W 2. odcinku 6. sezonu serialu Game of Thrones doszło do dwóch zaskakujących i mocnych wydarzeń. Przede wszystkim ostatecznie ujawniono los Jona Snowa, o czym piszemy tutaj.  Miała też miejsce pierwsza zaskakująca śmierć w tym sezonie serialu. Nieoczekiwanie Roose Bolton został zabity przez Ramsaya tuż po tym, gdy wyjawiono, że żona Roose'a urodziła syna, który zagrażał przyszłości Ramsaya. Michael McElhatton grający Roose'a Boltona wyjawił kulisy śmierci swojego bohatera. Przede wszystkim uważa, że jest to satysfakcjonująca śmierć dla fanów, którzy czekali na to od czasu Krwawe Godów. Śmieje się, że z uwagi na to, jaką postać grał, ludzie raczej szanują go na ulicy i nikt nie przekracza pewnej granicy. Może śmiało chodzić po ulicach. Uważa, że relacja Roose'a z Ramsay'em jest dość specyficzna, bo syn oczekuje miłości i szacunku ojca, który nie ma zamiaru mu tego dać. Utrata Sansy zdaniem aktora jest wielkim ciosem dla Boltonów, który wprowadził spięcie w relacji ojca z synem, bo muszą poradzić sobie z problemem niszczącym ich plany. Kiedy jednak Roose dowiaduje się, że Walda urodziła mu syna, zdaje sobie sprawę, że Ramsay nie jest mu potrzebny. I według McEllhattona Ramsay też to wie, dlatego musiał zaatakować szybciej niż Roose. Zdawał on sobie bowiem sprawę, że prawowity dziedzic w tym świecie zawsze jest ważniejszy od bękarta, dlatego w momencie narodzin Ramsay jest na straconej pozycji. Czytaj także: Nasza recenzja 2. odcinka 6. sezonu Gry o tron Twierdzi, że decyzja Ramsaya nie była dokładnie zaplanowana. Po prostu jego psychotyczna natura przejęła kontrolę i w jego czynie nie ma żadnej radości z faktu, że będzie głową rodu Boltonów. Jest to sprzeczna relacja, bo pomimo wydarzeń, aktor twierdzi, że Roose darzy Ramsaya ojcowską miłością. Mówi, że ten czyn Ramsaya będzie okupiony ceną, bo każda decyzja wywołuje reakcje. Aktor potwierdza, że śmierć Roose'a była ostatnią sceną, jaką nakręcił w serialu. Dla niego było to dobre pożegnanie z tą rolą.
- To było pięć fantastycznych lat. Pożegnanie z rolą nie było tak emocjonalne, jak przypuszczałem. To był po prostu kolejny dzień pracy i był na pewno fantastyczny. Myślałem, że będzie bardziej emocjonalny, ale nie był. Praca nad tym dawała wiele radości i to była świetna ostatnia scena na pożegnanie - mówi.
Wyjawia też, że nie wziął sobie niczego z planu na pamiątkę. Chciałby zabrać coś z kostiumu, ale nie mógłby, bo on idzie zawsze na wystawę razem z innymi. Game of Thrones emitowana jest w Polsce co tydzień z niedzieli na poniedziałek o 3:00 równo z amerykańską premierą. O 20:10 jest powtórka w polskim HBO.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj