy wcześniej ich nie widzieliśmy. Reguły gry całkowicie się zmieniły, a do tej pory pokazywano nam tylko przebłyski tego, czego mogliśmy spodziewać się w finale. I choć dalej mam żal do twórców, że praktycznie zmarnowali dwa epizody, by schlebić fanom, którzy przecież tak długo czekali na trzeci sezon, to mimo wszystko dopiero teraz drobne, z pozoru nic nieznaczące gesty i słowa zaczęły układać się w logiczną całość.
Moffat nie tylko podtrzymał tradycję "trzecich odcinków", które z założenia są najlepszymi z najlepszych, ale wyniósł całą trzecią serię na zupełnie nowy poziom. Pierwszy raz w życiu fani nie mają powodu do narzekania, bowiem dostaliśmy zapowiedź zupełnie nowej przygody, w której pierwsze skrzypce zapewne grać będzie uwielbiany przez wszystkich Kryminalny Doradca, mimo iż wielu osobom może wydawać się, że pozorne przywrócenie Moriarty'ego do życia jest zabiegiem wtórnym. Ja byłam jednak oczarowana zakończeniem, bowiem w przeciągu paru minut otrzymaliśmy tyle niespodziewanych zwrotów akcji, że nie można było patrzeć na to, nie powstrzymując się od uśmiechu na twarzy. Jak w poprzednich epizodach rozwój postaci podążał w dość niepokojącym kierunku, tak tutaj otrzymaliśmy bohaterów bardzo bliskich kanonicznym odpowiednikom, a jednocześnie dalej bazujących na tym, co widzieliśmy w poprzednich seriach. Mark Gatiss i Benedict Cumberbatch w fenomenalny wręcz sposób ukazali braterskie relacje na linii Mycroft – Sherlock. Jeśli dodamy do tego świąteczną wizytę w rodzinnym domu, to otrzymamy perfekcję w czystej postaci. Starszy z braci Holmes zasługuje na swój własny, oficjalny spin-off.
Ciekawe jest również, że tym razem twórcy odwrócili trochę perspektywę - to nie Sherlock jest bohaterem jednoosobowego show, ale John, dzięki czemu serial wrócił na właściwe tory. O ile wszyscy zdajemy sobie sprawę z niekonwencjonalności detektywa z Baker Street i akceptujemy to, o tyle w przypadku jego przyjaciela podążanie za wysoko funkcjonującym socjopatą wydaję się być trochę dziwne. Mimo to czułam się jednak zaskoczona faktem, iż praktycznie całe jego życie podporządkowane jest niecodziennym zdarzeniom. Przyjaźń z dość osobliwym indywiduum, z którym John przemierza ulice Londynu w poszukiwaniu kolejnych tropów mających na celu rozwiązanie zagadek kryminalnych, musiała pozostawić jakiś ślad na jego psychice.
Chociaż byłam zła na twórców, że pokazali nam wcześniej fragment Pałacu Pamięci naszego bohatera, to w przypadku finału byłam tym zabiegiem zachwycona. Nawet w obliczu śmierci Sherly korzysta z niego, by - mówiąc najogólniej - "przywrócić się" do życia. A występ Andrew Scotta w roli Moriarty'ego zamkniętego w pokoju bez klamek zasługuje na kolejną BAFTĘ. Tym razem każdy z elementów, jaki widzimy na ekranie, nie jest bez znaczenia, a zwiedzanie "umysłu" młodszego z braci Holmes jest samo w sobie intrygujące, więc byłabym bardzo rozdrażniona, gdyby nie udało mi się załapać na tę wycieczkę.
Po raz kolejny odcinek od strony wizualnej prezentuje się wręcz znakomicie, a lokalizacje, które wykorzystali twórcy, dobitnie utwierdzają mnie w przekonaniu, że to nie jest byle jaka produkcja, ale ogromne przedsięwzięcie na skalę możliwości BBC. Reżyser odcinka spisał się znakomicie. W końcu przestałam odnosić wrażenie, że oglądam wysokobudżetowy, dobrze zmontowany teledysk, a w zamian za to dostałam genialnie nakręcony, klimatyczny odcinek, który przywrócił magię, jaka towarzyszyła produkcji od samego początku. Podobnie sprawa ma się ze scorem Davida Arnolda i Michaela Price’a, który mimo że jest dobrze znany wszystkim fanom serialu, brzmi zupełnie inaczej, choć po raz kolejny wykorzystano te same motywy muzyczne. Odnoszę wrażenie, że ze względu na wyjątkowość odcinka każda z osób pracujących przy serii wspięła się na wyżyny swoich możliwości - i chwała im za to.
Genialny scenariusz, genialni aktorzy i genialny cliffhanger. Warto było czekać aż dwa lata, by móc doświadczyć tego typu emocji. Choć bardzo chciałabym coś powiedzieć na temat drobnych potknięć twórców, to po prostu nie mogę. Steven Moffat spełnił swoją obietnicę i dostarczył widzom najbardziej emocjonalny epizod w krótkiej historii serii, który nie tylko zmienia wszystko, ale również pozostawia nas w stanie psychicznej dewastacji na wiele godzin po zakończeniu seansu (shock blanket jak najbardziej wskazany). Jestem tylko bardzo ciekawa, jak długo twórcy mają zamiar trzymać fanów w niepewności. Oby nie kolejne dwa lata.
Pokaż pełną recenzję
Sezony
Sezon 1
- A Study in Pink (25 lipca 2010)
- Niewidomy bankier (1 sierpnia 2010)
- The Great Game (8 sierpnia 2010)
Sezon 2
- Skandal w Belgravii (1 stycznia 2012)
- Demony Baskerville (8 stycznia 2012)
- Upadek z Reichenbach (15 stycznia 2012)
Sezon 3
- The Empty Hearse (1 stycznia 2014)
- Znak trojga (5 stycznia 2014)
- Jego ostatnia przysięga (12 stycznia 2014)
- The Abominable Bride (22 stycznia 2017)
Sezon 4
- The Six Thatchers (1 stycznia 2017)
- The Lying Detective (8 stycznia 2017)
- The Final Problem (15 stycznia 2017)

