Film opowiada o sekretnym stowarzyszeniu, które zrzesza młodsze rodzeństwo księżniczek i książąt (pierwszych w linii do objęcia tronu). Główna bohaterka, żyjąca w cieniu swej siostry zbuntowana Sam, nie tylko odkrywa, że posiada nadprzyrodzone moce, ale i - będąc 'tą drugą' - przynależy do tajnej organizacji, która ma za zadanie strzec pokoju na świecie.
Aktorzy:
Noah Lomax, Elika Tahary (29) więcejReżyserzy:
Anna MastroProducenci:
Austin Winsberg, Zanne Devine (4) więcejScenarzyści:
Austin Winsberg, Andrew Green (1) więcejPremiera (Świat):
25 września 2020Kraj produkcji:
USAGatunek:
Komedia, Przygodowy, Akcja
Trailery i materiały wideo
Secret Society of Second Born Royals - trailer
Najnowsza recenzja redakcji
Tajne Stowarzyszenie Królewskich Sióstr i Braci oparty jest na oryginalnym, ale totalnie absurdalnym pomyśle. Wchodzimy do świata książąt, w którym drugie dziecko w rodzinie ma tak bardzo ciężko w życiu, że buntuje się przeciwko wszystkiemu. Do tego w wieku nastoletnim odkrywa, że podobnie jak inni drudzy z rodzin królewskich, ma supermoce. Tytułowa organizacja to właśnie grupa superbohaterów złożona z książąt i księżniczek obdarzonych nadludzkimi mocami, którzy mają ratować świat. Brzmi to kuriozalnie, ale w takim szaleństwie może być przecież metoda, prawda? Trudno zaprzeczyć, że drzemie w tym potencjał na coś przyjemnego. Tylko szkoda, że go zmarnowano.
Co najbardziej razi po obejrzeniu tego filmu? To jak bardzo jest on tani. To tak, jakby zrobiono w Polsce film o superbohaterach za budżet niezależnego dramatu artystycznego. Pewnie wyszłoby lepiej, bo u nas przynajmniej aktorzy lepiej by zagrali. Za produkcję odpowiada Disney Channel, który realizował projekt dla Disney+. Oni nie wydają dużo pieniędzy na swoje projekty. Takim sposobem sam dobór mocy jest kiepski, bo wybrano to, co można ograniczyć budżetowo: supersłuch, niewidzialność, kontrola owadów, wpływanie na innych, telekineza czy oddychanie pod wodą. Wszystko po to, by nie trzeba było kręcić scen z efektami specjalnymi. W tych kilku scenach akcji, które ten film oferuje, udało się jednak pokazać szkaradne efekty, które rażą sztucznością, niedopracowaniem i brakiem kreatywnego bodźca. Sam pomysł nie byłby przecież zły, bo nawet takie moce można pokazać ciekawe. Banalność i prostota przypomina kiczowate filmy z telewizji lat 90. i początku 2000. Trzeba czymś zapełnić ramówkę i najlepiej zrobić to najtańszym kosztem - Secret Society of Second-Born Royals wpisuje się w tę tezę idealnie, bo nie oferuje akcji, efektów specjalnych ani sensownego wykorzystania mocy, czyli popełnia wszystkie grzechy filmów superbohaterskich. Do tego lokacji, w których rozgrywa się historia, jest tak mało, że można je policzyć na palcach jednej ręki.
Oczywiście to tylko czubek góry lodowej, bo scenariusz i sama historia to sztampa, jakich wiele. Nie uświadczymy tutaj ciekawych postaci, a siermiężne budowanie relacji pomiędzy bohaterami może jedynie rozśmieszyć, bo za bardzo opierają się na oczekiwanych stereotypach i kliszach (szok, najładniejsza i najpopularniejsza lubi cichego nerda!). To nawet nie stara się iść zgodnie z trendami kina superbohaterskiego, by tworzyć standardową genezę z odpowiednią warstwą rozrywkową. Zamiast tego mamy fatalnie zagrane postacie nastolatków, przewidywalność tak oczywistą, jak przesuwane premiery z okazji koronawirusa i wszechobecną nudę. Jeśli znacie filmy familijne z lat 90. i te wyprodukowane po 2000 roku, możecie domyślać się wszystkich etapów rozwoju tej historii: pusta przemiana bohaterów związana z górnolotnym, ale sztucznie podanym przesłaniem, stworzenie drużyny, twist tak szokujący, że będziecie wszystko wiedzieć po kilku minutach, oraz złoczyńca o wątpliwych motywacjach. Wszystko, co scenariuszowo da się tutaj popsuć, zostało spaprane śpiewająco. Pomijam już wprowadzenie księstwa w Europie Zachodniej rządzonego przez osoby pochodzenia azjatyckiego z infrastrukturą rodem z Kanady.
Można by zastanowić się, czy Secret Society of Second-Born Royals może trafić do nastolatków. Odpowiedź jest prosta: kategorycznie nie, bo ci, którzy wychowali się na widowiskach pokroju Avengers: Koniec gry czy Spider-Man: Daleko od domu, zanudzą się na śmierć przy tak zaskakująco mało kreatywnym projekcie. Nie warto poświęcić mu 90 minut. Chyba że po to, by mieć punkt odniesienia: tak wygląda bardzo zły film.
Secret Society of Second-Born Royals to film kiepski, niepotrzebny i mało kogo podekscytuje cliffhanger zapowiadający kontynuację. Przypomina to trochę serię Link not found, również produkowaną przez Disney Channel. Tylko tam przynajmniej było więcej kreatywności.
Pokaż pełną recenzję
Obsada
-
Noah Lomax MikeMike
-
Elika Tahary
-
Elodie Yung Królowa KatarzynaKrólowa Katarzyna
-
Kenny Wong