"Better Call Saul" po 3 odcinkach ledwie zdołał wprowadzić nas w świat Nowego Meksyku i Albuquerque, ale już łatwo zauważyć pomysł scenarzystów na pokazanie całej historii. Przemiana Jimmy'ego w Saula trwać będzie długo, a obecnie oglądamy głównego bohatera jako kogoś zupełnie innego. Choćby w scenie, gdzie ostrzegał Kettlemanów, dzwoniąc do nich z budki telefonicznej. Jeden z głównych scenarzystów serialu - Thomas Schnauz w rozmowie z THR ujawnił kilka ciekawostek związanych z tworzeniem całej historii.
- Od początku planowaliśmy intensywne korzystanie z formatu retrospekcji. Tak naprawdę cały serial jest jednym wielkim flashbackiem. Możemy więc bawić się czasem, przeskakiwać do tyłu i do przodu. Nie obowiązują nas żadne reguły, a akcja może dziać się np. podczas wydarzeń znanych z "Breaking Bad". Będziemy "grać" tą kartą tak długo, jak tylko się da i będzie miało to uzasadniony sens. Dla nas to w tej chwili najbardziej interesujący sposób na opowiadanie historii i w taki sposób próbujemy to robić - zdradził Schnauz.
Czytaj także: "The Walking Dead" - kim jest Aaron?
- Naszym celem jest też każdy odcinek kończyć cliffhangerem, tak jak było to w przypadku pieniędzy wypadających z torby Kettlemanów. Robimy to tak samo, jak przy okazji "Breaking Bad". Naszym celem jest to, by każdy odcinek kończył się dla Jimmy'ego wyborem. W tym momencie wyborem są pieniądze. Mamy nadzieję, że taki sposób na opowiadanie historii ludziom się spodoba. Istotne w ewolucji głównego bohatera są jego wybory, jakich dokonywał w ciągu kilku lat. To te wybory sprawiły, że stał się Saulem, którego znacie z "Breaking Bad" - dodał scenarzysta.
Polska data premiery "Better Call Saul" nie jest jeszcze znana.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj