Stranger Things to jeden z największych hitów Netflixa. Do sieci trafiają pierwsze recenzje, które dają nam do zrozumienia, z czym mamy do czynienia.
Stranger Things powraca z niezłym sezonem. W chwili pisania newsa na rottentomatoes.com opublikowano 22 recenzje (21 pozytywnych, 1 negatywna) ze średnią ocen 7,8/10. To daje wynik 94%.
Dziennikarze są zgodni, że twórcy serialu, bracia Duffer wyciągnęli wnioski z krytyki poprzedniej serii i skierowali 3. sezon w inną stronę. Jest mniej skupienia na relacjach pomiędzy postaciami, a więcej na przygodzie i akcji. Jest wesoło, kolorowo i wizualnie bogato (sporo ciekawych lokacji na czele z domem towarowym, gdzie rozgrywają się ważne momenty sezonu). Tak jakby twórcy chcieli stworzyć rozrywkę, w której priorytetem jest frajda widza. Wiele osób twierdzi, że 2. sezon był zbyt mroczny, zbyt poważny i trochę za mało spójny w swojej koncepcji. Nowy sezon pozwala znowu wprowadzić bohaterów w sytuacje, gdy nie trzeba grać ciemnością, mrokiem, by budować klimat i atmosferę. Dziennikarze są zgodni, że jest to sezon o wiele większy niż dwa poprzednie, więc mamy spodziewać zadziwiająco dużo scen z efektami komputerowymi, które przedstawiają nam stwory z innego świata. To też niestety ma wpływ na klimat, ponieważ nawał postaci tworzonych w CGI (aczkolwiek poziom efektów ma być satysfakcjonujący) sprawia, że nie ma już atmosfery grozy.
Nie zapomniano o nostalgii i nawiązaniach do popkultury oraz epoki. Tym razem nie trzymano się kurczowo Kinga czy Spielberga (aczkolwiek dalej inspiracje są obecne) i jest tego więcej. Doszukano się nawiązań m.in. do takich filmów jak
Inwazja Łowców Ciał.
Terminator, czy klasyków o zombie w reżyserii George'a Romero. Czasem jednak niektóre nawiązania do lat 80. są zbyt wymuszone i nie przychodzą tak naturalnie, jak w pierwszym sezonie. Jakby Dufferowie chcieli odznaczyć to i owo z listy.
Fabuła rozgrywa się pół roku po wydarzeniach z poprzedniej serii i to jest dla wielu problem, ponieważ przez dwa lata od 2. sezonu aktorzy bardziej się postarzeli niż ich postacie. Mamy teraz nastolatków, którzy mierzą się z dojrzewaniem, romansami i wszystkim tym, z czym związane jest życie. Nie jest to już grupa dzieciaków na rowerach. Bohaterowie działają razem i nikt nie jest pozostawiony sam, a często są rozbijani na mniejsze grupy do wątków pobocznych. Mieszanie postaci w tym aspekcie daje wiele frajdy i humoru (tego jest dużo!). Nie brak emocji, suspensu oraz niespodzianek. Netflix dał amerykańskim dziennikarzom dłuższą niż wszystkie recenzje listę spoilerów, o których nie mogą mówić, więc recenzenci są zgodni: dzieje się dużo i tempo wydarzeń jest dobre, szybkie i emocjonujące. Czasem jest to wszystko głupkowate w swojej konwencji, ale twórcy przeważnie wychodzą obronną ręką dając odpowiednie gagi i wypełniając odcinki ekscytującymi scenami akcji.
Wątki dzieciaków w większości zbierają pochlebne oceny, ale problem jest z Eleven w wykonaniu
Millie Bobby Brown. Jej postać jest urocza, gdy uczy się codzienności jako nastolatka w szkole i w relacji z Mikiem (ich związek romantyczny podobno jest nieprzekonujący). Twórcy jednak zbyt często wykorzystują jej moc do wyciągania bohaterów z tarapatów, więc kolejna scena z groźnie patrzącą Eleven i krwią z nosa, staje się mozolnym dowodem na brak pomysłu na tę bohaterkę. Obrywa się też dorosłym, bo według recenzji nic ciekawego do roboty nie mają postacie grane przez Winonę Rider i Davida Harboura. Najsłabszy wątek dostają Nancy i Jonathan, którzy zdaniem oceniających, dostali stanowczo zbyt dużo czasu ekranowego.
W recenzjach nikt nie ukrywa, że 3. sezon ma w sobie sporo wtórności, bo czuć pewną powtarzalność rzeczy, które są znane z poprzednich sezonów. Nie chodzi tylko o nawiązania do dzieł popkulturę, bo ten aspekt zawsze był fundamentem serialu. Nowa seria nie zmienia w tym aspekcie zbyt wiele i nie pozwala też rozbudować dobrze mitologii tajemniczego świata. Według jedynej negatywnej recenzji brytyjskiego portalu Telegraph to ma wpływ też na przewidywalność sezonu.
Twierdzą, że pomimo wszystko zostało to przygotowane w formie rozrywkowej i satysfakcjonującej. Jeśli komuś podobały się poprzednie sezony, ten powinien dać frajdę bliższą pierwszej serii. Są oznaki, że w potencjalnym 4. sezonie ta świeżość się pojawi, a wszystko kończy się podobno szokującym cliffhangerem. Jest też scena po napisach ostatniego odcinka.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h