Był sobie pies – książka, która doczekała się ekranizacji – przedstawia losy najbardziej wyszczekanego bohatera wszech czasów. Oto pełna głębokich uczuć i zdumiewająca opowieść o oddanym psie, który życiową misją czyni wpajanie swoim właścicielom znaczenia miłości i pogody ducha. To powołanie wypełnia na przestrzeni... kilku żyć. Bailey jest zszokowany – po krótkim i smętnym życiu, jakiego doświadczył w postaci bezpańskiego kundla odradza się w ciele niesfornego szczeniaka. Kiedy trafia pod opiekę ośmiolatka Ethana, który kocha go całym sercem, odkrywa nowe oblicze – dobrego, poczciwego psiaka. Jednak życie u uwielbianej rodziny to nie koniec przygód Baileya. Ponownie odradza się w postaci kolejnego psa! Był sobie pies to pokrzepiająca i pomysłowa historia. Doprowadza czytelnika do skrajnych emocji – jest jednocześnie uroczo zabawna i dotkliwie przejmująca. Ta książka w piękny sposób pokazuje, że miłość nie zna granic oraz że nasi najbliżsi zawsze są przy nas. Najważniejsze przesłanie powieści głosi, że każda istota na ziemi urodziła się z misją. Wszystkie psy idą do nieba... Chyba że mają niedokończone sprawy na ziemi.
Premiera (Świat)
22 lutego 2017Premiera (Polska)
22 lutego 2017Polskie tłumaczenie
Edyta ŚwierczyńskaLiczba stron
0Autor:
W. Bruce CameronKraj produkcji:
PolskaGatunek:
ObyczajowyWydawca:
Polska: Wydawnictwo Kobiece
Najnowsza recenzja redakcji
Zbliżają się święta Bożego Narodzenia, jak mówi tradycja, o północy zwierzęta odzywają się ludzkim głosem. Czy zastanawialibyście się, co byłoby, gdyby nagle wasz czworonożny, merdający przyjaciel postanowił przemówić i przedstawić wam swój pogląd na świat?
Bailey przychodzi na świat jako bezpański kundelek. Nie jest to jednak jedyne jego wcielenie. W trakcie snucia opowieści kilkukrotnie odchodzi ze świata by ponownie się odrodzić. Pamięta każde swoje poprzednie życie i naukę z niego płynącą. Ma świadomość tego, że nie osiągnie spokoju, dopóki nie odnajdzie sensu swojego życia. Każda inkarnacja psiaka ma nam do opowiedzenia inną historię i ujawnia kolejne tajemnice psiego życia.
Wszystko zaczęło się w jamie zdziczałej, bezpańskiej suczki. Najpiękniejszymi chwilami dla Toby`ego są zabawy z rodzeństwem i wyjadanie resztek z okolicznych śmietników. Wszystko się zmienia, gdy cała jego rodzina zostaje złapana i zamknięta w prywatnym schronisku. Tu Toby opowiada nam o zasadach, którymi rządzi się psia wataha.
Kolejne odrodzenie to rasowy szczeniak, który ucieka z hodowli w świat szeroki. To wcielenie będzie chyba najbliższe czytelnikowi, bo dotyczy rodzinnego życia na przedmieściach i to jak tworzy się piękna, mocna więź między psem a jego ośmioletnim panem.
Autor postanowił opisać kolejne wcielenia Baileya, idąc od najmniej szanowanego przez człowieka bezdomnego kundla, stopniowo do psa z pseudohodowli, psa policyjnego, aż do rasowego labradora. Warto dodać, że fakt, iż pochodzenie psa jest szanowane przez ludzi, wcale nie oznacza, że wiedzie szczęśliwe życie.
W. Bruce Cameron podjął się trudnego zadania, decydując się na oddanie narracji w psie łapy. Trzeba przyznać, że udało mu się to znakomicie. W zgrabny sposób wyjaśnia czytelnikowi psie zachowania, które dla nas, ludzi, są nie do końca czytelne. Oprócz naturalnych, nieprzeintelektualizowanych opisów świata mamy też dużo humoru i nieraz będziemy się do siebie uśmiechać czy to podczas lektury czy słuchania audiobooka.
Czy jest to powieść dla dzieci? Z pewnością tak, ale na pewno nie należy jej szufladkować razem z innymi opowieściami o zwierzątkach graniczącymi z baśniami. Autor w tej radosnej otoczce przemyca pewne dość smutne refleksje dotyczące współczesnego świata. Można tu wymienić gromadzenie bezdomnych psów, pseudohodowle, okrucieństwo dzieci, nieodpowiedzialność dorosłych i wiele, wiele innych. Dorosły czytelnik z pewnością je odczyta, a i małemu odbiorcy niektóre fragmenty dadzą wiele do myślenia.
A Dog's Purpose jest cudowną, ciepłą książką w sam raz na weekendowe popołudnie. Miłość Baileya do ludzi jest tak wielka, że nawet czytelnik czuje się nią obdarzony. Oczywiście nie brakuje w powieści wzruszeń, które w zupełnie niewymuszony, nachalny sposób typowy dla kultury amerykańskiej, sposób chwytają za serce.