Na pewno już nie raz zauważyliście, że kilka filmów nosi ten sam tytuł. Powodów może być kilka. Pierwszy z nich to oczywiście przekład dystrybutora. Jak zobaczycie poniżej, często zdarza się, że na polski język tłumaczone są tytuły według własnego widzimisię, a później do kin wchodzi film, którego oryginalny tytuł dokładnie tak samo brzmi po przełożeniu go na nasz język. Czasem jednak przetłumaczyć inaczej się nie da, co również zobaczycie poniżej. Niekiedy jednak się zdarza, że tytuł koresponduje z jakimś klasykiem albo za pomocą ironii, albo nawiązując tematycznie do dzieła. Od czasu do czasu jest to po prostu zbieg okoliczności. Najpierw zaprezentuję Wam listę filmów, które w Polsce występowały pod tym samym tytułem, dalej zaś możecie poznać te, które w międzynarodowej dystrybucji dzieliły się nazwą. Znacie jakieś inne ciekawe pozycje?

To już jest koniec

"... nie ma już nic. Jesteśmy wolni, możemy iść". Nie ma możliwości, by dystrybutorzy nie inspirowali się piosenką Elektrycznych gitar. No cóż - to, co w Polsce wydawało się nie być żadnym problemem, stało się sporną kwestią między twórcami filmów This is the End i The World's End. Scenarzysta i gwiazda tego drugiego filmu, Simon Pegg, poprosił Setha Rogena, scenarzystę i gwiazdę tego pierwszego, by zmienił tytuł filmu, który wtedy brzmiał The End of the World. Z racji tego, że panowie są dobrymi znajomymi, wszystko odbyło się bez większych sporów i widzowie w przeciągu kilku miesięcy zobaczyli dwa filmy o kumplach próbujących przetrwać apokalipsę. W Polsce z kolei towarzyszyło temu poczucie déjà vu, skoro nawet tytuły były takie same.
Źródło: materiały prasowe

Nietykalni

Niewielu o tym wie, ale międzynarodowe tytuły tych filmów różnią się między sobą w dość znaczny sposób. Tytuł filmu Briana de Palmy z 1987 roku nawiązuje do specjalnego oddziału FBI, który miał walczyć ze światem przestępczym z Alem Capone na czele. Tytuł najpopularniejszego francuskiego filmu (w oryginalne Untouchables) po francusku, jak i po angielsku oznacza pariasów, czyli osoby o najniższym statusie społecznym. Bardzo dobrze odnajduje się to w fabule filmu – jeden z bohaterów jest niepełnosprawny, drugi jest czarnoskóry, a obaj traktowani są jako gorsze wersje ludzi. W Polsce jednak zostało nam to sprzedane, zresztą całkiem poprawnie, jako Nietykalni.
Źródło: materiały prasowe

Furia

Zwykle jest tak (jak zobaczymy jeszcze później), że pierwszy film z tych tytułowo bliźniaczych swoją nazwę zawdzięcza fantazji i inwencji twórczej dystrybutorów, którzy tłumaczą tytuły dowolnie i według własnego widzimisię. Tak jest m.in. w przypadku Furii. W 2010 roku Mel Gibson powrócił z aktorskiej emerytury w całkiem niezłym akcyjniaku o tym tytule, choć oryginalny brzmiał Edge of Darkness. Kilka lat później pojawił się wojenny film Davida Ayera o jakże zaskakującym tytule Fury. Może i nie byłoby problemu z przetłumaczeniem go na jakąś inną, równie wymyślną formę, jednak jeden z bohaterów filmu - a dokładnie czołg, którym bohaterowie się poruszają - nazwany jest Furia. Cóż, trzeba było taki tytuł pozostawić.
Źródło: materiały prasowe

Czas na miłość

Nie inaczej jest w przypadku filmów o tytułach Czas na miłość. Pierwszy z nich, z Paulem Ruddem i Tiną Fey w rolach głównych, zadebiutował kilka miesięcy przed hitem Richarda Curtisa. Oryginalna nazwa tego pierwszego to Admission, więc równie dobrze mogła być ona przetłumaczona jako Zgoda na miłość. Tak się jednak nie stało, więc w ciągu kilku miesięcy do polskich kin weszły dwa filmy o dokładnie tym samym tytule.
Źródło: materiały prasowe

Teoria wszystkiego

Kolejna perełka dystrybutora, z tym że również wynikająca z ograniczeń językowych. Bo jak inaczej przetłumaczyć tytuł The Zero Theorem? Bohater zresztą poszukuje sensu wszystkiego, chce znaleźć wzór na wszystko, więc tytuł jak najbardziej odnosi się do treści, jednak wkrótce na horyzoncie pojawia się film o Stephenie Hawkingu, który jasno mówi, jak polski tytuł będzie brzmieć: Theory of Everything. Kiepsko byłoby ten tytuł inaczej przetłumaczyć. Podobnie więc jak w powyższym przypadku, tutaj także w ciągu kilku miesięcy otrzymaliśmy dwa różne filmy o tym samym tytule.
Źródło: materiały prasowe

Upadek

Oryginalny tytuł kultowego filmu Joela Schumachera brzmi Falling Down, zaś niemieckiego dzieła o Adolfie Hitlerze - Der Untergang, co na angielski zostało przetłumaczone jako Downfall. Tak czy owak, w polskiej wersji nie mogło to brzmieć inaczej – mamy więc dwa genialne filmy, które współdzielą tytuł. Jakby tego było mało, to od niedawna popularny w Polsce jest irlandzki serial z Gillian Anderson i z Jamiem Dornanem pod tytułem… uwaga, niespodzianka… Upadek.
Źródło: materiały prasowe

Miłość

To ciekawe, że tak popularne słowo samo nie pojawiało się w tytułach tak często, ale gdy już to się stało, to ze zdwojoną siłą. Najpierw był zwycięzca Złotej Palmy z 2012, czyli film Michaela Hanekego Miłość. Kilka miesięcy później w polskich kinach pojawił się film z Marcinem Dorocińskim w roli głównej, lecz żeby nie wzbudzać skojarzeń z dziełem Austriaka, nazwano go przewrotnie Miłość. Film Sławomira Fabickiego. Jeszcze później Filip Dzierżawski wypuścił swój dokument muzyczny, nazwany - zupełnie zaskakująco - Miłość, gdyż tytuł ten pochodzi od nazwy zespołu, o którym film opowiada. Aż chce się śpiewać Love Is in the Air
Źródło: materiały prasowe
Strony:
  • 1 (current)
  • 2
  • 3
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj